sobota, 10 marca 2012

O, radości, iskro bogów!



"... gwiazdo mazowieckich pól!" - taką wersję "Ody do radości" nuciłyby psy z domu Tymianka, gdyby miały czas na śpiewanie. Ale nie mają, nie mają, jak widać!

środa, 7 marca 2012

Na dobry dzień



Bo jest szaro, a szarość jest taka piękna!

P.S. Ze skruchą informuję Meganę i innych, że strona internetowa ciągle powstaje w bólach i jest jeszcze w stadium, w jakim wstyd ją pokazywać, ale podaję adres na dowód, że istnieje:
http://www.domtymianka.pl/
Mam ambitny plan zakończenia jej do końca marca.

niedziela, 4 marca 2012

Marek, Marek, moja miłość!





Najpierw wyjaśnienie dla bliskich znajomych domu Tymianka, którzy wiedzą, że Pan Tymianka ma na imię Jacek: Ori nie popadła w sidła zgubnych namiętności i nie zamierza wymienić Jacka na Marka.
Pozycja Pana Tymianka jako Mężczyzny Życia i Serca Ori jest niewzruszona.
Niemniej jednak Marek miłością Ori jest i basta! Miłością na razie nieszczęśliwą...

Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje, że człowiek wchodzi do schroniska, ze wszystkich stron pchają mu się w ręce rozpaczliwe psie pyszczki i każdego, naprawdę każdego chciałby przytulić i zabrać do lepszego miejsca, ale serce łamie (tak naprawdę łamie) mu kilka z nich, albo jeden tylko.
Największym sercołamaczem w Rachowie był Tomi, który owinął sobie Ori natychmiast wokół łapeczek i który - dla przypomnienia - zrobił to w taki sposób:




Malutki Tomi po paru miesiącach czekania w hoteliku na przeznaczone mu szczęście pojechał do po nie aż do Wrocławia ( w listopadzie), a w sercu Ori będzie miał zawsze specjalny kącik.
Marek ma lepsze miejsce w schronisku, wprawdzie łańcuch, ale nie za stertą desek jak Tomi, tylko na środku placu, gdzie z braku lepszych zajęc może śledzić monotonne życie schroniska.
Albo... nie może, ponieważ Marek już prawie wcale nie widzi.
Marek jest bratem bliźniakiem cudownej Biny, która także od grudnia mieszka w godnym jej domu, otoczona wielką miłością opiekunów. Ori naprawdę nie wie, dlaczego tak mocno zapadł jej w serce.
Bo tak po prostu, spryciarz.
Marek gaśnie i smutnieje coraz bardziej, a z każdych "łowów" w schronisku przywożone były psy w gorszej sytuacji: chore albo gryzione przez towarzyszy kojca.
Ori czuje, że TERAZ już jest pora dla Marka!
Pamiętacie wielką porażkę związaną z niewidomym Agatem?
Otóż pojawił się SPOSÓB chyba niezawodny, żeby wydostać te psy "szczęśliwe i przyzwyczajone do łańcuchów" (sposobu Ori nie zdradzi na blogu, bo a nuż przeciwnik sie dowie i zabezpieczy)
Tajemniczy sposób można będzie wykorzystac tylko raz, więc trzeba od razu zabrać do hoteliku Agata, Marka i może jeszcze kogoś, kto też ma bardzo mało czasu na szczęście.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy "warto" ratować stare, smutne i chore psy, niech popatrzy na Nusię,
która dwa miesiące temu była sparaliżowana i której lekarze nie dawali cienia szansy nie tylko na chodzenie, lecz nawet na życie:




Nusia chodzi i BIEGA. Utyka na lewą łapkę i stara się jej nie używać, a na zdjęciu biegnie do domu. Nusia bowiem stanowczo bojkotuje wychodzenie na dwór, jest zdania, że na świeżym powietrzu spędziła już wystarczająco dużo czasu, a teraz jest psem DOMOWYM z ciepłą poduszką i Mufką do snu!

Podobnie zachowuje się szczęściarz Dżek, który trafił do hoteliku, w którym jest kochany i hołubiony jak najwłaśniejszy pies. Dżek nie tylko wypiękniał i odmłodniał - Dżek stał się psem twórczym i zaczął pisać pamiętniki. (Pomaga mu w tym Joanna, jego opiekunka, ale tylko troszeczkę).
Koniecznie poczytajcie zapiski Dżeka! To pies z klasą i lekkim pazurem, chyba duży talent Ori wyłowiła ze schroniska w Korabiewicach!

http://www.pamietnikidzeka.blogspot.com/


A dla Marka, Agata, chorego na padaczkę Fredka, cudownego kudłatego Bohunka i innych nieszczęśliwych... NIEZAPOMNIANYCH Ori bardzo, bardzo prosi o PILNE wsparcie finansowe, bez
tego nie będzie za co umieścić nowych Podopiecznych w hotelikach!






P.S. Pisałam już o tym kilkakrotnie, ale pytania się powtarzają, więc przypomnam, że na razie nie można oddać 1 procenta dochodu na Dom Tymianka! Prawo do tego przysługuje fundacjom po 2 latach działalności! Niestety, do tego czasu los Podopiecznych zależy wyłącznie od wpłat Ofiarodawców na konto!