Ten czarny pies z posiwiałym i okaleczonym pyszczkiem, wciskający brudny nos między zardzewiałe kraty schroniskowego kojca, był tak smutny, tak pozbawiony nadziei, że Ori wytypowała go jako jednego z pierwszych psów, które z Glinna miały zostać przejęte przez "Dom Tymianka".
To było to zdjęcie:
Nie da się minąć obojętnie takiego smutku, prawda?
Misza przyjechał do hoteliku, rozejrzał się po otoczeniu, psy mu się nie spodobały, natomiast łaskawym okiem spojrzał na Tori i Pepsi i mianował je na swoje przyjaciółki.
Misza to piękny, aksamitny, rasowy miś.
Miś, który BARDZO chce być kochany!
Ech.... dobrze ,że chociaż już jest w dobrych rękach.
OdpowiedzUsuńA za domek trzymam kciuki...
Miśku- Miszko, dobrze miec takie przyjaciółki:)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, uszy do góry...:)
Nosek się goi, oczka też już bardziej ufne, będzie dobrze:)
Masz rację Ori nie da się minąć takiego smutku, a teraz te wierne i wdzieczne oczy :) mówią same za siebie :)
OdpowiedzUsuńOlga Zk
Miszko, Miszusiu, nosku malutki, niech Cię ktoś przytuli na zawsze...
OdpowiedzUsuńPiekny piesek :)
OdpowiedzUsuńSmutek wyziera z tych pięknych oczu i pyszczka,o losie,bądź wreszcie dobry dla tych cudnych pyszczków,każdy zasługuje na kochających opiekunów.
OdpowiedzUsuńMiszko, jesteś uratowany,biedaku ty cudny,a może i uda się,ze będziesz miał upragniony dom.
Ori w kwestii sklepiku - chetnie kupiłabym taką myszkę na lodówkę, ale juz nie ma:( jest szansa na jeszcze jedną?
OdpowiedzUsuńOlga Zk
kochany piesio <3
OdpowiedzUsuńSliczny!!! :)
OdpowiedzUsuń