piątek, 2 sierpnia 2013

Malutkie jak rękawiczki



Piesek wielkości rękawiczki. Przerażony, głodny, poraniony. W wielkim, gęstym lesie.
Obok ruchliwej szosy, którą przejeżdża setki tysięcy aut.
Ma szansę jedną na milion, że ktoś go dostrzeże, odnajdzie, przygarnie.
Zanim wpadnie pod koła, zanim pojawią się "myśliwi" ze swymi dzielnymi pukawkami.




Ta szansa jedyna na milion przytrafiła się maleńkiemu pieskowi.
Znalazł go Człowiek posiadający rzadkie cechy: dobry wzrok, serce i rozum.
A właściwie nie jeden Człowiek, lecz cała Rodzina.




Rodzina odkryła w lesie pieseczka i jego trzech towarzyszy, napoiła, nakarmiła, próbowała zabrać do domu, ale temu już sprzeciwiły się stanowczo domowe psy (Ori zna doskonale taki sprzeciw!).
Pani udało się przemycić do domu tylko jednego, najmłodszego psa, który został uznany za dziecko i jako takie dopuszczony przez Pradę, Klusia, Bosego i Fridę do łask.
Tym dzieckiem jest puszysty Lisek z plakatu umieszczonego na blogu kilka dni wcześniej.




Dla pozostałych psów Pani poszukała pomocy w "Domu Tymianka".
Dwa już są bezpieczne.

Łagodne, miłe, ufne, z NIEWIADOMYCH względów wpatrzone w ludzi z miłością.





Łaciato-krówkowy piesek przypomina mopsa skrzyżowanego ze świnką wietnamską.
Śliczny, uroczy, z temperamentem.








Pieski na pewno były psami domowymi.
Kolejne ofiary wyjazdu "państwa" na wakacje.
Czwarta w gronie wyrzutków, mała suczka, przestraszyła się przy próbie wzięcia i jej na ręce i uciekła.
Zostanie więc potraktowana zestawem klasycznym: parówką z tabletką usypiającą i przywieziona do hoteliku.







Pieski z lasu proszą o pomoc finansową na utrzymanie i badania lekarskie.
Są młode, przyjazne, lubią dzieci.
SZUKAJĄ KOCHAJĄCYCH DOMÓW!
TAKICH NA ZAWSZE, NIE DO NASTĘPNYCH WAKACJI!













6 komentarzy:

  1. Wiesz, Ori, że też w tym ogromie psich nieszczęść znajdujesz siłę... Ja się popłakałam i... odechciało mi się wszystkiego. :(
    Ściskam Cię bardzo mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek jako jedyny nie udał się Bogu. Jak można odrzucać taką miłość i oddanie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś rok temu też płakałam czytając te posty pełne emocji, wzruszeń ale teraz wiem, ze trzeba przecierać łzy i otwierać oczy szeroko, wypatrywać wokół siebie aby stać się dla jakiejś istoty taką szansą jedna na milion :)

    Dzisiaj to co mnie ruszyło do kości to te słowa "Łagodne, miłe, ufne, z NIEWIADOMYCH względów wpatrzone w ludzi z miłością."

    No właśnie. Z niewiadomych względów wpatrzone w ludzi. Pies nawet wyrzucony przez okno leży przy drodze z nadzieją że państwo wrócą.
    Szkoda, że ludzie nie dostali takiego daru miłości bezwzględnej do drugiej istoty a nie do samego siebie. A może dostali tylko duszą go w sobie?
    Niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozrzutność,i ofiary wyjazdów wakacyjnych, skąd ja to znam.
    Zostawiając kiedyś komentarz, pisałam o moim dziadoliniu Otim,popełniłam nietakt do pozostałych dzieci czterołapnych.
    Jak wspominałam Oti dziadolino jest ze schronu,ale sam tam nie trafił, został znaleziony na ulicy w Sosnowcu,jak się błąkał .
    Pedro zwany Pepem ofiara nie wakacji, ale nieudanego prezentu
    świątecznego,u mnie od XII,2011 siedział w mrozie pod kinem,miał wtedy 6 miesięcy.
    Zenon zwany Zenoniksem u mnie od XI 2010 miał wtedy 8 miesięcy.
    Miotełka Kotka po wypadku, leżała z wyrwaną łapką, powybijanymi zębami, nikt się nie zainteresował" Pani to tylko kot" u mnie od III 2008 r.
    Ziutek króliczek ktoś przyniósł do szkoły zaczęły się wakacje i nie było chętnego, do zaopiekowania się małym u mnie od VI 2007 r.To ofiary ludzkiej rozrzutności, głupoty,
    braku empatii. Dla mnie to moje czterołapne dzieci, członkowie mojej rodziny,moi najlepsi przyjaciele.
    Pozdrawiamy serdecznie Agata,Otis,Pepe,Zenon,Miotełka ,Ziutek.





    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż moje towarzystwo to też część wakacyjnych nieszczęść,oprócz dwóch psów ozzi był pod bramą,Mozart wyciągnięty z dużej grupy psów podwórkowych przyczepiony do słupa z beczką zamiast budy.Niestety nie prędko zmieni się świadomość ludzi że zwierzęta to istoty czujące ból,głód ...Najgorsze jest to że ludzie dokuczają tym co mają wielkie serca,przykre,zawsze mówię morze pomożesz zamiast się śmiać i dokuczać,zawsze kładą uszy po sobie.No i koty ostatni podrzutek jeszcze ciągnie mleko od kotki dobrze że przyjęła jak swego i komentarz ta kociara tu mieszka,smutne.Idę robić swoje,czyli kocie śniadanko.Pozdrawiam sedecznie.

    OdpowiedzUsuń