Kwietniowy bardzo wczesny poranek, a więc Primavera, a nawet, idąc tropem Botticelliego,
Narodziny Wenus, czyli Ori się budzi.
Pan Tymianka jest nieobecny, więc Wzruszacze panoszą się na całej połaci.
Ori śpi w slalomie, czyli kunsztownie poskręcana w zawijasy pomiędzy futrami, uszami i łapami.
Jest dosyć niewygodnie, trzeba przyznać, za to bardzo, ale to bardzo mięciutko.
Przebudzona Wenus wlecze się na oślep do kuchni, gdzie zostaje napadnięta przez kocią szajkę śniadaniową.
Koty wiedzą, że przed kawą nie wolno się do Ori zbliżać, bo jest wtedy nader niechętnie usposobiona do świata i wszystkich jego przejawów, improwizują więc na stole swój ulubiony balet pod tytułem
"Głód i desperacja", na który Ori odpowiada nieśmiertelnym dziełem literackim "Wściekłość i wrzask".
Wzruszacze są dobrze obeznane z kulturą wysoką, więc dają Ori na chwilę spokój.
Przedpołudnia Wiosnowenus nie spędza w muszli z głupią miną, jak się to błędnie utrwaliło w malarstwie, tylko normalnie, w kuchni, z garnkami, ścierkami, chochlami oraz nieodłączną czeredą wyspanych, pozytywnie nastawionych do życia Wzruszaczy, które wspierają ją w monotonnych zajęciach swym urokiem osobistym.