piątek, 17 lipca 2015

Aaaa... Skarby dwa!



Kubuś i Tosia.
Przyjechali do domu Tymianka z bardzo, bardzo daleka.
Z miejsca, w którym nad niekończącymi się szeregami wąskich betonowych boksów widać wąskie skrawki nieba. I tyle.
I słychać niemilknące rozpaczliwe zawodzenie tysięcy skazańców.
Skazanych na powolne umieranie ze smutku i braku miłości.



Z takich miejsc zwanych (dla oszukania sumień?) "schroniskami" Ori stara się wyłuskiwać największe biedy.
To oczywiście rzecz absurdalna, niemożliwa, niewykonalna, bo KAŻDY psi skazaniec jest największą biedą. To bardziej beznadziejne niż czerpanie wody z morza małą filiżanką.
Każdy wybór dotkliwie rani serce i powiększa wyrzuty sumienia wobec tych, którzy ZOSTALI i prawdopodobnie nigdy nie doczekają lepszego losu.



Ale skoro jest się tylko małą filiżanką, trzeba się z tym pogodzić, posklejać wyszczerbione uszko i czerpać tym, czym się da...




Kubuś, nieduży puszysty staruszek, obiektywnie należy do kategorii największych schroniskowych bied. Bo staruszki są bezbronne, kruchutkie, zagubione. W schroniskach najczęściej są zagryzane przez silniejszych towarzyszy boksów, albo umierają po prostu ze smutku i niekochania.






Tosia nie jest jeszcze staruszką.
Ma pięć, może sześć lat.
Jej także bardzo trudno byłoby znieść schroniskowe życie ze względu na kalectwo.
Tosia ma przykurcz tylnych łap, sprawia wrażenie, jakby stale przykucała. Porusza się, trochę biegnąc, a trochę kicając. Ma też nieco cieńsze tylne łapy.
Skąd powstało takie zniekształcenie, nie wiadomo, czy to wada wrodzona czy efekt urazu.
Z przodu brakuje jej kilka zębów, co może jednak sugerować przebyty dawno temu wypadek lub ciężkie pobicie.
Zapewne dobry neurolog rozwikła tę zagadkę i oceni, czy Tosię należy operować.









Tosia zamieszkała z Miszą.
Bardzo przypadli sobie do serca.
Tosia jest niezwykle radosną istotą, z wdzięcznością przyjmuje każdy czuły gest, eksploduje wtedy radością.
Równocześnie panicznie boi się szybkich ruchów, podniesionego głosu i prawie umarła ze strachu na widok łopaty, którą Ori chciała sprzątnąć kupę.





Kubuś, czyli Słoiczek Konfitur:







Kubuś jest szczęśliwy i używa życia.
Drepcze za Ori krok w krok, ale nie odmawia towarzystwa ładnym suczkom.











Trzymajcie kciuki za nowe Wzruszacze!
Najpilniejszą sprawą będzie teraz diagnostyka Tosi: wizyta u neurologa i ortopedy, zapewne prześwietlenie, usg, badanie krwi i szybka sterylizacja, bo istnieje niebezpieczeństwo, że jest w ciąży.



3 komentarze:

  1. Oj Ori, filiżanka to może malutka, ale serce wielkie. Kubuś jak widzę już się rozgościł na kanapie :) A wcale nie jest takim okruszkiem, choć niewątpliwie puszkiem ;-) A Tosia biedniusia rzeczywiście. Trzymam kciuki nieustająco. I ściskam moooocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zębiska i jęzorki wręcz mówią o szczęściu.
    Moja koleżanka przygarnęła suczkę, którą jak się później okazało, wyrzucono, bo kolanka urosły jej w drugą stronę (chyba nie dałoby się jej sprzedać). Na szczęście chirurg z Konstantynowa podjął się operacji. Miała szczęście moi znajomi mają kasę a przede wszystkim chcieli przygarnąć kolejnego zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Tosię - oby diagnostyka dla niej była pomyślna i moc uścisków dla Służby Tymiankowej i wszystkich Wzruszaczy

    OdpowiedzUsuń