Newada umarła wczorajszej nocy.
Operacja była wyznaczona na środę, dzień wcześniej jednak klacz tak mocno osłabła, że trzeba było natychmiast wezwać pomoc. Lekarka nie była w stanie ustalić dokładnej przyczyny tak drastycznego pogorszenia, prawdopodobnie był to jakiś wirus, który gwałtownie zaatakował organizm.
Newada dostała mnóstwo lekarstw wzmacniających i przeciwbólowych, nie pomagały, dzisiaj lekarz miał przyjechać ponownie. Nie zdążył...Bardzo dziękuję osobom, które wsparły Newadę. Zebrała 885 zł.
Z tej sumy opłaciłam wizytę i lekarstwa i pogrzeb, zwany "utylizacją". Uściślając, przekazałam tę sumę Justynie, ponieważ ona musiała się wszystkim zająć.
Dwie osoby wysłały paczki z bandażami. Zapewniam, że te bandaże zostaną w stosownym czasie wykorzystane dla innego potrzebującego konia (odpukać, oby jak najdłużej leżały spokojnie w pudełku!)
Na zdjęciu jest Kubuś.
Jak smutno:(
OdpowiedzUsuńJak smutno:(
OdpowiedzUsuńBiedny Kubuś :((
OdpowiedzUsuńOj,szkoda. Ale tam też jej będzie dobrze.:(
OdpowiedzUsuńJaguś, Newada... Nie doczekały lata; a tak pięknie pachnie siano! Justyno, mocno Cię przytulam...
OdpowiedzUsuńJak przykro i żal.I Newady i Kubusia.Przytulcie go do serca.
OdpowiedzUsuńAnna W
Przykro mi. Biedne, kochane zwierzątka...
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia dla Justyny - a Newadzie na ŁĄKACH PO DRUGIEJ STRONIE TĘCZY na pewno jest dobrze....
OdpowiedzUsuńTak mi przykro.Znów nic więcej nie napiszę idę......
OdpowiedzUsuńJak smutno ,biedny konik
OdpowiedzUsuńBiedna Newada, jeszcze biedniejszy Kubuś... Smutno tu u ciebie ostatnimi czasy:( Bardzo serdecznie pozdrawiam Justynę.
OdpowiedzUsuńA właśnie miałam napisać, że prześlę jakieś pieniążki dla Newady pod koniec miesiąca :(
OdpowiedzUsuńeeech:(
OdpowiedzUsuńprzykro mi bardzo
OdpowiedzUsuń