Zima narobiła zamętu w Domu Tymianka, a wiosna, kiedy wreszcie przyszła, wcale spokojniejsza nie jest.
Ach. gdyby z tego roku obfitości nowych zwierząt, nowych pomysłów i zadań, zechciała jeszcze sypnąć garstką sił, zdrowia i tym podobnych dóbr!
Ale nic to, jak mawiał Mały Rycerz, czymże bowiem jest brak sił, zdrowia i pieniędzy dla kobiety, która
obsypała się Brylantem? Jednym, za to JAKIM!
Brylant, przed miesiącem zagłodzony, bity, poraniony, śmiertelnie przerażony światem koń, już zdążył się
zmienić w świetlistego, rozkosznego i... rozpieszczonego źrebaka.
Brylant jest koniem docelowo białym. Cel ów zostanie osiągnięty, kiedy ktoś wyperswaduje mu namiętność do taplania się w każdej napotkanej kałuży i bajorku.
Brylant zakochał się w (również docelowo białej) Siwce i pasie się wyłącznie w jej towarzystwie.
Przy okazji warto wspomnieć o szczególnie, hm, inteligentnym wyczynie Ori, która, przygotowując zdjęcia Brylanta do wpisu, nagle zaniepokoiła się i zadzwoniła do Justyny:
- Czy Brylant ma jajka? Bo się nie dopatrzyłam...
- Idiotko! - odparowała doświadczona opiekunka koni - Myślisz, że wpuściłabym ogiera do stada pełnego klaczy???
Finansowo Brylant przedstawia się na następująco:
2500 zł - handlarz i transport do stajni
470 zł - pierwsza wizyta weterynarza (czyszczenie rany na nodze, antybiotyki)
ok. 500 zł - tyle obecnie kosztuje miesięczne utrzymanie Brylanta.
Głodzony wcześniej koń przez pierwsze miesiące zjada dużo większe porcje niż normalnie
(siano, pasza, końskie musli i teoretycznie sianokiszonka, której Brylant nie chce tykać),
a z powodu długiej zimy i przednówka siano jest bardzo drogie
(5 zł kostka, a koń świetlisty zjada 2 kostki dziennie)
Najpilniejsze potrzeby:
nieustannie siano (zielona trawka to rodzaj przystawki tylko)
kowal
odrobaczenie
BONUS FINANSOWY:
mina Pana Tymianka po usłyszeniu: Kochanie, kupiłam konia! - BEZCENNA
BRYLANT BARDZO PROSI O POMOC FINANSOWĄ,
chętnie znalazłby stałych wirtualnych opiekunów, którzy zadeklarowaliby stałe wpłaty specjalnie dla niego
i odwiedzali go z marchewką i jabłkiem.
. . . .
A teraz kilka śnieżnoświeltistych Płatków wystąpi w charakterze (uroczej, nieprawdaż?) ilustracji
tematu "Wiosenne porządki w psach"
W styczniu tego roku, po przyjeździe 20 psów z Glinna i po zdobyciu innych łupów "Dom Tymianka"
miał 50 Podopiecznych w hotelikach.
W maju, po szczęśliwych adopcjach, jest ich tylko 37.
50 Podopiecznych dla tak małej fundacyjki to ilość mordercza.
W sensie pracy, pieniędzy, które trzeba zdobyć/wyprosić, organizacji, logistyki i tak dalej i tak dalej.
Do normalnych kosztów hotelowania i karmienia doszła zawrotna ilość sterylizacji, bo suczki w Glinnie trzymane były w boksach razem z psami i groził nam wiosenny wysyp szczeniąt.
W związku z tym i tak zawsze wątłe finanse Domu Tymianka wyliniały niczym ogon starej myszy
i bez pomocy przyaciół/czytelników/osób życzliwych Podopiecznym grozi bieda.
Jeśli nie pomożecie, Ori pozostaną następujące warianty:
-grabież
- lichwa
- nierząd
(można zrobić głosowanie, do czego Ori by się najlepiej nadała)
W ramach porządków wiosennych blog otrzymał świeżą wiosenną szatkę, Podopieczni czekający na adopcję mają na swoim pasku więcej zdjęć, a wkrótce pojawią się krótkie acz trafne ich charakterystyki.
Pojawi się także nowe okienko: PIES TYGODNIA.
Będzie to ten Podopieczny, który aktualnie potrzebuje wsparcia na najpilniejsze potrzeby, np sterylizację,
leczenie, transport do domu itp.
Pierwszy PIES TYGODNIA to cudowna mała Trini z Glinna.
Trini przyjechała w styczniu, ale była tak wylękniona, że nie pozwoliła wcześniej zrobić sobie zdjęć.
To niewielka, aksamitna, wyjątkowo urokliwa istotka, która już opanowała największy lęk przed ludźmi i wkrótce będzie już figurowała na portalach adopcyjnych.
Takie małe ślicznotki szybko znajdują domy, więc Trini musi być przygotowana na taką okoliczność, czyli wysterylizowana.
Pilnie więc zbiera 280 zł na sterylizację.
Na deser Hienol - pies widmo. Dom Tymianka ma kilku takich widmowych Podopiecznych.
