wtorek, 21 sierpnia 2012
Miły Pies - Król Pies!
Miły Pies - Król Pies domu Tymianka z miną najbardziej królewską z królewskich i pozwalający się adorować Rumiankowi w łaskawości swej.
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Kluski rosną i pęcznieją
Dwie pluszowe kuleczki, o które wzbogacił się Dom Tymianka pod koniec czerwca, rosną nieubłaganie. Klusek, jak przystało na brata, jest większy, ma grubsze łapki (ojej, jakie grubaśne i mięciutkie!), a wzięty na ręce, robi miny z cyklu "Jestem sobie mały miś, śliczny miś".
Siostra zwana Misią jest energiczna, nieco histeryczna i w ogóle dziewczynkowata.
Rodzeństwo ma już około trzech miesięcy, najwyższy czas na własne kochające domki!
czwartek, 16 sierpnia 2012
Wiara i Nadzieja, czyli sens wszystkiego
Tak wyglądają Wiera i Nadia dnia 15 sierpnia Roku Pańskiego 2012.
Okropnie nudna ta sesja, Nadia i Wierka cierpią okrutnie, ziewają i robią głupie miny.
Opiekunkę się kocha i się ją ciągle całuje.
W hoteliku mieszkają konie i robią na drodze takie cudowne BŁOTO!
P.S. A tak wyglądały Nadia i Wiera pod koniec czerwca 2012 w znakomitym schronisku w Ruskiej Wsi. Tak dla przypomnienia, albo gdyby ktoś miał ochotę zagrać w grę "Znajdź 20 szczegółów różniących te fotografie".
wtorek, 14 sierpnia 2012
Tafik wygląda na świat
Kto pamięta Tafika?
Nikt nie pamięta Tafika zarośniętego jak hrabia Monte Christo, potykającego się o długie, skołtunione,
niemiłosiernie brudne futerko.
Tafik mieszkał w schronisku w Korabiewicach i był tak dziki, że Ori musiała zatrudnić fachowego łapacza psów, który odłowił pieska metodą Indian amazońskich: wypluł strzykawkę z lekarstwem usypiającym z długiej rurki. Dopiero tak pokonany Tafik pozwolił się zapakować do pojemnika i zawieźć w bezpieczne miejsce.
I długo, bardzo długo nie przyjmował do wiadomości, że jego nowe mieszkanko w hoteliku jest naprawdę BEZPIECZNE, że nikt nigdy więcej go nie uderzy i nie kopnie. Ze względu na hotelowe suczki musiał zostać dość szybko wykastrowany i przy okazji Opiekunka pozbawiła go straszliwej szaty Monte Christo.
Po prawie siedmu miesiącach w hoteliku Tafik jest ślicznym, wesołym i ciągle jeszcze mocno nieufnym pieskiem.
Nadzieja na odzyskanie zaufania do świata rośnie powoli i trzeba ją pielęgnować jak cieplarnianą roślinkę. Tafik lubi Tadzia i trąca nosem w łydkę swoją Opiekunkę.
A to już bardzo dużo.
czwartek, 9 sierpnia 2012
Mufka na temat, czyli co Wzruszacze sądzą o psich piekłach
Wyjaśnienie wstępne: Mufka to niewątpliwie lepsza forma zwykłej mówki.
Poza tym Ori ma nakazane przez Panią Adwokat Mądrą i Dobrą trzymać gębę na kłódkę, żeby nie pogarszać swojej sytuacji, a Mufka nie ma takiego nakazu, a przede wszystkim WY - Przyjaciele Domu Tymianka - takiego nakazu nie macie.
Statystyki blogowe pokazują, że "Mapa piekeł polskich" została przeczytana przez REKORDOWĄ ilość osób i sława piekła w Ruskiej Wsi niesie się daaaleko i szeroko. Równocześnie jest przez inne fundacje opiewana na portalach społecznościowych, blogach i w artykułach internetowych.
Ori przebywała czas jakiś w kurorcie, to znaczy tym razem, że oddała się chorowaniu, ale chorowanie w otoczeniu półdiabląt z domu Tymianka jest niemożliwe, więc nie ma co chorować, trzeba wracać do pracy i pisania!
Opisywane treści będą nad wyraz obrzydliwe, dlatego dla zadośćuczynienia znękanym Czytelnikom
urocze obrazki Słodkich Wzruszaczy (w rzeczywistości są to Bezwzględni Dręczyciele Ori).
Tymuś mógłby wiele opowiedzieć na temat innego polskiego piekła - Korabiewic. Spędził tam wiele lat
i został zabrany do domu Tymianka na krótko przed tym, jak - po latach dobijania się - opiekę nad schroniskiem przejęła tam Fundacja Viva. Piekło przestało być piekłem, psy i pozostale zwierzęta są teraz we właściwych rękach.
Psy z Ruskiej Wsi - te, które nie miały szczęścia i nie zostały dotąd zabrane przez fundacje - nadal rozpaczliwie potrzebują ratunku. Jest ich jeszcze prawdopodobnie około 100, ale dopóki "schronisko" nie ma zakazu przyjmowania nowych zwierząt, trudno ustalić, ile ich jeszcze przybędzie.
