piątek, 7 stycznia 2011
Maleńki Okruszek szuka wielkiego serca
Najwyższy czas przestać szukać wykrętów i zacząć szukać domu dla Okruszka, droga Ori.
Okruszek jest jedynym z ośmiorga dzieci Tili, które nie miało szczęścia do nowego opiekuna i wróciło po kilku dniach z adopcji. Ponieważ zbliżały się święta i widmo "szczeniaczka z kokardką pod choinkę"
krążyło po kraju, Ori szukała domu dla Okruszka tylko pokątnie i półgębkiem, czyli męcząc przyjaciół i znajomych. Niestety, wszyscy zapsieni i zakoceni.
Okruszek czuje się w domu Tymianka cudownie, ma do dyspozycji ukochanego dziadka Kiciuńka, który pozwala się ciągnąć za uszy i ogon, niestrudzone w zabawach Nukę i Fetkę oraz Ori, z którą można zrobić wszystko. Niestety, z powodu mikroskopijnych rozmiarów Okruszek nie pasuje do stada i chociaż jako niemowlak jest przez psy traktowany łaskawie, to jako młody i energiczny wkrótce samiec
na pewno nie zostanie zaakceptowany przez takie wysokości jak Orion czy Rafik, nie mówiąc już o Snupim.
Okruszek ma prawie 3 miesiące, jest uroczy, żywiołowy, inteligentny. Nie znosi samotności i najszczęśliwszy będzie w domu z drugim (wyrozumiałym) psem.
Ori zdążyła go troszeczkę (bardzo troszeczkę) rozpieścić.
Okruszek jest idealnie grzeczny w czasie podróży samochodem.
Jeśli ktoś z Was ma w domu i w sercu miejsce dla Okruszka, to jest proszony o kontakt: sekredkraj@gmail.com
Teraz mały P.S.
Ori zmusiła się do wysiłku myślowego i w ramach podsumowania poprzedniego roku policzyła Podopiecznych, którzy trafili pod opiekę Domu Tymianka.
Dzięki pomocy i życzliwości wielu osób, przede wszystkim cierpliwych Czytelników blogu tymiankowego w roku 2010 uratowaliśmy 53 psy (14 jest jeszcze w hotelikach, 3 zamieszkały we "właściwym" domu Tymianka, 1 w filii domu Tymianka, a pozostałe we własnych domach)
To bardzo mała kropelka w gigantycznym oceanie zwierzęcego nieszczęścia, ale bardzo ważna kropelka.
Jeśli ponadto weźmie się pod uwagę budzący grozę i współczucie charakter Ori, jej potworne roztargnienie, kosmiczne niezorganizowanie i parę innych cech, to ilość Podopiecznych może wywołać uczucia podziwu i zdumienia. A głównie tego drugiego. Gdyby na miejscu Ori była jakaś sensowna osoba, to ilość uratowanych stworzeń byłaby na pewno dwa razy większa.
Cóż, nad Ori przez całe szkolne życie wisiało złowieszcze "Stać cię więcej! Dostateczny!" i do znikomości swoich wyników jest przyzwyczajona.
Ori jednak postanowiła się tym razem nagrodzić za dotychczasowe osiągnięcia i jutro na targu kupi drugi ogromny garnek do gotowania codziennego psiego rosołu (z kurczaka i jarzyn - wyjaśnienie na wypadek, gdyby czytał to mniej inteligentny obrońca praw zwierząt) i tym sprytnym sposobem ma nadzieję odzyskać około 2 godzin życia wolnego od psiego gotowania.
I może zdąży odpisać na maile wcześniej niż po 2 tygodniach, albo wstawi nowe rzeczy do Sklepiku Pod Orionem?
Duży P.S.
A co tu pisać - Magodo, wielkie dzięki!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jaki on słodki,taki psiak mi sie marzy,ale niestety jeszcze nie mam na to dpowiednich warunków.I towarzystwa by nie miał bo mam też dużego psa wilczura.
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, co na ten rosół z KURCZĄT obrońca praw zwierząt... ;-))
OdpowiedzUsuńJa gotuję co wieczór garnek - malutki - dla dwóch suk...
Ori... (tu nastąpi wyznanie)... kocham Cię!!!
Kochana Ori, jesteś WIELKA ! Jeśli chodzi o gotowanie to wypraktykowałam, że najszybciej robi się to tak: do garnka na gotującą wodę wrzucam starte na na grubych oczkach warzywa gotuję ostro 5min dodaję mielone mięso i razem 10min na końcu dorzucam ryż i razem 10min i potem na wolnym ogniu jeszcze 10 min aby ryż ładnie wchłonął wywar. Gotowania w sumie 35min więc duża oszczędność energii. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńOri, a ja mam pytanie co ze zwierzętami chorymi albo agresywnymi? Co z kastrowaniem? Czy jesteście w stałym kontakcie z opieką weterynaryjną?
OdpowiedzUsuńJaki jest status Twojej działalności?
Pozdrawiam
Nie taka mała, za to arcyważna ta... kropelka.
OdpowiedzUsuńPatrzę sobie na Okruszka i myślę, że to sam wdzięk! I piękne to zdjęcie z Kiciuńkiem :)
OdpowiedzUsuńI - prawdę mówiąc - zaglądam tu raz po raz w nadziei, że maluch podbił już serce jakiegoś nowego opiekuna, skoro nie może na zawsze pozostać w Tymiankowym domu...
to co robisz jest cudowne i nie da się wymierzyć...
OdpowiedzUsuń