niedziela, 13 listopada 2011

W listopadzie w polu w sadzie...




W listopadzie w polu, w sadzie
cicho, szaro, mgliście,
a po lesie wicher niesie
szeleszczące liście.

Milkną drzewa, ptak nie śpiewa,
gdzieś z daleka pies zaszczeka.
W listopadzie w polu, w sadzie
cicho, szaro, mgliście...

Tę starą dziecięcą piosenkę mała Ori z wielkim przejęciem śpiewała w przedszkolu. Z grzywką i w kucykach.
Każdego roku ta sama melancholia snuje się po polach.

sobota, 12 listopada 2011

Ciąg dalszy dobrych wiadomości



Listopad, ulubiony miesiąc Ori, jest łaskawy dla Domu Tymianka.
Leonek, cudny staruszek, wczoraj pojechał do swojego nowego domu, aż do Łodzi.
Podróż miała dość burzliwy przebieg, albowiem pani Leonka, która jechała po niego przez Warszawę,
wjechała... w sam środek bitwy warszawskiej. Jako że nie posiadała stosownego rynsztunku bojowego, została przepędzona przez policję z pola walki tak gwałtownie, że złapała gumę, a złośliwe koło nie pozwoliło się odkręcić kluczem francuskim (czy też kluczem innej narodwości, Ori nie odróżnia).
Nieszczęsna niewiasta wezwała z płaczem pomoc i opiekunowie hotelikowi Leonka, Marek i Małgosia,
wpakowali pieska do samochodu i ruszyli do stolicy. Na miejscu Leonek, powitany ze stosownym
zachwytem, położył się spać na tylnim siedzeniu, a szlachetny pan Marek długo walczył z duetem koło - klucz, który to duet okazał się kompletnie niedopasowany! (Ori strasznie, straszliwie żałuje, że nie mogła usłyszeć, co Marek miał w tej sytuacji do powiedzenia)
Operacja trwała długo, gdzieś kupiono nowy klucz, bitwa się skończyła, Leonek nadal spał i po kilku godzinach samochód ruszył w stronę szczęśliwego nowego psiego życia.
Raport po pierwszym dniu Leonka w domu jest następujący:
1. Leonek jest cudowny i wszyscy się nim zachwycają
2. Warczy na domową kotkę.
3. Męczy się podczas wchodzenia na trzecie piętro.
4. Jest bardzo inteligentny i kiedy pani prosi go, żeby nie wchodził do kuchni, to nie wchodzi
(Psy z domu Tymianka - słyszycie????)

Leonku, Prezes Kiciuniek prosił o przekazanie życzeń, abyś żył jak najdłużej i jak najzdrowiej, kochany i rozpieszczany przez swoją Panią!

P.S. Tajga, słodkie psie dziecko, dzisiaj też pojechała do nowego domu, ale już jest nowe dziecko, już jest!

piątek, 11 listopada 2011

Całkiem nowe psie dziecko



Można siedzieć sobie grzecznie w domu i przykładnie chorować na gardło w otoczeniu herbatek, polarków i leczniczego wielokota, a całkiem nowe psie dziecko i tak człowieka dopadnie.
Psie dziecko błąkało się po Serocku, a jakiś litościwy człeczyna (przedstawiający się jako znawca psów i hodowca pittbulli) zawiadomił o tym fakcie Magdę (właścicielkę hoteliku dla psów goszczącego stale jakieś tymianki oraz szczęśliwą posiadaczkę własnego sporego stada wyszperanego z okolicznych schronisk i lasów) w taki mniej więcej sposób:
- Pani ma schronisko? To pani ją weźmie! Zamknąłem ją na klatce schodowej. Jak nie, to ją wypuszczę na ulicę.
Magda zadzwoniła po pomoc do Ori i na mocy szybkiego porozumienia (albowiem Ori wrzasnęła "Bierz!!!) maleństwo już po godzinie znalazło się w hoteliku. Miało zostać dokwaterowane do Buni i Duni, ale, jak widać na zdjęciach, załatwiło sobie trochę inną sypialnię...

Tajga jest ok. 4 - miesięczną suczką, będzie raczej duża, najprawdopodobniej wychowywała się w domu, ponieważ ma bardzo dobre maniery. Jest łagodna, w hoteliku ma kontakt z małym dzieckiem, od razu została odrobaczona, za tydzień będzie szczepiona.
Szuka kochającego i odpowiedzialnego domu.

sobota, 5 listopada 2011

Lord wyprosił sobie wolność!


Nie mogło być inaczej. Lord zasypia dzisiaj po raz pierwszy od wielu lat bez łańcucha, w przytulnej, ciepłej budzie w hotelikowym kojcu.
Dobrej nocy!

czwartek, 3 listopada 2011

Smutna malutka dama



Malutka jak pompon na jesiennej czapce.
Zimą ogrzeje ręce lepiej niż mufka.
Przytuli się i zje połowę herbatnika.
Smutna, samotna mała dama.



Zojeczka ma 6 lat. Cztery ostatnie spędziła w schronisku.
Od czerwca czeka w hoteliku na dom.

wtorek, 1 listopada 2011

A tu - gdzie mieszkam...



A tu - gdzie mieszkam - gdzie do ciebie piszę,
Ptaki dziobami przędą wielką ciszę.
(...)
Pola topolom, topole rozstajom,
A lasy borom milczenia podają.

Jakby, zaprawdę, trznadle i czyżyki
Niosły przez niebo Chustę Weroniki.

                Stanisław Grochowiak