Ori zaznacza, że tekst może być nieskładny. Bo raczej wolałaby go wyskakać lub wykrzyczeć, a nie wystukać na klawiaturze. Bo czekała na tę szczęśliwą chwilę przez pięć lat! Kuba czekał o wiele dłużej, ale właściwie on nie czekał, nie przypuszczał, że po całym życiu - które trwa 8 albo 9 lat - spędzonym na łańcuchu, przy budzie ze starych desek pełnych dziur trafi do prawdziwego psiego raju! Kuba przez pięć lat czekał tylko na Ori, która przemykała się do niego z puszką pełną karmy i głaskała w pośpiechu, zanim w pobliżu pojawiał się nie do konca trzeźwy "właściciel" psa. Bywały długie dni, kiedy Ori przyjść nie mogła i wtedy w psiej misce pojawiał się surowy ziemniak albo trochę startych buraków. Buraki wydziobywały kury, którym Kuba pozwalał spać w swojej budzie. Czuł się wtedy mniej samotny. Przeraźliwy smutek w bursztynowych oczach Kuby nie dawał Ori spokoju, marzyła o tym, by zabrać Kubę do siebie, ale jej psy wielokrotnie pokazywały, co sądzą o przyprowadzaniu do domu "konkurencji" i Ori nie mogła łagodnego Kuby narazić na ich - niewątpliwy - wspólny atak. Gospodarstwo, w którym żył biedny Kuba, "zaopatrzyło" zresztą dom Tymianka w pięć kotów i Fetkę. Tylko Kuba ciągle czekał na szczęśliwy dzień, kiedy Ori uda się zbudować dla niego osobny kojec. Ori już była gotowa rozpocząć "akcję żebraczą" na ten cel, gdy pewnego dnia przeczytała wiadomość od poznanej dzięki blogowi Krysi:"Pani Małgosia weźmie Kubę!"
Po kilku dniach Kuba pojechał do nowego domu. Gdzie tam, nie domu, do raju! Został przygarnięty przez wspaniałych ludzi, a oprócz ich serc i opieki zyskał dwie śliczne siostrzyczki: żółtą Mikę o pyszczku zmartwionego misia i czarną, wesołą jak iskra Fiolkę. Zamieszkał w bajkowej urody ogrodzie, ale dla psiego poczucia estetyki to nie jest najważniejsze. Ważniejsze jest, że ogród jest bardzo duży, pełen drzew i tajemniczych zakątków, po których nigdy nie znudzi się biegać! Kuba zamieszkał tam 21 listopada, a dzisiaj Ori pojechała go odwiedzić. I spotkała zupełnie innego psa. Młodziutkiego, pełnego energii, pachnącego szczęśliwym psem psa! Bo szczęśliwy pies pachnie w szczególny sposób, prawda?
Ori naprawdę nie potrafi wyrazić, jak bardzo jest wdzięczna Pani Małgosi i Panu Andrzejowi oraz Krysi. Na szczęście, Kuba umie to zrobić...