Pan Tymianka pogodził się z perspektywą powiększenia ilości mieszkańców domu z rezygnacją człowieka, który jest bezbronny wobec szaleństwa połowicy. Ori to nie zadowoliło - wymagała entuzjazmu i radości z jego strony, postanowiła więc zadziałać empirycznie - gdy Pan Tymianka dotknie mięciutkich futerek i pogłaszcze puszyste brzuszki, bez wątpienia wybuchnie oczekiwaną euforią. Poza tym, Pan Tymianka doskonale nadawał się do dźwigania tobołka pełnego puszek z karmą. Uszczęśliwiona Ori przedstawiła mu kolejno wszystkie zaprzyjaźnione zwierzęta w gospodarstwie: łańcuchowego Kubę, chorą suczkę Fetkę, kury i kotkę. Gospodarze nie przeszkadzali w prezentacji, gdyż chwilowo nie byli zdolni do wysiłków fizycznych. Pan Mietek zachwiał się wprawdzie nad barierką balkonu, usiłując powiedzieć "dzień dobry", ale Ori nie zmuszała go do konwersacji i umknęła do stodoły, by pokazać Panu Tymianka cztery Absolutne Cuda. Cuda spały, zagrzebane w sianie i dwa z nich ani myślały się przywitać. Ori wyjęła więc najbardziej rezolutną parkę. Pan Tymianka udawał, że kocięta nie robią na nim wielkiego wrażenia. Podjął się określić płeć kotków. Ori ucieszyła się. Pamiętała swoją niefortunną przygodę z określeniem płci maleńkiego Tymianka, którego przyniosła do domu jako stuprocentową koteczkę i jako kotkę zaniosła na pierwszą wizytę w lecznicy.
- Ale to nie jest kotka, to jest kot! - powiedział pan doktor. Ori nie przyjęła tego do wiadomości.
- To niemożliwe, panie doktorze! To na pewno jest kotka. Niech pan spojrzy na ten słodki pyszczek!
- To pani nie wie, że płci nie określa się na podstawie pyszczka? - zapytał doktor, patrząc na Ori bardzo surowo i zdruzgotana Ori nie miała więcej argumentów.
Pan Tymianka ze znawstwem obejrzał pierwszego kotka i orzekł:
-To jest kotka! - i dodał po namyśle - Albo kotek.
Ori poczuła się w kwestii płci kociąt w pełni usatysfakcjonowana.
O Matyldo! Ale słodziaki przecudne!
OdpowiedzUsuńPan Tymianka na pewno już się zakochał tylko jeszcze dla przyzwoitości twardziela udaje ;D
Ściskam Was gorąco i waszą czeredkę :D
Nie sposób nie zakochać się w tych najpiękniejszych i najsłodszych stworzeniach :)) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńNo, mój mąż też udaje, że koty jego żony i córki absolutnie go nie obchodzą i z lekkim uśmieszkiem patrzy na nasze szaleństwo, ale jak mu kicia usnęła na głowie to przez dwie godziny nawet okiem nie mrugnął. I nawet przestał protestować, że dokarmiamy jeszcze dwa sąsiedzkie koty. Faceci muszą udawać twardzieli i już, ale kochają miziaki. A rozpoznanie płci wcale nie jest takie łatwe, więc nie wymagajmy tego od mężczyzny, który nie jest weterynarzem.
OdpowiedzUsuńNie tylko ja się zachwycam. Mój mąż też. Uwielbiamy koty oboje :)
OdpowiedzUsuńOri Kochana, a czy Pan Tymianka zerknął choćby jednym okiem na Fetunię? Nie wierzę, że nie próbowałaś...
OdpowiedzUsuńNie mogę! Prawdziwe kocie bliźniaki! (pierwsza fotka)
OdpowiedzUsuńjaka ten jeden ma zawadiacka minke.nie wytrzymam ze smiechu,zadzior maly.pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńświetne!!!!! Takie jeszcze malutkie i nieporadne :-)
OdpowiedzUsuńNie mam słow na wyrażenie swojego zachwytu...dobrze że nie mieszkam blisko bo chyba musiałabyś podzieli się skarbrm :)
OdpowiedzUsuńPan Tymianka wyszedł na znawcę, podbnie jak Pan Kamy... :)))
przecudne
OdpowiedzUsuńOri, nie ma, po prostu nie ma nic piękniejszego ponad małe kociaki.
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego tak szybko wyrastają?!