Trwa koszmar wakacji.
Niekończące się tragedie wyrzucanych na ulicę psów, bo "państwo" z wielką pompą pojechali na Kretę.
Koszmar powolnego umierania z głodu i PRAGNIENIA.
Oto kolejna bezbronna psia rodzina z ulubionego "psiego zagłębia płońskiego".
Dwoje wychudzonych, ok. 3-miesięcznych szczeniąt
malutka, ufna i urocza mama
i czwarty pies, którego nie udało się sfotografować, prawdopodobnie ojciec szczeniąt.
Psy "mieszkają" na stacji benzynowej przy bardzo ruchliwej trasie Warszawa-Gdańsk.
Każdy dzień, który udało im się przeżyć, to prawdziwy cud.
A natężenie lipcowych upałów dopiero nadchodzi...
W innej, pobliskiej wsi przy sklepie tkwi malutka, chuda sunieczka, którą wolontariuszki z Płońska trafnie nazwały Pestką.
Pestka ma cieczkę i jest atakowana przez wiejskie psy, przed którymi nie ma szans się obronić.
Dzisiaj wyrusza na Płońsk dzielny Transport Tymiankowy.
Z wielką obawą, czy wszystkie psy jeszcze są tam żywe, czy któryś nie zginął pod kołami samochodu.
Trzymajcie kciuki!
Znowu nie obejdzie się bez Waszej pomocy!
Koszmar wakacji to także koszmar fundacji, które muszą podejmować decyzje, komu zdołają pomóc, a komu nie.
Do "Domu Tymianka" codziennie przychodzą prośby o pomoc dla psów w beznadziejnych sytuacjach.
Nawet najbardziej zwyrodniała wyobraźnia nie ogarnie tego, co "ludzie" czynią swoim braciom mniejszym.
Mam nadzieję, że na blog tymiankowy zaglądają wyłącznie Ludzie, a nie "ludzie"
i nikt nie pozostanie obojętny.
Często mam sygnały, że ktoś krępuje się wysłać małą sumę, nawet bywają takie tytuły przelewów
"Żałuję, że tylko tyle mogę" itp.
NIC BARDZIEJ MYLNEGO!
Małe sumy są równie ważne jak duże.
Psom jest wszystko jedno, czy jedna osoba wpłaci 1000 zł czy 1000 osób po złotówce.
Jestem wdzięczna za każdą wpłatę, za każdy, często uroczy tytuł przelewu (o tym kiedyś muszę napisać)
Nie jestem w stanie podziękować każdemu osobno listem ani nawet mailem, bo praca dla fundacji plus Wzruszacze plus praca własna plus rodzina i tak dalej i tak dalej to aż nadto dla jednej (umówmy się, że wątłej) osoby delikatnej płci.
ŚPIESZMY SIĘ KOCHAĆ ZWIERZĘTA, ODCHODZĄ SZYBCIEJ NIŻ LUDZIE!
Czekam z niecierpliwością na nowe dobre wieści o kolejnych uratowanych psiakach. Cieszę się że mogę symbolicznie uczestniczyć w tych wzruszających chwilach.
OdpowiedzUsuńOri kochana, trzymamy kciuki.
OdpowiedzUsuńA ja od wtorku zmagam się z widokiem pewnych psich oczu na autostradzie do Wrocławia od strony granicy niemieckiej, przy słupku 143(3). Jechałam tamtędy we wtorek z córką, zobaczyłyśmy psa leżącego tuż przy pasie ruchu (to jest ten fatalny odcinek, który nie ma pasa awaryjnego, a jedynie co jakiś czas zatoczki). Zatrzymałyśmy się w najbliższej zatoczce, pies na nasz widok przeskoczył przez stromy rów przy drodze, co po pierwsze upewniło nas, że jest sprawny, a po drugie zmusiło do dokonania cudów, by w butach na obcasie przeskoczyć w ślad za nim.
