

Tymoteusz ma dom! Własny, prawdziwy Dom z Panią, Panem, Małą Dziewczynką i Suczką!
I z ogromnym ogrodem do biegania, pełnym trawy, drzew, a przede wszystkim malutkich rododendronów znakomitych do obsikiwania.
Śliczna, mocno obrażona suczka ma na imię Grappa. Stała przyklejona do nóg Pana i robiła paskudne miny w stronę Tymoteusza. Taki afront spotkał Tymka chyba po raz pierwszy w życiu, gdyż do tej pory suczki szalały z zachwytu na jego widok. Na szczęście, był tak zajęty bieganiem po ogrodzie i pokazywaniem swojej Pani, jaki jest śliczny, piękny, cudny, uroczy, wesoły, inteligentny, wspaniały, rozkoszny i milutki, że zachowanie Grapci nie złamało mu serca.
Ori poznała najpierw Pana, gdy kilka dni wcześniej przyjechał do domu tymczasowego Tymka, by spojrzeć w bursztynowe oczy psa, który zauroczył Panią na zdjęciach.
Po spotkaniu Ori powiedziała ponuro do Pana Tymianka:
- Ten facet mi się przyśnił. Takich ludzi nie ma naprawdę!
Od wtorku do soboty biedna Ori była przekonana, że obudzi się z pięknego snu o Tymoteuszu i uwierzyła ostatecznie, że Pan i Pani są prawdziwi dopiero wtedy, gdy zostawiła w ich rękach przeszczęśliwego, roześmianego od nosa po oklapnięte uszy Tymka.