Doniesienie do prokuratury zostało złożone w czerwcu i leżakuje tam sobie spokojnie.
- Ty nie wiesz, w jakim kraju żyjesz? - zgasiła Mądra i Dobra Pani Adwokat gardłującą Ori -
Pół roku najmarniej będzie leżeć!
Dopóki więc doniesienie będzie dojrzewać w zaciszu teczek niczym ser pleśniowy, jedyną szansą na ocalenie dla psów jest zabieranie ich z piekła.
Mufka porządkuje fakty.
Punkt pierwszy: co wiemy.
Najpierw relacja pani Agnieszki z fundacji Rottka, czyli osoby, która odkryła piekło i kóra pierwsza zaczęła je zwalczać (skopiowana ze skrótami):
„Schronisko w Ruskiej Wsi koło Ełku prowadzone przez spółkę Eko Ar. (…)
Pojechałam o owego schroniska celem zabrania starego rottka, który siedzi tam już prawie rok i nie wygląda dobrze.
W dawnych chlewniach, budynki bez dostępu światła dziennego z wybiegami na zewnątrz i otwieranymi na obie strony drzwiami, w śroku brud, smród, wszędzie kupy, psy mokre, pracownicy zmywają odchody w boksach, leją po psach, odpływy zatkane kupami i sierścią, więc nic nie spływa, psy leżą na mokrym gównie, mniejsze wchodzą do betonowych paszników, bo tam sucho, niektóre wychodzą na siatkę, ok. 1/3 zwierząt bardzo chudych, część mocno brudnych, sfilcowana sierść obklejona kupami, na kilka psów w boksie jedna miska z wodą. Dużo psów leżących wyglądających na chore. (…)
Jeden pies jadł sobie szczura. (…)”
Teraz będzie o tymiankowym Plasterku (wtedy nie wiadomo było, jakiej jest płci):
„Zobaczyłam małego rudego psa/sukę, który miał otwarte rany na głowie i szyi, lała się z nich krew i ropa. Poprosiłam pracownika, pokazałam psa, że trzeba weterynarza wezwać, a on na to, że wet będzie w poniedziałek (a był piątek!) i poszedł dalej, zero reakcji, na pytanie, co się stało, powiedział, że pies się nabił na coś. Wersja kierownika: suka miała cieczkę i psy ją pogryzły. (…)
Zadzwoniłam na policję, przyjechał patrol, (…), powiatowy lekarz wet., jakiś inny wet., wet. schroniskowy, TOZ z Ełku, plus kierownik i właściciel schroniska.”
Żeby nie katować Czytelników dalszymi opisami: cała ta KUPA LUDZI zgodnie stwierdziła, że NIC SIĘ NIE DZIEJE. Pani Agnieszka zmusiła ich jednak po zabrania psa, Plasterek został zoperowany, resztki ucha usunięte, co już wiecie. Dokumentacja z operacji została „utajniona”.
Złota myśl pani z TOZ dotycząca obecności kup w boksach: „Jak psy jedzą, to i srają”.
Jeden dzień pobytu jednego psa w tym psim kurorcie kosztuje 8 do 10 zł. Czyli miesięcznie od 240 do 310 zł. Te sumy płacą właścicielowi chlewów gminy, które mają z nim podpisane umowy. Dla przypomnienia: pieniądze gmin to NASZE pieniądze, czyli pieniądze podatników, obywateli naszego państwa.
Pani Agnieszka swoje sprawozdanie kończy tak:
„Policjant na koniec składania mojego zawiadomienia z uśmiechem powiedział, że i tak to nic nie da.”
Wezwany na inspekcję Warmińsko - Mazurski Wojewódzki Lekakarz Weterynarii NIE STWIERDZIŁ
ŻADNYCH NIEPRAWIDŁOWOŚCI w opiece nad psami w Ruskiej Wsi:
Skany pism są, niestety, mało wyraźne, więc co lepsze cytaty Mufka przepisuje:
Kontrola nie wykazała znamion znęcania się nad zwierzętami, trzymania psów w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywania ich w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa
bądź w pomieszczeniach albo klatkach nieprzystosowanych dla tych zwierząt.
Tym samym treść Państwa protokołu (...) oraz dokumentacja zdjęciowa zamieszczona w internecie a mające poświadczyć zły stan schroniska, w naszej ocenie rozmija się z prawdą,
a wręcz jest niewiarygodna.
"W małych miasteczkach są mali ludzie ciepło ubrani na zimę" - śpiewa Zbigniew Zamachowski.
W małych miastach każdy jest czyimś sąsiadem albo kuzynką szwagra, albo cioteczną siostrą prababki.
Albo ktoś pracuje równocześnie w urzędzie gminy i w spółce, która wygrywa przetarg na usługi przez gminę tej spółce opłacane. Albo na przykład lekarka weterynarii sprawująca bez zarzutu - jak to potwierdziła kontrola - opiekę nad psami ze schroniska, jest żoną prokuratora.