To psy zabrane ze schronisk tak dzikie i bojące się ludzi, że przemykają przed aparatem jak plamy unoszone wiatrem. To pierwsze w miarę wyraźne zdjęcie Hieny. Hiena i szara Sisi to dwie siostry z Glinna, które po bliższych oględzinach okazały się być braćmi. Sisiemu nie udało się dotąd zrobić zdjęcia.
Obaj czują się w hoteliku świetnie i nie boją się swojej opiekunki, ale na widok mniej znanych osób pierzchają w najciemniejsze kąty.
Juka. chora na babeszjozę wilczyca znaleziona przy drodze kilka tygodni temu,
zrobiła tak:
wyleczyła się szybciutko
poddała się zabiegowi sterylizacji
\znalazła sobie dom i pojechała!
Jakże się cieszę, że Juka dostała takie imię, jak chciałam:))
OdpowiedzUsuńI jaka sprytna, niespełna miesiąc i już ma nowy dom:)
Chętnie wzięłabym Brylanta w adopcję wirtualną, ale ostatnio ręce odmawiają mi posłuszeństwa, więc i z kaską krucho...oj krucho;(
Ale postaram się....:)coś udziergac specjalnie dla niego .
Buziaki w mokre nocy świetlistych:)
K.
Wymysliłaś takie imię, że nie sposób było mu się oprzeć.
UsuńTrzymam kciuki za poprawę, Twoje ręce robią tak cudowne rzeczy, że nie wolno im chorować. Ściskam mocno:-)
Takie porządki to bardzo mi się podobają, a o potrzebujących zadbam ile mogę.
OdpowiedzUsuńBuźka
Najwyższy czas wziąć się po zimie do ostrych porządków.
UsuńZa pamięć dziękujemy:-)
Ggrabierz,lichwa,nierząd dobre hihi. Może nie będzie takiej potrzeby. Śle ile mogę,z przeznaczeniem Tobie dogodnym.
OdpowiedzUsuńCmokusie dla wszystkich czteronogich.
Dziękuję:-)
UsuńAch, Ori, tyle spraw, gąb i odnóży - dobrze, że choć jajek mniej ;) - na wiosnę! Dzielna dziewczynko, oby jak najwięcej takich sprawnych akcji jak z Juką. Ale że wiadomo, nie ma lekko, to postaram się i ja coś wyszarpnąć z kiesy Pana Męża - zarobione przeze mnie środki w większości ulatniają się w postaci spalin w drodze do i z pracy. :]
OdpowiedzUsuńUściskuję Cię bardzo serdecznie i nieustająco życzę Ci zdrowia i siły.
:*
Mężowska kiesa ostoją kobiety, nieprawdaż? Podziękuj jej ode mnie:-) A nie myslałaś konno udawać się do pracy, wszak Ty zakoniona kobieta jesteś???
UsuńSerce rośnie, gdy się słyszy dobre wieści. Zaglądam tu często i jestem pełna podziwu. Obiecuję wspierać jakimś grosikiem.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu łapek i kopytek!
UsuńGłaski dla Trini :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze steryzlizacje przejdzie bez problemu i szybko znajdzie dobry dom :)
Odpukać, nigdy dotąd nie było problemów po sterylizacji, więc myślę, ze i mała Trini dobrze to zniesie i znajdzie domek godny takiej księżniczki
UsuńOri droga, wielka kobieta jesteś duchem , życzę wytrwałości i siły, no i przypływu finansów. Ślę ile mogę dla Trini. Dzięki za dobre wiadomości o adopcjach, to naprawdę ogromne osiągnięcie! A Hiena jest rozkoszny!!! I tyle mądrości i sprytu w tych oczkach!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! Powiem Hienie przy okazji, co o nim napisałaś:-)
UsuńPani Ori!
OdpowiedzUsuńPani zawsze z tą Metafizyką :) Piękną oczywiście i w poetyckim klimacie problem oddającą Metafizyką:) Tylko Pani Ori skołuje tym człowieka poczciwego, który w pierwszym kroku po wydłubaniu grosika ze skarbony się nie rozeznaje czy dla Trini czy Brylanta? Jednakowoż rozeznanie to Pani posiada, więc na Pani ręce ta decyzja...
Ps. Tadeusz ostatnio był nad Narwią myślałam początkowo, iż taża się w piachu i trawie, jednak tym największym szczęsciem było wytażanie się w zdechłej, ogromnej, wielce śmierdzącej , wyrzuconej na piach rybie :) Jakkolwiek "Kochanie kupiłam konia" jest nie do przebicia:) Bezcenne:)
Pani Tadziowa, grosze są rozdzielane zawsze według najpilniejszych potrzeb, zawsze na pierwszym miejscu jedzenie, potem leczenie, potem hotele. Zamówiony jest kowal do kopytek, więc zapewne będzie to grosik kopytny.
UsuńRyby, hm... mam za domem wątłą rzeczułkę, w porze suchej mozna się tam znakomicie wytarzać w rybce i niektórym Wzruszaczom juz sie to udawało... Tadzia proszę ucałowac mocno