sobota, 20 marca 2010

Wiosenne nastroje i psy wyrozumiałe












































































































Ile szlachetnych planów może zniweczyć niewielka skromna czerwona prymulka!
Ori zapowiedziała psom i Panu Tymianka wielkie porządki w ogrodzie. Rozdzieliła pomiędzy Pana Tymianka a... Pana Tymianka łopaty, szpadle, grabie, sama mając szczerą nadzieję pilnie nadzorować proces przemiany chaosu pokrytego stertami gałązek i zeszłorocznych liści w naturalny acz wysmakowany ogród.
Niestety, na targu kupiła niebacznie niewinnie wyglądającą prymulkę, a wiadomo, nic tak nie kusi do fotymiankowania jak czerwony kwiatek w żółtym dzbanku na przykład, a gdy w ręce Ori wpadły jeszcze puchate kurczątka, do tego kilka uroczych przedmiocików nadesłanych do Sklepu Pod Orionem przez dobre i zdolne duszyczki, wszystkie postanowienia dotyczące pracy organicznej rozwiały się niczym wiosenny wiaterek.
Ori przygotowała sobie atelier, to znaczy, wysmarowała białą farbą kilka starych desek i w towarzystwie jak zawsze zachwyconych psów oddała się fotymiankowaniu. Tak, tak, wiele osób mogłoby zarzucić Ori powtarzalność tematu - już wielokrotnie pokazywała kulisy owegoż zdjęć wytwarzania - ale cóż, taka jest właśnie codzienność w Domu Tymianka.
Psy tym razem zachowywały się jak aniołki, niczego nie pożarły, jedynie Saba wskakiwała uparcie do ogniska, żeby ocalić z niego patyki. Za to kurczątka takie jakieś... swawolne były.











czwartek, 18 marca 2010

O architektach krajobrazu i historia pewnej hortensji




























































































































Ogród wokół Domu Tymianka swój wielce oryginalny wygląd zawdzięcza grupie niezwykle utalentowanych - jak się to dawniej określało, a obecnie "kreatywnych i dynamicznych" - architektów krajobrazu. Architekci są równocześnie grupą wykonawczą, co znakomicie skraca czas pomiędzy tworzeniem wizji a jej realizacją. Honoraria architektów nie są rujnujące - miska ciepłego obiadu i kawałek ciasta - a efekty ich pracy są piorunujące. Dosłownie - gdyby Zeusowi Gromowładnemu przyszło do głowy zabawiać się rzucaniem swymi boskimi atrybutami w ogród Tymianka, osiągnąłby podobny rezultat.
Dość zaskakujący - jak na projektantów terenów zielonych - jest ich stosunek do roślinności.
Po prostu w niej nie gustują. Architekci z Domu Tymianka dopuszczają w ogrodzie obecność kamieni i patyków. Ori podejrzewa, że projektują rodzaj ogrodu zen, gdzie można będzie do woli zażywać kontemplacji w otoczeniu kikutów pozostałych po krzewach ozdobnych, symbolizujących przemijanie. Osoba nerwowa po znalezieniu kolejnej wyrwanej z ziemi kaliny koralowej bądź pęcherznicy złotolistnej zagryzie frustrację patyczkiem, a psy niewątpliwie wkrótce zaczną układać na ścieżkach napisy typu "Wyluzuj, Ori, memento mori" i "Panta rhei", co w wolnym tłumaczeniu oznacza, ze wszelkie reprymendy i tak spłyną po psach jak rwący potok.
Ori miała ochotę tylko raz gryźć patyczek ze złości. Miała bowiem horensję cudnej urody, kwitnącą bzowo i oszałamiająco. Pan Tymianka chronił hortensję siatką i halabardami palików, a jesienią otulił ją pieszczotliwie grubą peleryną z sianka. Pewnego ranka Ori ujrzała przez okno to, co widzicie na ostatnim zdjęciu. Na miejscu hortensji zakwitł Rafik.











