Kiedy zima wraca nawet na krótko, trzeba zrobić różne rzeczy.
Na przykład, upiec śnieżne ciasteczka.
A to już wymaga starannych i przemyślanych czynności wstępnych.
Tę część prac koty biorą na siebie.
Przede wszystkim chodzi o sprawdzenie, czy foremki można ugryźć
i którą puszcza się najładniejsze zajączki na suficie.
A śnieg oprószył Tamisiowi nosek!
I nie trzeba kupować kocich wędek do zabawy :). Jak zwykle piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńOoooooooooooooooooooooooooooo... to zachwyt jaki wydałyśmy z siebie - Tygrysiarzówna i ja - widząc taką ilość kotów. Boskich kotów. Puszystych. Zapracowanych. Ale i rozleniwionych. Skrzynkowych. Zamyślonych. Konrolnojakościowoforemkowych. Przytulniastych. Wąsiastych. Jesteśmy pozytywnie zakotowane:-)
OdpowiedzUsuńWiesz co Ori? Dzięki Tobie i Twoim Stworzeniom mam takie cudne chwile zachwytu i uśmiech zawsze powraca, nawet jeśli humor od rana skawaszony.
OdpowiedzUsuńUśmiechy te serdeczne odsyłam z sympatią :)