Wzruszacze są istotami całodobowymi.
Gdyby Natura przy ich stworzeniu miała świadomość, jak wielką obdarza je energią, wyposażyłaby je zapewne w jakiś nocny wyłącznik mocy.
Tak z litości dla Ori.
Poranki są przerozkoszne.
Oczywiście, PO znienawidzonym przez Ori momencie o świcie, kiedy banda wesolutkich mordek trąca ją nosami i łapami, rześko poszczekując: "Wstawaj, już po piątej, wychodzimy".
Po kotłowaninie związanej z wyjściem/wejściem/wyjściem/wejściem/starciem, wytarciem/podtarciem/i tak bez końca, następuje najmilszy punkt dnia: drzemka z Gabynkiem przy policzku i z Taffi przy szyi, z Tulisiem przytulonym, z Koralikiem umoszczonym na kolanach, z Lulu spychającą Ori z poduszki, żeby się przysunąć do Pana Tymianka oraz z innymi wariantami wzruszaczowymi.
Następnie Wzruszacze biorą intensywny udział w przygotowaniu i spożywaniu śniadania.
Rumiankowi prawie zawsze uda się polizać masło, Gabynkowi wleźć do talerza, a Pandzie wypić kawę z kubka Ori. Panda bardzo lubi słodką kawę z mlekiem: wkłada nos do kubka, przechyla i zlizuje ze stołu rozlaną kawę.
Oczywiście, Ori i Pan Tymianka bardzo dbają o to, żeby do powyższych czynów zakazanych nie dochodziło, ale Wzruszacze są sprytniejsze.
Życie nocne domu Tymianka jest bardzo... bogate.
Prym w upiornych pomysłach wiedzie Jolly.
Wskakuje na blaty kuchenne i jeśli Ori zapomni wieczorem czegokolwiek schować do szafki,
w nocy obudzi ją huk tłuczonego szkła lub głośne chrupanio-mlaskanie.
Jolly nie jest wybredny. Lubi cukier (trzy stłuczone cukierniczki!), mąkę (Ori wyrwała mu raz z paszczy zjedzoną do połowy torebkę mąki tortowej), owoce, ziemniaki, olej (pół butelki oleju z łososia dodawanego Wzruszaczom do posiłku).
Jolly dba o to, by nocne posiłki były odpowiednio zbilansowane.
Jednej nocy Ori nakryła go kolejno na zjadaniu:
ziemniaka
kociego gówienka w panierce z drobnego żwirku
jabłka.
Ori ponad wszystko uwielbia sprzątać w nocy rozlany olej, mąkę czy szkło.
Tak, uwielbia.
Wzruszacze pomagają we wszystkich pracach domowych:
Szczególnie lubią pomagać w kuchni.
I Ori, potykając się o te wszystkie łapy i uszy, westchnęła kiedyś:
"Mam nastrój pod psem, nad psem, obok psa".
Wzruszacze w roli patrzaczy:
Nadchodzi kolejna noc.
Ori, skłoń główkę na miękką poduszkę
i czekaj, co tym razem wymyślą Wzruszacze...
Obśmiałam się jak norka czytając Cię Ori. Zdjęcia cudowne. Ten blog jest wspaniały,zawsze tu zaglądam.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam
Basia
Bardzo dziękuję za przemiłe słowa. Ale żeby się śmiać z krzywdy bliźniego swego!
UsuńA co mruczysz pod nosem obudzona 5.05 ? A sprzątająca nocą kocie gówienko w zwirkowej panierce? A...no dobra,dobra. ..
OdpowiedzUsuńściskam wszystkich razem i każdego z osobna
Agnieszka
Uwierz mi - NIE chciałabyś tego słyszeć. Ja mam góralskich przodków
UsuńEwentualnie mogę zacytować, co rzekłam, gdy na drugi dzień pół butelki oleju z łososia opuściło organizm Jolly'ego
UsuńZacytuj! Skręca mnię z ciekawości ;)
UsuńPoproszę. Ten cytat znaczy się.
OdpowiedzUsuńA.
To są takie ciągi homeryckie, można by rzec;-), trudne do spisania, a poza tym, może jakieś niewinne dziecięce oczęta tu zaglądają...
UsuńOri równie dobrze mogłaby próbować okiełznać pchli cyrk.
OdpowiedzUsuńPodziwiam szczerze, bo przy mojej piątce zwierzaków jedzenie śniadania jest niemal zawsze okupione ciężkim bojem o zawartość talerza i kubka :D
Pchli cyrk to idealne określenie! Aczkolwiek podejrzewam, że pchły są skłonniejsze do współpracy
UsuńAle chyba wiesz Ori, że służba jest najczęściej całodobowa i może to lepiej, że nie musisz stać na baczność. No, dobra, żartowałam :) I to nie jest smaczny żart. Może nawet tak niesmaczny jak gówienko w żwirkowej panierce.
OdpowiedzUsuńŚciskam Wszystkich !
Gówienko w panierce jest chyba bardzo smaczne, jak można sądzić po minie Jolly'ego, a ze staniem na bacznośc masz rację, powinnam być wdzięczna, ze mi bestie pozwalają się od czasu do czasu położyć
UsuńPodziwiam za wytrwałość, miłość i poczucie humoru. Bez Domu Tymianka ubyłoby na świecie wiele Dobra. Margolcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:-)
Usuńuwielbiam opowieści z Domu Tymianka (choć to raczej komedia oparta na faktach :)). No i już wiadomo po co ten murek :)) Jest to mur chiński mający zapobiegać niekontrolowanemu rozrabianiu w kuchni . Raniuszek10
OdpowiedzUsuńOri, podziwiam, to ja przy mojej bandzie ( jednakoż dużo mniejszej niźli Twoja ) czuję się jak słuzba wykorzystywana bez ustanku i wieczorem padam na dziób przygnieciona jakimś kotem z Omułkiem woniejącym obok łózka i Milą chrapiącą po łóżka drugiej stronie. A co dopiero przy takiej czeredzie!!!
OdpowiedzUsuńUściski
Asia z Siedliska pod Lipami
Pół butelki oleju w psim brzuchu... Efektu końcowego na pewno nie dałoby się obtoczyć w żadnej panierce, nawet tej ze żwirku kociego...
OdpowiedzUsuńSię dzieje po nocach:-)
raniuszek 10:
Usuńbuahahahahaha, efekt końcowy :))))))))