wtorek, 29 listopada 2011

W oczach Oriona smutek gęsty jak miód...


To są bardzo smutne chwile w życiu Oriona. I pojawiają się każdego dnia.
To czas, kiedy Ori napełnia psie miski, psi obiad pachnie i paruje, a wstrętna Ori mówi:
"Musicie poczekać, jeszcze jest za gorące!"
Psom pozostaje tylko położyć się na podłodze pod nogami Ori jak dużym, milczącym, kudłatym wyrzutom sumienia i przeczekać te ciężkie minuty.
Z oczu Oriona sączy się wtedy gęsty, miodowy smutek...


Orionek, mimo tragicznych min, którymi demonstruje Ori swoją krzywdę, tak naprawdę nie wie, co to znaczy być głodnym. Codziennie czeka na niego pełna ciepła miska (no tak, czasem, bardzo rzadko, niedobra Ori daje suchą karmę i psy wtedy cierpią straszliwie).

Psy ze schroniska w Rachowie nie mają komu stroić obrazonych minek, nawet gdy jedzenia w ogóle nie ma. Jeszcze raz bardzo gorąco proszę o pomoc dla nich!
Po pierwszym apelu na blogu schronisko zdecydowanie prowadziło w głosowaniu Krakvetu, ale króliki
z drugiego miejsca zmobilizowały się i są coraz bliżej!
Króliki są także bardzo ważne i nie chcę im niczego odejmować, myślę jednak, że łatwiej jest nakarmić 120 królików niż 150 psów.
Proszę wszystkich Czytelników, którzy jeszcze nie głosowali, żeby poświęcili kilka minut dla psów z Rachowa!

Wystarczy zarejestrować się na stronie www.krakvet.pl/forum,
wejść w link Pomoc schroniskom, następnie w Głosowanie listopadowe,
zaznaczyć w kółku Rachów Stary i zagłosować.

Nie wolno powtarzać głosowania z tego samego komputera!

Głosowanie trwa tylko do jutra!
Zwycięskie schronisko z poprzedniego miesiąca otrzymało karmę za ponad 11 tys. zł.






P.S. 30 listopada.

Przez chwilę wydawało się nam, ze głosowanie zostało zamknięte, jednak nadal TRWA.
Coś dziwnego się dzieje, wiele osób nie mogło się zalogować, za to króliki głosują jak szalone.
Nie dajmy się!!!



P.S. 2

Ktoś w komentarzu zapytał, czy Orionek zgubił się i jest poszukiwany przez ogłoszenia.
Na miły Bóg, nie!!! Orionek jest domu i nigdy się nie zgubił. Poza tym nie jest owczarkiem niemieckim.

niedziela, 27 listopada 2011

Bunia i Dunia rozkwitają!


Bunia i Dunia rozkwitają w hoteliku! Zobaczcie, jakie są śliczne! I z jaką miłością wpatrują się w Opiekunkę! (Nie w Ori, oczywiście, ale taki już jej los: wydobądź ze schroniska, przywieź, zarób na hotel, szukaj domu, a nikt ci nawet ogonem nie machnie!)


Ori często bywa pytana, jaki jest sens wywożenia psów ze schroniska i umieszczania ich w hotelikach.
Czy nie byłoby lepiej zostawić psa tam, gdzie jest i intensywnie szukać mu domu?
Owszem, byłoby lepiej - dla fundacji. Łatwiej. Taniej.
Na pewno nie lepiej dla psa.
Hotelik to miejsce, w którym pies po wielu latach w schronisku - a czasem po raz pierwszy w życiu -
widzi ŚWIAT. Nie tylko swój kojec czy miejsce na rozciągnięcie łańcucha, nie te same ściany z drewna
czy betonu, ale prawdziwy świat z trawą, niebem, krzewami, wybiegiem, na którym można poszaleć,
pokopać dołki, POWĄCHAĆ ekscytujące ślady innych psów!
Hotelik to miejsce, w którym pies ma szansę nauczyć się obcowania z ludźmi (niekiedy nawet z dziećmi), chodzenia na smyczy, odróżniania, gdzie się śpi i je, a gdzie robi kupkę.
W hotelikach psy zaczynają się uśmiechać, interesować światem, z zabłoconych smutnych kłębków futra
zmieniają się w stworzenia urocze i zadowolone z życia.
I chociaż Ori dla takich metamorfoz musi się oddawać nieustannie czynności, której szczerze nienawidzi, czyli liczeniu (obliczaniu, wyliczaniu, dodawaniu, odejmowaniu, fuj!) i wiecznemu zamartwianiu się, czy wystarczy pieniędzy na kolejny miesiąc, to nigdy, ani przez sekundę nie straciła pewności, że WARTO.
A w grudniu przyjadą kolejne pyszczki!





