Dobroczynne działanie melisy jest powszechnie znane. Ori zapewnia Was jednak, że niczym jest melisa wobec Melisy! Śliczna, mięciutka, rozpieszczona Melisa powinna być zapisywana na receptę na smutki nie tylko listopadowe.
Zdjęcia nie są zbyt dobre, poza tym widać na nich urodę zielonej psiej kanapy, ale spójrzcie na to litościwym okiem i "zażyjcie" odrobinę Melisy na dobry nastrój!
Aaaaaaa, zdjęcia cudne!!!! I nie bądż taka skromna! Melisa faktycznie dobra na jesień. Mnie na tych zdjęciach cieszy jeszcze jedna rzecz - Fetka wygląda ślicznie. Ciekawe co powiedziałby jej poprzedni właściciel gdyby zobaczył ją w tych kocich uściskach. Ona podobno nie lubiła kotów!!!! Rewelacja Ori! Pozdrawiam, DorotaC.
OdpowiedzUsuńTakiej Melisy mi trzeba!!!Jesteś lepsza niż mój lekarz rodzinny.Zdjęcia są piękne!!!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)))
No nie mogę, nie wyrobię! To jest najpiękniejsza miłość jaką widziałam. Całuję pyszczki, Karolina.
OdpowiedzUsuńZdjecia są niesamowite! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na mnie śpiąca zwierzyna działa jak melisa...tak jak na tych zdjęciach i moje żywioły rozkosznie się wylegują (kota najczęściej na świeżo popranych ręcznikach a piesa przed kominkiem)
OdpowiedzUsuńOri, w takim razie masz zawsze wspaniały nastrój mając taką Melisę pod bokiem...a zdjęcia cudowne!!! Kochane zwierzaki, w jakiej zgodzie żyją, podziwiam jak są wspaniale wychowane...moje duże zwierze nigdy z kotami w takiej zażyłości nie było, wręcz przeciwnie goni wszystko co się rusza, tak więc zazdroszczę tych wspaniałych kocio-psich relacji...pozdrowienia dla zwierzyńca i dla Was!
OdpowiedzUsuńJa poprosze cztery takie Melisy z psimi przyjaciółmi. Pilnie potrzebuje poprawy nastroju, a moje potwory to tylko się ganiają i warczą na siebie (najwięcej warczy starsza kotka). Żeby zasnęły przytulone do siebie to chyba musiałabym je młotkiem pousypiać.
OdpowiedzUsuńCudny widok. Będę gapić sie na te fotki całe popołudnie i wieczór.
Ileż radości wniosłaś w me serducho. Już czuję się podreperowana, niczym zdezelowane auto :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej tęsknię do...kotka :)
Mamo, ja chcę kiciusia!!!
Tylko mój Ramzes...on jest taki... "jedynak", że szkoda gadać :(
Buziaki kochana :*
Ależ cudni przyjaciele:) Poproszę mi zapakować-na wynos :-))
OdpowiedzUsuńWłaśnie zażyliśmy nieco Melisy z dodatkiem Fetki. Baaaardzo lecznicze, baaaardzo...
OdpowiedzUsuńkojące scenki ..tak Melisa :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńTego mi dzisiaj trzeba było :))
OdpowiedzUsuńDzięki za niezawodne lekarstwo, dobra Ori :)
Ori, zdaje mi się, że właśnie na dobre zmieniasz sens powiedzonka "żyć jak pies z kotem"!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich
Z taką Melisą apteka nie jest potrzebna ;))
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjecia. Kot i pies razem w czulych objeciach! Taka Melise to i ja bym chciala na codzien.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrowienia :)
i już mi lepiej :)
OdpowiedzUsuńMelisa zażyta. Pomaga!
OdpowiedzUsuń:)))
Śliczne i kojące nerwy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Działa rewelacyjnie, zdecydowanie lepiej niż herbatka, którą też bardzo lubię ... :) Pozdrawiam! Ewa
OdpowiedzUsuńJa również zażyłam Melisy z Fetką. Bardzo skuteczne, dziękuję:)))) A swoją drogą, jakież Fetka ma szczęśliwe ślepia na tych zdjęciach ! Przesyłam nieustające miziania dla wszystkich "Tymianków" i uściski dla Pańci :)))
OdpowiedzUsuńOri , cały Wasz dom z Wszystkimi domownikami , atmosferą , miłością powinniście być przepisywani na receptę nie tylko listopadową ... Pozdrawiam Was gorąco
OdpowiedzUsuń