Gdyby porównać życie Fetki z życiem psów z Domu Tymianka, to jej sytuacja wygląda bardzo smutno. W porównaniu z egzystencją wielu (większości?) wiejskich psów - jest znośnie.
Fetka jest przywiązana do zderzaka starego samochodu, a za mieszkanie służy jej coś, co w intencji właścicieli jest chyba budą? Jest karmiona. Na noc spuszczana z łancucha.
Nękana przez pasożyty, przez wiele miesięcy pokryta była ranami, które rozdrapywała do krwi i które właściciel zamierzał uleczyć przez potraktowanie suczki siekierą. Ale wtedy napatoczyła się Ori i Fetce po trzytygodniowym leczeniu zagoiły się rany, stopniowo odrasta jej sierść, a Fetka staje się coraz weselsza i chętna do psot. Leczenie potrwa bardzo długo, choroba prawdopodobnie będzie powracać, ale na szczęście, właściciele nie wtrącają się do działań Ori ;-)
A teraz słowo do Was: bywacie na wakacjach w różnych miejscach, w miasteczkach i wioskach, gdzie bardzo często zobaczycie psy trzymane w potwornych warunkach, na krótkich łańcuchach, bez wody i bez jedzenia, czasem umierające w powolnych męczarniach jak Fetka.
Nie mijajcie ich obojętnie! Nie popełniajcie grzechu zaniechania!
W Nowym Testamencie jest takie mądre zdanie: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci swoich najmniejszych, Mnie to uczyniliście!" Zapomnieli tam dodać, że najmniejszymi braćmi na tym świecie są zwierzęta. Ale jak Ori już się dostanie do nieba, to im to wygarnie!