niedziela, 13 maja 2012
Nowe kruszynki w Domu Tymianka
Od pewnego czasu teologowie coraz śmielej głoszą teorię, że piekło nie istnieje, to znaczy, nie istnieje jako miejsce, piekłem natomiast jest stan duszy odłączonej od Boga i rozpaczliwie (czy beznadziejnie, nie wiadomo), za Nim tęskniącej. To mądra teoria, zdaniem Ori, aczkolwiek żal nieco wizji piekła rodem z "Igraszek z diablem" z duszami bulgoczącymi w żeliwnych saganach i z diabłami dźgającymi widłami grzeszników w tyłki. Żal, bo Ori chętnie by tam wysłała na wycieczkę piekłoznawczą pewną część ludzkości.
Jeśli stan duszy ludzkiej tęskniącej za Bogiem jest piekłem, to stan duszy psiej tęskniącej za Człowiekiem jest dnem piekła.
Niewiele jest na świecie miejsc smutniejszych niż schronisko dla bezdomnych zwierząt.
W betonowych boksach, klatkach większych i mniejszych, czasem na łańcuchach psy umierają na smutek i brak nadziei. Nawet gdy nie są głodne i mają w miskach wodę do picia.
Najczęściej stłoczone po kilka, walcząc o przestrzeń, powietrze, dostęp do miski. Niekiedy - bo dużo schronisk nie wpuszcza na teren wolontariuszy! - latami nie wychodzą z klatek.
Prawdopodobnie wiekszość Czytelników nie wie, że wiele schronisk w Polsce podlega pod... lokalne
oczyszczalnie ścieków lub odpady komunalne!
Jaki idiota skojarzył żywe, czujące istoty z odpadami komunalnymi, tego Ori nie wie, ale z pewnością umysł był to tęgi. Warto by mu wysłać w podziękowaniu wiązankę starannie dobranych wyrazów.
Najgorętszych.
Dwa dni temu trzy okruszki wydobyte z psiego piekła zamieszkały w hoteliku i stały się - ku wielkiej radości Ori - Podopiecznymi Domu Tymianka.
Na razie Czytelnicy mogą zobaczyć tylko pośpieszne pstryknięcia telefonem przy pakowaniu się do samochodu, a porządna sesja fotograficzna nastąpi niebawem.
Kruszynki są suczkami, złota misiowata Orinka (bo ma oczy jak Orion, więc musi otrzymać imię orionopodobne) nie ma jednej stópki, podobno po wypadku (wnyki?!!!!), czarna kędzierzawa pchełka
mocno kuleje, a niemożliwej urody jamnikoparówka była najsłabsza w boksie i gryziona przez towarzyszki (do miski ją jednak dopuszczały, jak widać).
Tradycyjnie Ori prosi o wzmożone wsparcie finansowe na utrzymanie nowych Podopiecznych,
z dumą i w zdumieniu niejakim donosząc, źe Podopiecznych w hotelikach jest już 20!
P.S., czyli Mufka informacyjna: suczki nie przyjechały z Rachowa Starego.
czwartek, 3 maja 2012
wtorek, 1 maja 2012
Maj znowu pierwszy
Dawno, dawno temu, kiedy Ori była całkiem malutka, pierwszego dnia maja miasto stawało się miejscem z bajki.
Na każdej ulicy stali sprzedawcy z pękami olbrzymich niebieskich, różowych, tęczowych balonów!
To nie były zwyczajne, głupie okragłe balony, o nie, były wąskie i długie, dłuższe nawet od Ori i miały uszy jak Plastusie albo wielkie nosy!
Dorośli w tamtych czasach byli mądrzy i specjalnie dla Ori wymyślili jakieś święto, żeby jej tata nie musiał iść do pracy, tylko mógł ją zabrać na spacer. Ten spacer dziwnie się nazywał - "pochód", ale to nie miało przecież znaczenia, ważne było to, że Ori z białymi kokardami na chudych kucykach i w ślicznym beżowym płaszczyku prawie nieprzytomna z zachwytu i radości, zbierała naręcza balonów z uszami i nosami!
Balony były naprawdę duże, Ori bała się, że ja uniosą w powietrze i oddawała je tacie, a sama trzymała taki najładniejszy. Miał pachnącą, mocno napiętą gumową skórkę, która tajemniczo chrobotała, kiedy się w nią lekko skrobało paznokciem...
Dzisiaj nieco starsza Ori, słuchając w radiu kłótni słuchaczy na temat, czy byli niegdyś ciemiężeni i zmuszani do uczestniczenia w pochodach pierwszomajowych, musi ze skruchą wyznać, że jej ojciec należał do tych zmuszanych. Pięcioletnia Ori ciemiężyła bowiem bardziej i skuteczniej niż jakikolwiek czynnik partyjny. A jej młody tata był zapewne jedynym mężczyzną, który w pochodzie zamiast flagi czy stosownego portretu z brodą dzierżył spory pęk balonów z nosami!
Pierwszy dzień maja 2012 roku Ori spędziła bez kokard i balonów, nie ciemiężąc Pana Tymianka,
w leciutkiej mgiełce żalu za balonami z nosem.
Mgiełka rozwiała się, gdy wieczorem gromada psich nosów i uszu otrząsnęła się z upalnego odrętwienia i rozpoczęła szaleństwo zabaw i gonitw.
Oto uszy i nosy, czyli Mufka, Nuka i Tymuś. I Tymuś!
poniedziałek, 30 kwietnia 2012
niedziela, 29 kwietnia 2012
Kwitnące krzewy, kwitnący Lord
Kwitną czeremchy, świdośliwy, tarniny.
Szczęście rozkwitających psich staruszków jest bardziej kruche niż kwiaty na wiosennych krzewach.
A jednak po bardzo długiej zimie psie staruszki rozkwitają.
Zobaczcie, jak pięknie!
piątek, 27 kwietnia 2012
Poryw uczucia niewielki?
To będzie miłość nieduża,
poryw uczucia maleńki!
Obce jej łzy i udręki
i szałów nieznana moc...
Jeremi Przybora
Ach, ci starsi panowie! Albo piszą niezwykłej piękności wiersze, albo zakochują się w kobietach dwa razy większych od siebie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)