P.S. Żeby nie było tylko miło i dobrze, mała Zojka wróciła z adopcji. Proszę, nie każcie mi pisać, dlaczego. Pisanie o kreaturze, która tak postąpiła z Zojeczką, to zbyt wielki dla niej zaszczyt.

sobota, 26 listopada 2011

Porzucony przez trolle, czyli nowe psie dziecko w Domu Tymianka



Troll ma 7 miesięcy. Jest potwornie wychudzony, ma dawno złamaną, bo już krzywo zrośniętą łapę,
która przy każdym stąpnięciu sprawia mu wielki ból.
Jakie złe trolle porzuciły go w zalesionej okolicy pod Serockiem, nie wiadomo, wiadomo natomiast, że błąkał się przez dłuższy czas, aż spotkał kogoś, kto zaczął szukać pomocy i tak nieszczęśliwe psie dziecko znalazło bezpieczny azyl w hoteliku, pod opieką Domu Tymianka.
Osoba, która znalazła Trolla, zawiozła go jeszcze do lekarza i malec przyjechał do hoteliku z łapą w gipsie.
Na przekór złemu losowi i zlym duszkom Ori nazwała go Troll. Już od dawna wiadomo, że imiona na T
przynoszą szczęście Podopiecznym Domu Tymianka!



Inteligencja Trolla nie nadąża jeszcze za jego urodą...
Bitwa z workiem po karmie była zaciekła i skończyła się zwycięstwem worka.



Troll bardzo lubi Bunię. A Bunia ma w nosie taką przyjaźń.




Troll jest przecudownym, niesamowicie radosnym stworem.
Nie miał ani chwili wolnego czasu na pozowanie!
Troll potrzebuje teraz bardzo dużo dobrej karmy szczeniaczkowej, żeby odzyskać siły i zdrowie,
więc Ori prosi w jego imieniu o wsparcie na karmę i hotelik, no i oczywiście o dobry, dobry, dobry, najlepszy dom!

czwartek, 24 listopada 2011

Możesz napełnić ten garnek!



Sklep internetowy Krakvet z karmą dla zwierząt pomaga schroniskom.
W listopadzie ogromną szansę na pomoc ma schronisko w Rachowie Starym, znane Czytelnikom blogów tymiankowych i sympatykom Tomiego, Zojeczki, Lali i innych Podopiecznych stamtąd pochodzących.

Co należy zrobić?

Wejść na stronę www.krakvet.pl/forum
Zarejestrować się.
Na podany przez Was adres mailowy przyjdzie link aktywacyjny.
Po aktywacji konta należy się zalogować.
Wejść do działu "Pomoc dla schronisk", następnie do "Głosowanie na schronisko, które otrzyma pomoc - listopad 2011"
Zaznaczyć kółeczko przy Rachowie Starym i kliknąć "Wyślij".

Do tej chwili Rachów zebrał 46% głosów. Za mało!!
Uwaga! Z jednego komputera można głosowac tylko raz!

Bardzo proszę o głosowanie i zachęcanie do tego swoich znajomych!
Procedura trwa kilka minut, a dla psów to ratunek przed głodem.

W schronisku stale brakuje jedzenia, przypominam, że nie ma ono żadnych dotacji ani pomocy "z urzędu", trwa jedynie dzięki niezwykłej sile pani Renaty oraz pomocy różnych fundacji.
A zima jest już bardzo blisko...