czwartek, 13 sierpnia 2009

Dymek















































































Pora przedstawić trzecie kocie maleństwo, które przybyło do domu Tymianka. Szczupły pyszczek, wielkie oczy i za duże uszy. Z powodu łatek kolorze dymu został nazwany Dymkiem.












Kiedy Ori postawiła kotka na podłodze, Groszek i Meliska zaczęły na niego nieżyczliwie prychać. Takie już były zadomowione! Dymek, istotka nieśmiała i delikatna, zaczął obchodzić powoli kąty, obwąchał koszyki, zaczepił siostrę łapką ( zdumiony Groszek uciekł do kuwety i do połowy zagrzebał się w żwirku), a kolacja - podana na osobnych miseczkach - zjednoczyła rodzeństwo ostatecznie.












Kotki uwielbiają zasypiać na szyi Ori, i o ile Groszek z Melisą wiercą się i złoszczą, że nie znajdują u Ori źródła mleczka, łaskocząc ją przy tym okropnie, to Dymek troskliwie wylizuje jej nos i ręce.












Czy Ori wspominała kiedyś, że Dymek zamieszka u rodziców Pana Tymianka? Doprawdy, śmieszna ta Ori!

wtorek, 11 sierpnia 2009

Nuka, szczęśliwa kocia mama



























































Ori niezbyt długo cieszyła się przywilejem bycia zastępczą mamą kociąt. Nuka, która opiekuje się każdym dzieckiem - obojętne, czy ludzkim, kocim czy psim - zagarnęła koteczki pod swoje skrzydła, a raczej pyszczek. Uczy je chodzić, wylizuje brzuszki, a po kontakcie z wydatnym psim jęzorem kotki wyglądają jak wyjęte z wody. Groszek - rasowy maminsynek - jest zachwycony tą troskliwością, ale Meliska niekiedy się buntuje i chowa. Nuka biega wtedy po domu szalenie zaniepokojona. Ori jest zazdrosna i wykłóca się z Nuką o koteczki. Prawdziwy synek Nuki, Pufi, jest od dawna dorosły, etatowe "szczeniaczki" domu Tymianka to też ogromne chłopaczyska, trzeba uczciwie powiedzieć, chociaż bezczelny Snupi z błogością przyjmował toaletowe zabiegi, które czyniła wokół niego do tej pory Nuka i nie przejmował się szyderstwami ze strony Ori.
Nuka jest jednak najszczęśliwsza, gdy ma do dyspozycji prawdziwe maleństwa!







czwartek, 6 sierpnia 2009

Pełnia wiejskiego lata
























































Powoli znikają z pól maki i chabry, a kłosy pszenicy przestają cieszyć złotem na tle błękitnego nieba ( o ile błękitne niebo w ogóle się pojawi). Żniwa. Po żniwach dojrzeją jeżyny i pierwsze jabłka ( znowu ładna propozycja dyktanda), babie lato będzie snuć się po ścierniskach i tylko patrzeć, a rozjarzą się ogniska bosonogich pastuszków i nad pustymi polami popłyną smętne dźwięki fujarek ( nie, Ori nie zwariowała, ale mieszka w okolicy, którą umiłował Józef Chełmoński i jego duch wywołuje czasem u niej takie bredzenia).










To pełnia lata, która trwa tylko przez moment i znika, gdy stogi zboża wędrują do stodół.










Ori kocha tę porę roku i kocha spacery zakurzonymi polnymi drogami. Lipcowe kwiaty przekwitły, ale zaraz łąki pokryją się żółtą nawłocią.










Czasem w spacerach towarzyszył Ori miły sąsiad Karmelek i razem szli karmić zaprzyjaźnione koty, z tym, że przyjaźń Karmelka do kotów miała nieco odmienny charakter niż przyjaźń Ori...

środa, 5 sierpnia 2009

Bardzo upalny, leniwy dzień















































































Co można robić w upalny sierpniowy dzień, gdy jest się szczeniaczkiem wyrzuconym brutalnie przez Ori do ogrodu po próbie pochwycenia w pyszczek nowych szarych kuleczek turlających się po podłodze? Trzeba koniecznie zamanifestować swoją krzywdę i na złość Ori nie schować się w cieniu brzóz, tylko siedzieć uparcie na ganku, w najgorętszym miejscu i cierpieć w miarę głośno, a tylko ukradkiem napić się wody, żeby Ori nie pomyślała sobie czasem, że psy jej wybaczyły!












Snupi ze szczególnie zbolałą miną pokazuje Ori nos rozdrapany do krwi przez Biankę, która pod anielską powłoką kryje całkiem krewki charakterek. Niestety, głupota Snupiego przewyższa niekiedy jego gigantyczny urok osobisty i zbyt agresywne zabawy z kotami kończą się smutno dla snupiego nosa.












Bianka, która przyłącza się do bojkotowania Ori za przytaszczenie do domu piskliwej, zupełnie zbędnej kociej smarkaterii, wylizuje Snupiemu rankę i na wszelkie sposoby pociesza Rafika - swoją wielką psią miłość.

niedziela, 2 sierpnia 2009

Tajfun w domu Tymianka















































































Ori usiadła z kubkiem kawy przy stole i zamyśliła się. Nie tak jak Stirlitz, ale troszeczkę. Na początku nie należy przesadzać. Ori nie ma jeszcze wprawy. Gdyby zamyślała się częściej albo gdyby Opatrzność obdarzyła ją cnotą rozsądku, to teraz maleńka Melisa nie obgryzałaby Ori kabelka od komputera. Na przykład. Ile kotów mają ludzie rozsądni? Melisa i Groszek, szaraki w białych skarpetkach, przybyły do domu Tymianka w kocim transporterku i objęły dom w posiadanie. To niewiarygodne, jak istoty mierzące w porywach do 20 cm potrafią zagospodarować sobą całą przestrzeń!












Dorosłe koty śmiertelnie obraziły się na Ori, Tymianek warczy na nią jak traktor i przyjaźnie wyciągniętą rękę zbywa okrutnym pacnięciem łapy. Tylko mądry staruszek Aksamit życzliwie trącił nosem maleństwa, a najlepszym towarzyszem zabaw okazał się żeliwny kot siedzący cierpliwie przed kominkiem!
























P.S. Dwóch braci - według klasyfikacji Pana Tymianka są to chłopcy - zostało jeszcze z mamą w stodole. Ori nie chciała jej pozbawiać od razu wszystkich dzieci.