wtorek, 6 października 2009

Dymek, Filipek i kogut Apollo




































































Kurtyna w górę! Oto Filipek! Pamiętacie tajfun, który latem nawiedził dom Tymianka?
Część tajfunu, pod wdzięcznymi imionami Melisy i Groszka pomaga Ori prowadzić blog tymiankowy, a Dymek z Filipkem zasiliły "filię domu Tymianka", do której Ori przemyca co i rusz jakieś stworzenia.
Ponieważ Ori większość lata przesiedziała kamieniem przy chorej Fetce i Aksmitku, zobaczyła swoje kotki dopiero kilka dni temu. Wieści na ich temat nie są zaskakujące: koty rosną, są śliczne i zadowolone z życia. I w ogóle nie boją się wielkiego koguta Ori, który z szarego bezogoniastego wypłosza przekształcił się w pięknego kolorowego ptaka w pełni zasługującego na swoje imię.
A kiedy na drodze Filipka stanie mały piesek Kajtek, Filipek pokazuje bardzo groźny grzbiecik...










niedziela, 4 października 2009

Nasi Bracia Mniejsi



























































































































Zwierzęta z domu Tymianka niezbyt precyzyjnie odpowiadają określeniu "bracia mniejsi".
Ciałem to one są mniejsze od Ori, owszem, ale duchem ogromne i zajmują tyle miejsca w życiu i sercu swojej pani, że można je spokojnie nazwać "braćmi większymi". A ponieważ przez cały Boży rok trwa ich święto, Ori nie widzi powodu, żeby 4 października urządzać im jakieś szczególne uroczystości z tortem i sztucznymi ogniami - ot, zwykłe ciasto śliwkowe wystarczy.
Ale skoro to przepiękne święto Franciszka istnieje, to Ori przypomni dzisiaj pyszczki kilku "braci mniejszych", których spotkała na swej drodze. Z niektórymi przyjaźniła się przez wiele lat, inne pojawiały się w jej życiu na chwilę. Jedne bardziej, inne mniej szczęśliwe, a tych mniej szczęśliwych było dużo więcej. Ori opowie jeszcze o każdym z nich, bo każda historia jest tego warta - te najbardziej smutne i te o niespodziewanie szczęśliwym zakończeniu.
Kitka, Sunia, Kuba, Aron, Bartuś, Łatek i mnóstwo stworzeń bezimiennych, a każde o mocno spragnionym miłości sercu i gotowe ofiarować uczucie bezwarunkowe, mocne i wierne do końca życia.
Wiązane przez całe życie na łańcuchu, przymierające głodem na wiejskim podwórzu, wyszperane w blokowej piwnicy, wytropione w ogródkach działkowych. Dziesiątki, setki stworzeń, którym Ori w dniu ich Patrona całuje łapy z szacunkiem i miłością.
Ori wie, także dzięki czytelnikom "Pełni lata", że na świecie jest wielu podobnych do niej kieszonkowych świętych Franciszków, ale nie każdy lansuje się na blogu ;-) , więc pozdrawia wszystkich najgoręcej i też całuje w łapki karmiące i ratujące naszych braci mniejszych!














sobota, 3 października 2009

Zobacz, ile jesieni!





























































































































































Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.
Julian Tuwim
W roli początków jesieni wystapiły kwiatki z ogródka Mamy Pana Tymianka oraz Kajtek.














czwartek, 1 października 2009

Sezon Brudnych Łap otwarty!

























































































Październik obudził się w złym humorze i dmuchnął zimnym wiatrem na dom Tymianka.
Ori zerknęła spod kołdry na zapłakane szyby i wsłuchała się w mruczenie Groszka, który spał uparcie na jej brzuchu. Świat, dotąd taki złocisty i ciepły, nie zachęcał, by oglądać go z bliska.
Tak wygląda początek sezonu brudnych łap, zimnych uszu i nosów ryjących w mokrym piasku.
I właścicieli wyżej wymienionych części ciała, wpadających radośnie do domu, by podzielić się z Ori bardzo ważnymi informacjami, jaki wróg czający się za ogrodzeniem został właśnie bezlitośnie obszczekany i przepędzony.
W sercu Ori narodził się sprzeciw wobec zimnych i wilgotnych poranków. Trwała w nim na tyle długo i skutecznie, aż na stole pojawiła się gorąca kawa i bułeczki. Ori nie zamierzała walczyć z październikiem metodą strajku głodowego, toteż opuściła przemiłą kolebkę marzeń sennych, by pokrzepić się ulubionym dżemem morelowym. Mokre psy przylepiały nosy do zewnętrznych szyb drzwi tarasowych. Z wyjątkiem Oriona, który już zdążył przemycić się do środka i był straszliwie, wręcz okrutnie głodny. O ile trafiająca do jego pyszczka bułka była posmarowana masłem...
Ori zamyśliła się nad kubkiem kawy: Jak to napisał mistrz Gałczyński? "Ile razem dróg przebytych?"
Gdyby mieszkał w domu Tymianka, mógłby napisać:
Ile razem dróg przebytych,
dołków przez was wykopanych,
ile misek dla was mytych,
piasku ton pozamiatanych?
Zdjęcia psów pochodzą z poprzednich sezonów brudnych łap, ale i po tym Ori spodziewa się wielu wrażeń...