Kiedy Ori siedzi i czyta, to ręce się jej marnują, a Lis jest gospodarny i marnotrawstwa nie toleruje. Układa się więc w kuszącym cieniu brzozy na dowolnie wybranym miękkim boku i każe się drapać w brzuszek.
Świeżo skoszona trawa pachnie zniewalająco, komary brzęczą. Cisza, bo psy opite słońcem mocno śpią.
Błogość!
Takie chwile są cudne ,tylko czy Twoje 2 rączki starczą do drapania tylu brzuszków
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Oczy pełne szczęścia :-)
OdpowiedzUsuńIle miłości w jego spojrzeniu!
OdpowiedzUsuńJakoś to brzęczenie komarów psuje mi błogostan .
OdpowiedzUsuńLisek z tymi swoimi minami jest nie do podrobienia. Uśmiechnięte cudo! Ori on ma rację, bez sensu te wolne ręce! ;-)) Buziaki!
OdpowiedzUsuń