środa, 9 kwietnia 2014

Słodko i gorzko



Słodko.

Gorzko.






Słodko.

Gorzko.






Słodko.

Gorzko.








Słodko.

Gorzko.






Słodko.

Gorzko.






Słodko.

Gorzko.




Próby wyboru najbiedniejszych, najbardziej potrzebujących ratunku staruszków źle się kończą dla serca.
I niech to wystarczy za cały komentarz minionego tygodnia.

Pierwsze dwa - czy można napisać "wybrane"? - zbierają się do wyjazdu.
Dolcia ma 17 lat, 9 lat spędziła w schronisku. Ma wielkiego guza na brzuchu, więc czeka ją zapewne natychmiastowa operacja.
Sumar ma 15 lat, czwarty rok w schronisku. Ma chore oczy i nie chce już wychodzić z budy.
Próbuje umrzeć, bo to jedyne skuteczne lekarstwo na smutek.


Zanim powstanie Przytulmiankowo, czyli dom dla staruszków (według marzeń i planów zacznie się to jeszcze w tym roku), przygotowujemy spokojne, bezpieczne miejsce dla kilku najstarszych i najbardziej chorych staruszków schroniskowych. W każdym polskim schronisku w najdalszym kącie, do którego rzadko zaglądają odwiedzający, tkwią zapomniane przez Boga i ludzi psie staruszki.

PILNIE, NA JUŻ POTRZEBNE:

wsparcie finansowe na transport (prawdopodobnie do Białegostoku, Opola i Łodzi, a wiec w miejsca odległe)
na leczenie i karmę, posłanka itp.

NA MATERIAŁY BUDOWLANE KONIECZNE DO BUDOWY BEZPIECZNEGO WYBIEGU
(jak wiadomo, dom Tymianka i zaprzyjaźniony Zielony hotel, który gości większość Podopiecznych, pękają w szwach i nie ma wyjścia, trzeba inaczej organizować przestrzeń),
chodzi głównie o panele ogrodzeniowe i słupki

Poza tym potrzebne są w każdej ilości:

ręczniki
pościel
posłanka
poduszki, kołderki itp.
NADAJĄCE SIĘ DO PRANIA!!!!



PROSZĘ...



P.S. Zdjęcia psich staruszków pochodzą ze stron facebookowych schronisk



sobota, 5 kwietnia 2014

Między dziełami





Między dziełami (niewątpliwie wiekopomnymi i pełnymi chwały) sobota przeznaczona tylko dla Wzruszaczy.
Pan Tymianka majstrował przy studni i wylewał wężem wodę, która gromadziła się w nielegalnych czeluściach. Stworzył przy tym strasznie fajne bajoro.
Pełne listków i gałązek na dnie, uroczo błotniste i mętne.
Wzruszacze były wniebowzięte. Szalały w bajorku, dopóki go nie wypiły, bo przecież żaden szanujący się twardziel nie będzie pił czystej świeżej wody z garnka, kiedy może pić z kałuży.
















W końcu kałuża się wyczerpała i trzeba było bawić się na sucho.



























piątek, 4 kwietnia 2014

Jeśli pomagać, to nie indywidualnie, jeśli dziękować, to także nie!




Przemowy po niezwykłej Aukcji w Pastelowym Kurniku z przyczyn czasowo-wzruszaczowych ulegają przesunięciu. Nie ominą one Czytelników, nie ma zmiłuj się, a w dodatku będą gęsto okraszone smrodkiem dydaktycznym.
Aukcja udała się cudownie także dzięki temu, że każdy robił w niej to, do czego jest stworzony: malarki malowały, hafciarki haftowały, Pastelowe Kury zarządzały, a Ori karmiła Wzruszacze i zbierała psie kupy.

Ciąg dalszy przemowy nastąpi, na razie trochę rudych wygłupów na kanapie













oraz

DWA PIERWSZE WYRAZY WDZIĘCZNOŚCI!

W tej chwili są już bezpiecznie zapakowane do samochodu Pana Tymianka i jadą do zaprzyjaźnionego hoteliku dla psów.