- Co robisz? - zapytał Pan Tymianka.
- Bedę fotografowała wiersz - odpowiedziała Ori (a w tym domu jest to odpowiedź zupełnie normalna).
Po czym zadysponowała, aby stare drzwi od stodoły, pełniące funkcję podłoża artystycznego, zostały ułożone między brzozami, przyniosła pudełko pełne swoich starych budzików i jabłka.
Jeśli któryś z sąsiadów rzucił w tej chwili okiem przez płot, ze zdumieniem ujrzał następującą scenę:
Ori leżała plackiem na drzwiach od stodoły, fotografując stertę budzików, a Pan Tymianka stał nad nią i patykiem odganiał grupkę Wzruszaczy, która miała własne plany wobec jadalnych części kompozycji.
Cóż, Pan Tymianka nie sprawdził się w roli odganiacza, zdjęcia się nie udały, za to Wzruszacze bardzo były zadowolone z przedsięwzięcia artystycznego!
Gratuluje super zdjecia, ozdrawiam Cie Ori pana Tymianka, wszystkie wzruszacze, pa.dobrej nocy, ania
OdpowiedzUsuńHa, ha ja mam tak samo ze swoimi futrzakami :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zdjęcia udały się wyśmienicie. Moja ulubienica ma bardzo piękny język, ani śladu zaćmy i najwyraźniej nie ma anemii.
OdpowiedzUsuńWiersz został sfotografowany!
Swietne, spontaniczne ujecia
OdpowiedzUsuńI to są prawdziwi artyści , a nie Ty :):)
OdpowiedzUsuńZdjęcia udane jak najbardziej. Wzruszacze bezcenne.
OdpowiedzUsuńAnna W
Jak to 'nie udały się'? Drugie zdjęcie pod tekstem, toż to poezja w najczystszej postaci!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, intrygujący pomysł i cudowne mordki :)
Ja też! UDANE BARDZO! Ale Wzruszaczy PATYKIEM???????????????????
OdpowiedzUsuńPan Tymianka machał patykiem PONAD Wzruszaczami i widać, z jakim skutkiem;-)
Usuńbuahahaha ;)))
UsuńHa ja wiem jak trudno coś zrobić przy takiej asyście,no cóż budziki zeszły na drugi plan ale te mordeczki czysta rozkosz dla oczu.
OdpowiedzUsuńPrzecudowne wzruszacze :-) Mój Reks też uwielbia jabłka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za urocze komentarze:-) Wzruszacze są rzeczywiście tak rozkoszne, że nie miałam im za złe zjedzenia mojej cennej kompozycji:-)
OdpowiedzUsuńOne są najczystszą poezją, nie trzeba przy nich pisać wierszy.
ależ wprost przeciwnie, zdjęcia udały się wybornie ! :)
OdpowiedzUsuńOri, jaki to był wiersz:)?
OdpowiedzUsuńO kulawym czasie. Ale mi bestie nie pozwoliły dokończyć, więc się jeszcze wykluwa
UsuńAle się uśmiałam :):) Cudowne są te opisy. Cały Dom Tymianka jest cudowny :). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFantastyczny ten wiersz :) Naprawdę Cię rozumiem. Trudno odgonić wzruszacze, gdy dzieje się coś nowego. To takie ciekawe :)
OdpowiedzUsuńJa mam podobny problem, gdy chcę sfotografować potrawę, która mi stygnie... koty pojawiaja sie nie wiadomo skąd, właśnie wtedy...A jak mi się już uda zrobić ujęcie, które mi się podoba, to... na zdjeciu po powiększeniu w komputerze widac takie małe "coś". taki mały koci włosek :) I wszystko na marne :) Przydał by się Twój patyk do odganiania :)
Pozdrawiam. Dorota
Pani Ori !
OdpowiedzUsuńPani autentycznie sfotogagowała wiersz! Wiersz po prostu nie był pozowany, tylko spontaniczny. Osobiście gratuluję Wzruszaczom ich pomysłów ( zostali co-producentami). A Tadeusz mówi, że to piewrszy taki wiersz, że wreszcie wiadomo, co Poeta miał na myśli!
A ja przesyłam brawa oraz honorarium za niezamawiany wiersz. Wszystko dla Tymianków!
OdpowiedzUsuńUściski :)
w moim domu taką ciekawość wzbudza skrzynka z narzędziami i gwoździami, śrubami itp. A najlepiej nadaje się kołeczek drewniany, który się ukradkiem wyciąga i rozprawia z nim na dywanie :DDDDD
OdpowiedzUsuńNo boskie, boskie zdjęcia! I zrobiłaś zdjęcie wierszowi, bo toż to czysta poezja na zdjęciach:-) Przy każdym z nich robiłam głośne "och..." i uśmiechała mi się buzia, ale trzecie od dołu... wydałam dźwięk typu "hi hiiiiiiiiiiiiiii" z akcentem na ostatnie. Przednie zdjęcie:-) Przednie:-)
OdpowiedzUsuńps. mój Kot O Wielce Oryginalnym Imieniu, czyli Tygrysica, zawsze kradnie marchewki. I te surowe i te gorące, jeszcze parujące, i parzące wąsiki i wścibski nosek beżowy.
Pozdrawiam bardzo ciepło:-)