Ale to naprawdę nie ma znaczenia dla spraw powyższych, prokurator jest na pewno czułym i atrakcyjnym mężem i NA PEWNO nie ma wpływu na to, że policja lekceważy doniesienia o traktowaniu psów, a ściga taką, na przykład, Ori.
Mufka porządkuje fakty.
Punkt drugi: co możemy.
Hasło do punktu drugiego wymyślił niegdyś prezydent Kennedy, który trafnie przewidział istnienie Domu Tymianka:
"Nie pytaj, co Dom Tymianka może zrobić dla ciebie, pomyśl, co ty możesz zrobić dla Domu Tymianka!"
Walką prawną z piekłem w Ruskiej Wsi zajęły się dwie duże fundacje: Rottka i Fundacja Bernardyn. Bardzo starają się także o zabranie wszystkich pozostałych psów, ale na razie potykają się o problemy znane wszystkim fundacjom: brak miejsc i brak pieniędzy.
"Dom Tymianka", który przy pozostałych fundacjach przypomina wielkością łupinkę orzeszka, wypiął wątłą pierś do przodu, przygarnął wspaniałą siódemkę: Nadię, Wierę, Lubkę, Sopelka, Bursztynka, Plastra i Tadzia i ma w tej chwili 33 Podopiecznych w hotelikach.
Aby Dom Tymianka mógł jeszcze kogoś przygarnąć, potrzebuje bardzo, bardzo, bardzo:
a) Domów dla Podopiecznych
Większość Czytelników ma już w domu przewidzianą pulę zwierzyny, dlatego raczej nikt nie zabierze tymiankowego Podopiecznego do domu. Możecie jednak pomóc w SZUKANIU domów.
Dobry duszek, a raczej duszyca Kasia, która niestrudzenie pomaga Ori w szukaniu domów, wymyśliła serię plakacików.
Każdy Podopieczny dostanie swój plakacik w wersji jpg do umieszczenia na blogach, forach, facebooku itp. Plakaciki będą umieszczone pod zdjęciami Podopiecznych na pasku bocznym.
Te same plakaty w pliku pdf lub world Ori wyśle mailem osobom, które zechcą je wydrukować i powiesić w pobliskich lecznicach i sklepach z psią karmą na przykład.
Wzruszacze proszą: niech każdy wybierze jednego Podopiecznego i niestrudzenie lansuje go w rzeczywistości wirtualnej i realnej!
Znaleziony dobry dom to szczęście dla Podopiecznego i miejsce dla nowego psiego nieszczęścia!
b) pieniędzy na utrzymanie Podopiecznych
Niestety, zawsze jest ich za mało. I zawsze będzie za mało, kiedy się weźmie pod uwagę nieprzebrane ilości psich nieszczęśników czekających na poprawę losu w diabelskiej sieci piekieł.
Ori podpatrzyła, że inne fundacje działają z rozwagą: najpierw liczą fundusze, a potem przygarniają psy. U Ori jednak narząd rozwagi się nie wykluł i w związku z tym bierze Podopiecznych "ponad stan".
I ponad siły być może, ale na to rady nie ma.
Suma do zapłacenia za hoteliki lipcowe jest następująca: 12 245 zł. Od samego patrzenia na te cyfry robi się słabo. W sierpniu już na bieżąco trzeba kupowac karmę i płacić leczenie.
Pan Tymianka twierdzi, że Ori jest prawopodobnie jedynym prezesem fundacji, który wiecznie do niej doklada.
Nie da się inaczej: Wzruszacze bardzo proszą o pomoc finansową i bardzo dziękują Przyjaciołom, którzy o tym pamiętają!
c) Podopieczni będą także wdzięczni za przesłaną karmę.
Albo lekarstwa.
Takie rzeczy do uzgodnienia z Ori, czyli komu co i dokąd wysłać.
W sprawie piekła w Ruskiej Wsi niezmiennie najważniejsze jest nagłaśnianie!!!
Pokazujcie nadal tę wzorowo prowadzoną placówkę każdemu, kto się nawinie!
To najważniejsze, bo oni się tego najbardziej boją!
Ori ze swej strony przedsięwzięła coś (jest w trakcie przedsiębrania) i jak już więcej przedsięweźmie i będzie miała do przekazania konkrety, to przekaże je Wam, a jakże.
Maile do włodarzy regionu nie mają już sensu - to jest przecież jedno miasteczko...
Wybrane ciekawe linki z informacjami na temat Ruskiej Wsi. Zdjęcia, dokumenty, a także kłótnie dużych fundacji, bo to już taka tradycja jest:
http://fundacja-emir.pl/aktualnosci/SCHRONISKA/SCHRON/schronRuskaWies.htm
http://emir.eev.pl/printview.php?t=1357&start=0&sid=ca51361d5cacf99ccd9580c38ced5279
http://blogi.newsweek.pl/Tekst/spoleczenstwo/634752,oddam-serce-za-dom.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)