środa, 10 lutego 2016

Panna Lisa Swawolnica




Przyjechały nowe Wzruszacze.
A raczej Wzruszaczówny.
Wyciągnięte ze "schroniska", z którego wcześniej Ori uwolniła Biankę, Słoiczka, Tosię, Litkę i Pierniczka, przed którym uchroniła Olafa i Nelę, a wcześniej Rubika, Karmelkę i Luna i kilkanaście innych psów, które po krótkiej opiece Domu Tymianka poszły do adopcji.
Tym razem także wybierane według klucza "najbiedniejsze".
To bardzo niesprawiedliwy i bolesny klucz.
Bo KAŻDY pies jest najbiedniejszy, a można pomóc jednemu, dwu, trzem.
Wybór, który opłaca się wielkim stresem, wyrzutami sumienia wobec niewybranych, wyrzucaniem sobie: Gdybyś się bardziej postarała, gdybyś więcej pracowała, była lepiej zorganizowana, pomogłabyś bardziej...


Lisa na zdjęciu zrobionym w schronisku wyglądała jak sam smutek.
Bite cztery lata niewoli, pyszczek w szramach, wiek 7-8 lat, czyli na progu starości,
która w schronisku przyjdzie dużo szybciej.
Starsze, duże, zmęczone życiem psy to kategoria uprawniająca do tytułu :najbiedniejsze".




Lisa i jej dwie towarzyszki przyjechały wczoraj wieczorem.
Było już dość późno i ciemno, więc panny zostały szybko i bezpiecznie ulokowane na noc.
Broszkę przyjął do siebie Buffi, Zosię - Misza, a Lisa, która okazała się naprawdę dużym psem,
wyskoczyła z samochodu bardzo wesolutka, ożywiona i pełna energii i ta energia wzbudziła w Ori pewne podejrzenia, dlatego umieściła ją w osobnej, przygotowanej wcześniej zagródce.
Lisa ani myślała spędzić noc samotnie i natychmiast przekopała się do Miszy i Zosi.
Misza, bezgranicznie zachwycony Zosią, ucieszył się z przybycia drugiej panny i cała trójka spędziła noc na zgodnej i (w miarę) spokojnej zabawie.
Rano - wyspane i zadowolone - psy rozpoczęły życie towarzyskie.
Lisa pokazała im, jak się wykopać z zagrody i Misza, pełen męskiej dumy, poszedł pochwalić się Hektorowi i w efekcie wymiany zdań Misza chodzi z opuchniętym pyszczkiem.
Pan Tymianka dziury zakopał i wzmocnił i Lisa dostała surowy zakaz kopania.
Obraziła się i zaczęła pomiatać spokojną, grubą Zosią.
A deszcz lał od rana monotonną nieprzerwaną strugą.
Pan Tymianka w rzeczonych strugach umocnił starannie zagrodę Hektora, żeby stała się niewykopalną twierdzą i przeprowadził do niej Lisę.











Lisa była przeszczęśliwa i towarzyszyła Panu Tymianka krok za krokiem.
Hektor był przeszczęśliwy z powodu pięknej Lisy.
Lisa po mniej więcej pięciu minutach zrobiła dziurę w ogrodzeniu i zameldowała się pod zagrodą Miszy.
Widocznie lubi mniejszych od siebie brunetów, gust taki.







Dla dobra Zosi nie została jednak wpuszczona do zagrody i ostatecznie zajęła miejsce u boku Rafika
na wielkim wybiegu za domem.
Deszcz lał już tak mocno, że nie można było sfotografować zalotów Rafika i lekceważących machnięć puszystego ogona Lisy.
Jak dotąd (odpukać!!) panuje spokój i cisza.
A deszcz pada, pada, pada!





8 komentarzy:

  1. Rzeczywiście na zdjęciach widać, że panienka jest z siebie bardzo zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Utytłana i uśmiechnięta całym pyskiem - to kwintesencja psiego szczęścia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko Boska, co tam się u Ciebie wyrabia!!! czy to ta pogoda tak nastroiła amorowo, czy Walentynki?
    Coś czuję, ze Panna szybko się zadomowi, żeby nie podkopywała (nomen omen) morale :)))
    raniuszek10

    OdpowiedzUsuń
  4. Panna Lisa zapewne szaleje ze szczęścia, że już ma za sobą zły czas. Trzymam kciuki, żeby jak najszybciej poznała reguły Domu Tymianka i została ukochanym Wzruszaczem.
    Pozdrawiam Anna W

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodka!
    Czekam na foty pozostałych:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie.Droga Ori,niedmiennie podziwiana i traktowana za wzór,mam olbrzymią prośbę.Czy mogłabyś kiedyś " w wolnej chwili"opisać procedurę wprowadzania do stada nowego,dużego,nieznanego psa.Mam za sobą dwa takie zdarzenia,a po pożegnianiu jednej z moich WSPANIAŁYCH podopiecznych ,mam również plany wprowadzenia nowego łódzkiego schronka i powiem szczerze,mimo drobnych doświadczeń, mam stracha.Pozdrawiam .Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. A co to jest wolna chwila? Wzorem na pewno nie jestem, ale mogę napisać, jak to robię. Nowe duże psy zawsze na początku izoluję, mieszkają w kojcu lub zagrodzie i obserwuję ich zachowanie. Powoli spotykam z jednym psem płci przeciwnej, potem kolejnym i tak stopniowo az do pełnego wejscia do stada i do domu. Czasem szybko wiadomo, ze pies nie toleruje innych psów i urządzamy mu jak najlepsze warunki na zewnątrz i bawi sie na wybiegu tylko z tymi, których lubi. Raczej nic nadzwyczajnego nie doradzę, tylko czas, cierpliwość i ostrożność.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiech Lisy, psa wyciągniętego z takich warunków - bezcenny!
    Aneta

    OdpowiedzUsuń