sobota, 16 lutego 2013

Jaki senny i szary ten dzień












Istoty najmądrzejsze spędzają go we właściwy sposób.
Sposób wytęskniony i nieosiągalny dla Ori!










niedziela, 10 lutego 2013

Misza, czarny niedźwiadek




Ten czarny pies z posiwiałym i okaleczonym pyszczkiem, wciskający brudny nos między zardzewiałe kraty schroniskowego kojca, był tak smutny, tak pozbawiony nadziei, że Ori wytypowała go jako jednego z pierwszych psów, które z Glinna miały zostać przejęte przez "Dom Tymianka".

To było to zdjęcie:





Nie da się minąć obojętnie takiego smutku, prawda?

Misza przyjechał do hoteliku, rozejrzał się po otoczeniu, psy mu się nie spodobały, natomiast łaskawym okiem spojrzał na Tori i Pepsi i mianował je na swoje przyjaciółki.








Misza to piękny, aksamitny, rasowy miś.








Miś, który BARDZO chce być kochany!








sobota, 9 lutego 2013

środa, 6 lutego 2013

Ten nosek, ach, ten nosek!






Poziomkowy nosek, śmietankowy pyszczek i uszy w kolorze herbatników.
To nie pies, to po prostu psie ciasteczko!





Uroczy, malutki, herbatnikowy Ciastek z Glinna jest pieskiem doskonałym.
Grzecznie jeździ samochodem (był na prześwetleniu łapki), ma doskonałe maniery i sprytnie podaje łapkę, kiedy chce coś wyprosić. Niewątpliwie był kiedyś wypieszczonym psem domowym.





Kiedyś (raczej dawno temu) miał złamaną łapkę. Złamanie - jak można stwierdzić na zdjęciu rtg - było paskudne, a żaden chirurg łapki nie tykał, więc zrosła się sama, jak umiała najlepiej.
Lepiej nie wyobrażać sobie, jak bardzo i jak długo cierpiał mały piesek, w końcu łapka zrosła w skomplikowany sposób, jest krzywa, ma coś w rodzaju dodatkowego łokcia.
Doświadczony ortopeda stwierdził, ze jest szansa na operowanie łapki (płytowanie, drutowanie, mnóstwo okropnych zabiegów), ale istnieje ryzyko, że łapka potem będzie krótsza.
Ciastek utyka, ale już zapomniał, że kiedyś bardzo go to bolało, biega nader dziarsko i z ochotą.





Lubka - największa sympatia Ciastka.






 Słodki Ciastek ma jedną wadę: uważa, że jest wielkim, silnym Królem Psem i próbuje podporządkować sobie wszystkie psy, nawet Miśka, który mógłby go połknąć jednym kłapnięciem pyszczka. 







Mały Ciastek bardzo potrzebuje domu!
Jest młodziutki, miły, wesoły.
Kto przytuli Ciastka do serca i do poduszki?









czwartek, 31 stycznia 2013

Spójrz mi w oczy - jestem Bruno!




Zobaczcie, to jest Bruno. Cudowny, płowy Bruno. Piękny i delikatny jak marzenie o psie.
Jak się domyślacie, to jeden z nowych Podopiecznych przywiezionych ze "schroniska" w Glinnie.
Wszystko w nim jest doskonałe - ogromne brązowe oczy, aksamitne uszy, miłe miękkie futerko.
I wszystko smutne, smutne, smutne...





Bruno jest dużym, bardzo młodym psem, raczej wyrośniętym szczenięciem.
Uwielbia się bawić, biegać, nie lubi pozować bez ruchu do zdjęć!










Bruno bardzo, bardzo potrzebuje domu.
W hoteliku jest o wiele, wiele lepiej niż w schronisku, ale to nadal nie jest dom.
Bruno bardzo chce być czyimś Wzruszaczem.
Chce, aby jego własny człowiek - gdy będzie to potrzebne - czuwał nad nim przez całą noc i sprawdzał, czy nie jest mu zimno i czy już trzeba zrobić kolejny zastrzyk przeciwbólowy.
Chce, by jego ukochany człowiek kupował mu piłeczki, poduszki i robił mu miejsce na kanapie, bo Bruno nawet mógłby oglądać z nim mecz. Albo Teatr Telewizji.
Chce, aby jego człowiek karmił go ukradkiem pod stołem drożdżowym ciastem i chciałby czasem, naprawdę czasem ukraść skarpetkę albo ręcznik i pogryźć sobie w kąciku.
Tylko tyle.









wtorek, 29 stycznia 2013

Najmniejszy płatek czterolistnej koniczynki



Tymuś, malutki kruszek-staruszek, jest bardzo chory.
W poniedziałkowy wieczór poczuł się nagle gorzej, próbował wymiotować, a po kilku minutach krzyczał z bólu.

Lekarze zdiagnozowali skręt żołądka, chorobę, która bardzo rzadko przydarza się małym psom, jest zwykle powodowana zgromadzeniem się gazów w żołądku, a za prawdopodobnego "winowajcę" tego stanu u Tymusia można uznać przebyte w przeszłości ciężkie zapalenie jelit.

Tymuś dzielnie zniósł długą i ciężką operację, przetrwał trudną, bardzo bolesną mimo najmocniejszych leków  noc (na szczęście, mógł ją spędzić w domu ) i jeszcze wrócił do lecznicy na cały dzień na kroplówki i obserwację. Teraz Ori może popłakać, bo po powrocie Tymusia znowu będzie musiała udawać dużą i silną.

Tymuś, najmniejszy płatek czterolistnej koniczynki.
Malutki. Bezcenny.