
Październik obudził się w złym humorze i dmuchnął zimnym wiatrem na dom Tymianka.
Ori zerknęła spod kołdry na zapłakane szyby i wsłuchała się w mruczenie Groszka, który spał uparcie na jej brzuchu. Świat, dotąd taki złocisty i ciepły, nie zachęcał, by oglądać go z bliska.
Tak wygląda początek sezonu brudnych łap, zimnych uszu i nosów ryjących w mokrym piasku.
I właścicieli wyżej wymienionych części ciała, wpadających radośnie do domu, by podzielić się z Ori bardzo ważnymi informacjami, jaki wróg czający się za ogrodzeniem został właśnie bezlitośnie obszczekany i przepędzony.
W sercu Ori narodził się sprzeciw wobec zimnych i wilgotnych poranków. Trwała w nim na tyle długo i skutecznie, aż na stole pojawiła się gorąca kawa i bułeczki. Ori nie zamierzała walczyć z październikiem metodą strajku głodowego, toteż opuściła przemiłą kolebkę marzeń sennych, by pokrzepić się ulubionym dżemem morelowym. Mokre psy przylepiały nosy do zewnętrznych szyb drzwi tarasowych. Z wyjątkiem Oriona, który już zdążył przemycić się do środka i był straszliwie, wręcz okrutnie głodny. O ile trafiająca do jego pyszczka bułka była posmarowana masłem...
Ori zamyśliła się nad kubkiem kawy: Jak to napisał mistrz Gałczyński? "Ile razem dróg przebytych?"
Gdyby mieszkał w domu Tymianka, mógłby napisać:
Ile razem dróg przebytych,
dołków przez was wykopanych,
ile misek dla was mytych,
piasku ton pozamiatanych?
Zdjęcia psów pochodzą z poprzednich sezonów brudnych łap, ale i po tym Ori spodziewa się wielu wrażeń...