czwartek, 19 września 2013

Dużo radości, dużo smutków, czyli o Podopiecznych



Sara, Hajduczek, Krzysia, Śmieszek, Dżokerek, Poker, Maksik, Bella, Pesteczka.
Dziewięciopyszcznik wakacyjny, czyli plon wakacji 2013.
Kto czytuje blog tymiankowy, ten wie, skąd się wzięły i dlaczego.
To były bardzo trudne i pracowite wakacje. I warte trudu.
Osiem wakacyjnych Pyszczków już mieszka we własnych domach.
Po Pesteczkę jej obecna Rodzina przyjechała aż z Bielska-Białej!
Maksik mieszka we Wrocławiu, Wrocław to miasto tradycyjnie szczęśliwe dla Podopiecznych "Domu Tymianka".
Bella pojechała do Elbląga.
Pozostałe Pyszczki zadomowiły się w Warszawie i jej bliskich okolicach.

Na domek czeka jeszcze (dlaczego? dlaczego?!) Hajduczek, urocze i mądre psie dziecko:




Do domu pojechał także Bursztynek. Bursztynek zabrany z mordowni w Ruskiej Wsi czekał przez cały rok na wytęskniony domek. Długo. Długo i cierpliwie. Jego zachwycony, wręcz zakochany Pan przysłał zdjęcia:



A jeśli ktoś chce zobaczyć więcej Podopiecznych pozdrawiających ze swoich własnych kanap, niech pofatyguje się na stronę facebookową Fundacja :Dom Tymianka". Warto!


Codzienne życie Fundacji przynosi jednak więcej smutków niż radości.
Starsi Podopieczni, szczególnie ci zabrani z mordowni zwanych "schroniskami", chorują.



Bombik - wbrew pozorom - nie jest ofiarą przemocy.
Zdjęcie zostało zrobione zaraz po zabiegu czyszczenia przetoki.
Przetoka utworzyła się po starej, źle wygojonej ranie po pogryzieniu.
Mały Bombik był niezwykle dzielny. Nie chciał oddać nikomu swoich strzykawek.
Teraz wszystko zależy od efektów działania antybiotyków.
Jeśli sobie nie poradzą z bakteriami (odpukać!), Bombika czeka operacja.




Bardzo pogorszyło się też zdrowie staruszka Lorda. Lord wprawdzie byłby noszony na rękach przez swoją Opiekunkę, gdyby to było możliwe, ale nawet jej nadzwyczajnie troskliwa opieka i stale podawane lekarstwa na stawy nie cofną skutków 10 lat na łańcuchu...




Lord pojechał na szczegółowy przegląd staruszkowy...
Ciąg dalszy opowieści nastąpi.



Ostatnim wielkim zmartwieniem jest staruszek Trabant.
Według wstępnych badań, ma guza wątroby. Jest umówiony na dalszą szczegółową diagnostykę.
I tyle. Pisanie o tym, jak przykro, jak źle, jak smutno, jest bezcelowe.
Jest potwornie smutno i już.




6 komentarzy:

  1. No właśnie, i radość i smutek niestety . :( :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy w życiu ma swoje 7 lat tłustych i 7 chudych, ale widzę że zwierzaki które do was trafiają mają te chude już za sobą i nadszedł czas na kolejne tłuściutkie dni. Nawet jeśli spędzą u was swoje ostatnie lata i tak będą to najcudowniejsze chwile jakie ich spotkały, więc pomimo trosk i smutków, trzeba im dać to co najlepsze :o)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestes bardzo dzielna osoba Ori, pozdrawiam , jestem z TGoba, przy najblizszej okazji przeleje pieniadze, gdy troche zarfobie, pozdrawiam , ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Troche smutków i troche radości. Ot życie. Ważne aby radości było więcej i więcej szczęśliwych pyszczków

    OdpowiedzUsuń
  5. I radości, i smutki. Szkoda, że czasem... A nie wiem co napisać. Bo co można napisać?
    Pozdrawiam ciepło i bardzo serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń