Była sobie pani staruszka. I umarła.
I był pies staruszek.
Nie umarł, za to dobra rodzina wyrzuciła go na ulicę.
Tysiące, dziesiątki tysięcy takich historii można usłyszeć od pracowników schronisk.
Psie staruszki po utracie kochanego człowieka i domu szybko umierają w betonowych boksach schronisk. Albo zostają usypiane pod pretekstem chorób czy niepełnosprawności, albo zagryzane przez silniejszych towarzyszy niewoli.
Bardzo nieliczne mają szczęście i zostają wypatrzone i adoptowane przez nowy dom.
Świetlik po śmierci swojej pani trafił do dość ponurego przybytku, w którym przetrwał jakoś przez pół roku.
Przyjechał przerażony i z kulejącą łapką.
Przez pierwsze dni przyglądał się wszystkim nieufnie i chował się pod stołem.
Z dnia na dzień na pyszczku pojawiał się coraz śmielszy uśmiech.
Świetlik czuje się już w domu swobodnie, szczególnym uczuciem darzy Pana Tymianka
i kiedy tylko się da, siedzi przytulony do jego nóg.
Witaj w domu, Świetliku!
Śliczny Świetlik :)
OdpowiedzUsuńZycze.wszystkiego.najlepszego.SWIETLIKOWI,dlugich.lat.spokojnego.zycia.w.dobrym.zdrowiu.pozdrawiam.WAS
OdpowiedzUsuńPewnie jej poprzednia towarzyszka życia wymodliła dla niego to nowe życie. U mnie w klatce schodowej mieszka kotka, która była towarzyszką życiową przyjaciółki mojej sąsiadki. Też rodzina jej nie chciała i sąsiadka ją wzięła. Z miłości od psów, kupiła sobie potem małe szczenię. Jednak żyją w komitywie. Ta sama sąsiadka odchowała mojego piwnicznego Gizmka i kolejnych jego matki maluchów. Jednak wszystkie odeszły.
OdpowiedzUsuńJak widać ludzie bywają normalni.
Cieszę się, że zapadł wyrok w sprawie tych morderców psa, którego żywcem zakopali.
Cudny Świetliku, szczęścia i wielu lat u boku pana Tymianka!
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nieśmiały uśmiech, ale w ślicznych czarnych oczach widać nadzieję. Modelowy Wzruszacz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anna W