niedziela, 14 marca 2010

Niektórzy się zamartwiają, a inni wcale nie muszą












































































































Tak to już jest na świecie niesprawiedliwie urządzone, że niektórzy muszą się zamartwiać o to na przykład, za co wykarmić i wyleczyć swoje stadko, a inni są na to za śliczni i za puszyści. I za mięciutcy. Wobec powyższego ci śliczni i puszyści spędzają czas wolny od jedzenia na przyjemnych praktykach drzemkowo - relaksacyjnych.
Ori natomiast, która nie jest ani śliczna ani puszysta, przysuwa sobie na moment mównicę - wybaczcie, tym razem bez paprotki - i w pośpiechu wygłosi kilka zdań, po czym popędzi do dalszych zajęć.
Po pierwsze - najserdeczniejsze podziękowania dla Wszystkich, którzy odpowiedzieli na apel Ori słowem i czynem. Dzięki Wam byt Tymoteusza jest zabezpieczony na ten miesiąc i Kiciuniek będzie mógł pojechać do kliniki okulistycznej. Szczegółowe rozliczenia Kącika Dusigrosza, czyli stanu konta tymiankowego, będą na stronie internetowej Domu Tymianka.
Po drugie - osoby, które chcą coś w sklepiku kupić lub coś do niego wysłać, albo o cokolwiek zapytać, proszone są o kontakt mailowy na adres sekredkraj@gmail.com. Ori z powodu upośledzenia swego internetu nie może odpowiadać na komentarze na swoim blogu.
Po trzecie - Ori przeprasza za opieszałość w korespondencji mailowej, jaką niekiedy grzeszy,
a grzeszy nie z powodu grzesznej natury (skąd!), lecz z powodu, że jej wannę czasu ukradli - tak to wymyśliła Krysia, której też wannę czasu skradziono niecnie.
Po czwarte - Tymoteusz w hoteliku jest kochany i rozpieszczany, jest najgrzeczniejszym psem świata i ostatnio nauczył się szczekać.
Popiątego nie będzie, ku uldze osób czytających.
Psy, poproszone o przyjazne pomerdanie Czytelnikom, zlekceważyły tę prośbę, jak zresztą większość próśb Ori.











czwartek, 4 marca 2010

Pomoc dla Tymoteusza i zestaw zwierząt proszalnych















































Trudno jest uformować z psów z Domu Tymianka szereg Zwierząt Proszalnych. One nie mają czasu! Chyba, że pokażecie im stos miękkich i grubych naleśników, to zamienią się natychmiast w zwierzęta ostro prosiaczące! Ori musiała je dzisiaj przebłagać za dwa dni, które prawie w całości poświęciła Tymoteuszowi i psy - nie uwierzycie, ale to prawda - nie dostały ciepłego obiadu, tylko suchą karmę! Jakoś marnie wyglądają, zmartwiła się Ori i zastosowała kurację naleśnikową.
Nic więc dziwnego, że po pochłonięciu swoich zwykłych obiadowych misek i dopakowaniu się ukochanymi naleśnikami leżą napęczniałymi brzuchami do góry i mają w nosie prośby Ori o obywatelską postawę i zaapelowanie o pomoc dla Tymka - bliźniego swego.
Ori uczyni to więc sama: Tymoteusz, jak wiecie, przebywa w hoteliku, w którym ma najlepszą opiekę. Doba kosztuje 13 zł. Jest to bardzo niska cena, podyktowana chyba tylko miłością do zwierząt i zrozumieniem sytuacji bezdomnego stworzenia. Mimo tego, Ori nie jest w stanie pokryć kosztów pobytu Tymusia, tym bardziej, że nie wiadomo, ile czasu potrwa szukanie domu. Dojdą jeszcze koszty opieki weterynaryjnej - szczepienia, odrobaczanie itp.
Dlatego Ori powtórzy tylko to, co tak mądrze napisały w komentarzach między innymi Anna i Magoda: pomóżcie!
Dom Tymianka dołączył nieśmiało do Fundacji Viva i stał się posiadaczem własnego subkonta.
Z każdej wykorzystanej sumy Ori musi rozliczyć się z Vivą fakturami, a stan konta i wszelkie rozliczenia będą na bieżąco podawane na stronie internetowej Domu Tymianka, która będzie gotowa prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. O planach i marzeniach Domu Tymianka Ori napisze więc przy okazji prezentacji strony. Dom Tymianka ma mizerne osiągnięcia do tej pory, szczególnie, gdy porówna się je z dokonaniami dużych organizacji, takich jak Viva czy Tara, ale duch w Ori jest wielki i marzy o tym, aby już nigdy żaden Tymoteusz nie tęsknił za ciepłym, kochającym domem i pełną miską.
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kopernika 6/8
00-367 Warszawa
bank DnBNord 27 1370 1109 0000 1706 4838 7311


Jeśli nie macie ulubionej fundacji, a zechcecie przekazać 1 procent na Dom Tymianka,
to cały zestaw Zwierząt Proszalnych będzie Wam bardzo wdzięczny!
Dzięki Wam kolejna Saba, kolejny mały Ruduś-Kiciuniek może być wydobyty ze schroniska.
Bez Waszej pomocy Dom Tymianka nie będzie mógł przyjąć więcej zwierząt, gdyż Ori samą miłością ich jednak nie nakarmi!
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
KRS 0000135274
cel szczegółowy: Tymianek
Wyjaśnienie na koniec: na ostatnim zdjęciu jest Róża, córeczka Fafki i siostra Lisa, która po krótkim pobycie w Domu Tymianka przeniosła się do willi z ogródkiem w bardzo kochające ręce.
Ori uważa jednak, że to rewelacyjna mina Psa Proszalnego i najlepiej przemówi do serc!