sobota, 20 listopada 2010
Patyczki Sabiny
Saba umarła.
Dziesięć lat złego życia w schronisku wygrało z jednym jedynym rokiem spędzonym w domu.
Nasza ukochana Misia Sabina umarła na raka wątroby.
Nie mam prawa pisać w jej imieniu, że czuła się szczęśliwa, ale na pewno wiem, że czuła się kochana, ważna i cenna. Nie miała dla mnie zbyt wiele czasu, ponieważ od pierwszego dnia oddała się pasji - namiętności! - zabawy patyczkami, patykami, konarami, kamieniami i piłeczkami. Rozstawała się ze swoimi zabawkami (niechętnie) tylko w czasie jedzenia, a codziennie rano wykłócałam się z nią o stosy patyków i kamyczków znoszonych na noc do domu.
Walka o życie kochanej istoty i jej odejście są dla mnie sprawami zbyt trudnymi i intymnymi, by o nich
więcej pisać.
środa, 17 listopada 2010
wtorek, 16 listopada 2010
Koty na płotach
Kiedy listopad chmurnieje i przygasa, nawet w tak zatwardziałym leniwcu jak Ori budzi się się tęsknota za kuchnią owianą zapachem świeżo upieczonych ciasteczek. Normalna kobieta po upieczeniu tychże wita powracającego po trudach pracy ukochanego tacą pełną owoców swych twórczych uniesień, ale nie z Ori takie numery. Ori musi najpierw wyprowadzić ciasteczka na spacer! Bo jesiennie, bo szarość płotów, wilgoć paproci i tak dalej. No i biała kocia przyjaciółka, która z wdziękiem przeciąga się na płocie i porywa kruche maślane kotki... Po czym je ZJADA. Hm...
Smutny samotny Pączek już wkrótce odjedzie do hoteliku. Jutro zostanie zaszczepiony przez wspaniałego Pana Doktora Tomka. I tyle nowinek o Pączku.
poniedziałek, 15 listopada 2010
Kto pokocha rottweilera?
Pączek "mieszka" kawałku błotnistej ziemi, przypięty gustowną grubą klamrą do łańcucha. Jego domem jest śliczna buda widoczna na zdjęciach. Pączek jest następcą Kuby, którego rok temu Ori udało się uwolnić i który żyje w cudownym domu znalezionym przez Krysię Opakowaną.
Z tego samego gospodarstwa pochodzi też Fetka (kto pamięta słynnego poloneza i uwiązaną do zderzaka Fetę składającą się z mozaiki brudnych ran?) oraz prawie cały koci zestaw domu Tymianka.
Pączek tak naprawdę nie ma imienia, bo jakoś nikomu nie przyszło do głowy, żeby to było potrzebne.
Do niedawna miał opiekunów, którzy lepiej lub gorzej troszczyli się o niego, ponieważ jednak przeniesli się do miasta, zostawili psa na łasce pana M., który także nie zamierza się nim zajmować.
Pączek jest młody, uroczy, ufny i przyjazny, wychowywał się z dziećmi, na pewno nie lubi kotów, a jeszcze bardziej kur.
Puenta: jeśli Pączek nie zniknie do końca tygodnia, zostanie oddany w łapy hycla (a w tej gminie jest to znany obrońcom zwierząt morderca). Pączek rozpaczliwie szuka domu, ma ogłoszenia, allegra i facebooki. Jeśli nie znajdzie domu, będzie musiał pojechać do hoteliku. Zaprzyjaźnione z Domem Tymianka hoteliki są przepełnione i bronią się przed Pączkiem, a polecony przez fundację Rottka dobry hotelik Ori jako nowa klientka musi opłacić z góry. To 450 zł za miesiąc. Na koncie tymiankowym po burzliwym październiku hula wiatr i pustka!
Gorąco prosimy o jak najszybszą pomoc dla Pączka!!!
niedziela, 14 listopada 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)