Umarł Jaguś.
Być może najstarszy, a na pewno najbardziej kochany koń na świecie.
Bardzo się starał pokonać i oszukać czas i własną słabość, żeby przeżyć chociaż jeszcze jedno lato dla swojej ukochanej Opiekunki. Kiedy przetrwał wyjątkową ciężką zimę, wydawało się, że lato da nam jeszcze w prezencie i nie zrezygnuje z wygrzewania się na słonecznej łące i włamywania się do ogródka z truskawkami.
Bóg przypomniał sobie jednak o koniu-staruszku.
Ktoś w niebie musi przecież włazić w truskawki.
Do zobaczenia, Jagusiu!
Czarna klacz Newada, przyajciółka Jagusia ze stajni, ma dopiero 20 lat, więc nie jest staruszką, ale dostojną
starszą damą. Została wykupiona z rzeźni już dawno temu.
W Newadzie śmiertelnie zakochał się kucyk Kubuś. Kubuś także został wykupiony od parszywego handlarza koniną, w stanie, który nie rokował mu długiego życia. Leczenie, dobra opieka, a przede wszystkim miłość do smukłej i, hm, nieco większej brunetki, przywróciły Kubusiowi zdrowie i chęć do życia.
Konie są NIEROZŁĄCZNE - razem śpią, pasą się i biegają.
Zakochana para jest bardzo zabawna, mały, krępy Kubuś nie pozwala zbliżać się do Newady żadnemu koniowi. Jakie szczęście, że Brylant zakochał się w kimś innym!
Teraz mały, słodki Kubuś jest bardzo smutny.
Rozdzielono go z klaczą, Newada została zamknięta w osobnym boksie, a on nie rozumie, co się stało.
Kubuś przestał jeść, chudnie, jest rozdrażniony i niespokojny.
Nie można mu wytłumaczyć, że Newada jest bardzo chora.
Wykryto u niej raka kopyta, grożą przerzuty i nadzieją na uratowanie jej jest tylko operacja.
Wspaniały chirurg z Warszawy zgodził się przeprowadzić operację na miejscu, żeby oszczędzić klaczy stresu. Poza tym obniży to mocno koszt leczenia.
Będzie także anestezjolog, żeby zapewnić najwyższe bezpieczeństwo Newadzie.
Operacja odbędzie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, bo Newada mocno osłabła i trzeba się śpieszyć. Termin będzie zależał od wolnego czasu lekarzy.
Opiekunka Newady, znana Czytelnikom Justyna, ma 8 własnych koni, które przez lata ratowała, wykupując od handlarzy. Nie jest w stanie opłacić tej operacji, której koszt może wynieść 1000-1500 zł.
Dlatego Dom Tymianka musi, po prostu musi pomóc.
Pierwsza wizyta chirurga - 250 zł - została już opłacona, resztę musimy dozbierać.
No nie ma innej rady!
Jeśli Newada umrze, umrze także Kubuś,
więc ratujemy dwa konie!!!
Bardzo, bardzo proszę o pomoc dla Newady!
Zróbcie to dla niej, dla Kubusia, dla Justyny, dla Jagusia i dla Stefana.
Wpłaty na konto Domu Tymianka.
Potrzebne też będą w ogromnych ilościach bandaże zwykłe i elastyczne, lignina w prostokątach, gaziki jednorazowe. Jeśli ktoś zechce
przysłać, proszę o kontakt:
fundacjadomtymianka@gmail.com
P.S. Zdjęcia robiłam w październiku 2012.
Ori , mam nadzieję że uda się zebrać potrzebną kwotę ,też dorzucę swoją cegiełkę , jednakże mam pytanie czy mogę dać linka na swoim blogu ,czym więcej ludzi to przeczyta tym lepiej ...ja z kolei pomagam poszkodowanym dzikim ptakom więc bliski jest mi los każdych zwierząt .
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Ilona
Oczywiście, że tak, będę bardzo wdzięczna! Im więcej ludzi to przeczyta, tym lepiej. pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńEj, no ruszcie się... każdy po te 20 - 30 zeta i się zbierze.... no co Wam szkodzi.... :-)))
OdpowiedzUsuńNo własnie... Bardzo duzo osób czytuje blog tymiankowy, przyznam się nieskromnie (przynajmniej tak twierdzą statystyki), więc gdyby każdy wrzucił 20 zł do skarbonki, to Podopiecznym ptasiego mleka by nie zabrakło, a i marzenia o kolejnym koniu by się przyśpieszyły...
UsuńMój kochany Jaguś odszedł i to ogromny szok dla mnie,w poniedziałek wysyłam parę groszy choćbym ze skóry miała wyleźć nic więcej nie napiszę idę pocierpieć w samotności.
OdpowiedzUsuńwpłacone, uratujcie je proszę...
OdpowiedzUsuńNic tylko płakać... Wysłałam co mogłam. Newado, walcz!!!
OdpowiedzUsuńI my też, oczywiście dorzucamy grosik! Zaszantażuję jeszcze sumienie znajomych, którzy mają własną stadninę
OdpowiedzUsuńDorzucam i ja skromną pomoć. Trzymam kciuki za Newadę.
OdpowiedzUsuń