W codziennych spacerach do kotków i chorej suczki towarzyszy Ori Fafka, jedyny nienagannie wychowany pies, który z własnej woli chodzi przy nodze i toczy się radośnie przez łąki z pewnym trudem, gdyż krótkie łapki muszą unieść grubiutką futrzaną kulkę... Po nadmiarze deszczu łąki są przeładowane kwiatami!
niedziela, 12 lipca 2009
piątek, 10 lipca 2009
Skarbiec powiększa się w niesamowitym tempie
Ori bawiła akurat z codzienną wizytą u kotków w stodole, gdy na progu pojawił się właściciel gospodarstwa, pan Mietek i zagaił:
-Czy pani zna się na dolegliwościach psów?
-Poniekąd - odparła Ori powściągliwie - A o co chodzi? Kuba wygląda na zdrowego!
-Nie Kuba - machnął ręką pan Mietek - Ale mój lokator ma sukę i taka, wie pani, cała pokryta strupami i do krwi się drapie, obrzydliwość, no to on postanowił ją... - pan Mietek pokazał ruch walenia w łeb bardzo plastycznie. Ori zrobiło się słabo.
-Jeśli to bydlę tknie sukę, będzie miało ze mną do czynienia! - wysyczała. Pan Mietek spojrzał na Ori z politowaniem. Istotnie, przy lokatorze prezentowała się niczym zając przy wilku. Lokator jest typowym dobrze wypasionym i wygolonym na łyso karkiem.
-Proszę mu powtórzyć, że dzisiaj przyjedzie weterynarz i żeby nic do tej pory nie robił!
Pan Mietek znał już Ori na tyle długo, że uznał sprzeciwianie się jej fanaberiom za bezcelowe.
Ori opuściła stodołę z godnością, rzuciła pogardliwe spojrzenie Karkowi, który stał niemo obok swojego granatowego BMW i uderzyła w płacz dopiero po oddaleniu się na przyzwoitą odległość.
Co będzie, jeśli pan Mietek powtórzy Karkowi, że Ori nazwała go bydlakiem? I Kark zabije sukę, żeby pokazać Ori, kto tu rządzi? Dlaczego Ori niegdy nie potrafi zamknąć się w odpowiednim momencie? W domu rzuciła się do telefonu, by wezwać ukochanego, najlepszego na świecie doktora Tomka. Pan doktor był do wieczora zajęty przy operacjach, więc wysłał do Ori kolezankę. Pani doktor zbadała sunię, której Ori dopiero teraz mogła się przyjrzeć z bliska. Suczka miała głębokie, rozległe rany na całym ciele, wydrapane prawdopodobnie z powodu straszliwego świądu. Serce Ori skurczyło się z żalu do wielkości malutkiej szprotki.
Suczka dostała kilka zastrzyków i smarowideł, a o dalszym leczeniu zadecydują wyniki badań.
Na razie pewne jest, że będzie bardzo długie. Młodziutka, ufna, delikatna suczka w żadnym razie nie może pozostać w łapach Karka. Ale jak Ori ma przekonać Pana Tymianka, że w ich domu powinien koniecznie zamieszkać dziesiąty pies?!
czwartek, 9 lipca 2009
Nowy skarbiec Ori
Bywali w historii świata szczęśliwcy, którzy przez roztargnienie odkrywali a to nowy ląd, a to starozytne zapomniane miasto, ewentualnie skarbce zapełnione klejnotami. Taki Ali Baba, na przykład. Ori też chętnie odkryłaby jakiś sezam, szczególnie, iz bardzo jej do twarzy w perłach, czego jakoś nie bierze pod uwagę Pan Tymianka, ale cóż, Ori skarbców nie odkrywa, natomiast nieomylnie wywęszy każdą rozwalającą się stodołę, w której mieszkają malutkie kotki...
Ori ubłagała właściciela stodoły, żeby nie mordował kotków i otrzymała ułaskawienie w zamian za obietnicę, że zabierze maleństwa, jak tylko przestaną potrzebować matki.
No i Ori ma nowe skarby...
środa, 8 lipca 2009
Na płocie
Na wiejskim, drewnianym, słynnie krzywym płocie dzieje się mnóstwo ważnych rzeczy: kwitnie życie towarzyskie, małe kotki uczą się utrzymywać równowagę, dorosłe koty o usposobieniu Bonifacego z uroczej bajki zwisają malowniczo i leniwie ze sztachet, a po jedzeniu najlepiej umyć pyszczek na odpowiedniej wysokości i przy okazji pooglądać okolicę...
wtorek, 7 lipca 2009
Pośród kwitnących jaskrów
Mały kot na łące pełnej jaskrów ma strasznie dużo do roboty. Po pierwsze, trzeba wąchać kwiatki, po drugie - sprawdzać zapach pyszczkiem. Kiedy mały kot przyjdzie na łąkę w towarzystwie małego pieska, roboty jest jeszcze więcej. Koniecznie trzeba się gonić i ukrywać w trawie, ciągnąć za uszy i drapać, a ponieważ razem z kotem i psem na łące są małe dzieci, całe towarzystwo ochlapuje się wodą ze stawu i biedny mały kotek musi suszyć na słońcu futerko.
niedziela, 5 lipca 2009
W lipcu łąki są pełne kotów...
W lipcu łąki mazowieckie haftowane "zbożem rozmaitem" i niebieszczące się od chabrów, których ciemny błękit plamią gdzieniegdzie maki i jaskry, skrzą się od trzepotu motyli i chrzęszczą od nawoływań świerszczy. A w gąszczu koniczyn, dziurawców i rumianków można spotkać rozmarzone, opite słońcem koty...
P.S. To nie jest propozycja dyktanda. Samo tak wyszło;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)