OdpowiedzUsuńPies ślicznym ciemny, długowłosy, do kolan, za nic nie chciał ruszyć się z miejsca, żarłocznie pożarł wszystko co miałyśmy do jedzenia, a na szczęście zawsze wozimy ze sobą psie jedzenie, bo mamy wiecznie głodną sukę. Podarłam poszewkę na poduszkę, zrobiłam "smycz", a on jak przymurowany. Zwyczajnie czeka i patrzy z nadzieją na drogę. Po godzinie zmagań zaczęło robić się ciemno, zrezygnowałam z bólem serca, zostawiłam go tam, zadzwoniłam do znalezionego w necie człowieka we Wrocławiu, który podobno zajmuje się takimi przypadkami, odmówił przyjazdu, bo to "nie jego rejon". Napisałam pierwszego w życiu posta na forum dolnośląskim na dogomanii, może ktoś mu pomoże, choć nie mam specjalnej nadziei. Oczy tego psa śnią mi się po nocach.
Ale może czyta Cię ktoś z okolic między Kątami a Wrocławiem?
Pozdrawiam Cię Ori serdecznie, jesteś wielkim, dobrym człowiekiem.
Próbuję znaleźć na forum ten watek, czy ktoś zareagował, ale nie mogę. Podasz mi link?
UsuńTeż go nie znalazłam. Może Li jeszcze tu zajrzy i poda?
UsuńDziewczyny, ja nie założyłam nowego wątku, bo nie mam pojęcia jako to zrobić. Napisałam na forum dolnośląskim, pod nickiem mon-mon.
UsuńJest jakiś odzew? Ja nie umiem się poruszac na dogomanii, niestety
UsuńNaszukałam sie trochę, ale znalazłam (ja głównie jestem na dogomanii). Trudno odszukać, bo nie założyłaś osobnego wątku, tylko wpisałaś posta na wątku małej sunieczki:
Usuńhttp://www.dogomania.pl/forum/threads/245107-Chudziutkie-Male%C5%84stwo-ju%C5%BC-w-DT-szukamy-DS/page9
Dziewczyny z dogo podpowiadają wrocławski TOZ.... Jeśli potrzebujesz pomocy w poruszaniu się po dogo, to chętnie pomogę. Mój mail: iruna@interia.pl
Dziękuję Ci bardzo za odzew! Jedna świetna dziewczyna z Wrocławia pojechała tam dzisiaj, psa już nie było:-(
UsuńPozdrawiam serdecznie
Znam wielu Czytelników z Wrocławia. Wrocławiu, Wrocławiu, ujawnij się! Podpowiedzcie szybko jakieś sensowne fundacje z tamtych okolic! Ten pies musi zostać zabrany!!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, i postaram się coś przelać :)
OdpowiedzUsuńMatko kochana tak mi przykro że w ludziach przyzwoitości brak,zobaczę ile zarobie w niedzielę,postaram się coś podesłać.Czekam na dalsze wieści.
OdpowiedzUsuńodzew tylko z pytaniami co zrobiłam. Ale napisała do mnie Anka Wrocławianka i tym sposobem spłynęło na mnie poczucie, że będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńOri, dostałam maila od Anki Wrocławianki, mail poparty zdjęciami z miejsca zdarzenia, cudowna ta kobieta pojechała 90 km w jedną stronę i razem z mężem przeszukała szeroki pas chaszczy, psa nie było, ale nie było też zwłok co napawa nadzieją, że albo poszedł do pobliskiej wsi, albo ktoś go zabrał.
OdpowiedzUsuńA niejako przy okazji Anka znalazła trzy porzucone kocięta, chore i na skraju śmierci, no cóż, najwidoczniej tak musiało być:)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Wszystko wiem, bo też do mnie napisała:-( Bardzo mi przykro. Z drugiej strony jestem szczęśliwa, że takie Anki Wrocławianki są na świecie. Napisała też Donka66, zobacz komentarz powyżej, dobrze, że zawsze jest na kogo liczyć. Pozdrawiam serdecznie
Usuń