poniedziałek, 23 lipca 2012

Sobota w kurorcie







Sobota od rana nie mogła się zdecydować, czy chce być pochmurna czy słoneczna.
Ori też nie. Planowany wyjazd do świeżutkich Podopiecznych nie mógł się odbyć z powodu pilnych zajęć Pana Tymianka, więc Ori była zła, rożżalona i zupełnie niesłoneczna.
Pstanowiła zatem "rzucić to wszystko" i wyjechać gdzieś daleko, na przykład do kurortu pełnego wód mineralnych i górskich zefirków.
Żeby wreszcie odpocząć i się nie martwić.
A dla kogoś, kto ma w domu trzynaście pyszczków nieustannie domagających się jedzenia/picia/wyjścia/wejścia/sikania/głaskania/przytulania, wyjazd do kurortu oznacza posiedzenie sobie w ogrodzie z książką w spokoju przez, powiedzmy, dwie godziny.
Ori siedziała zatem i czytała, a pyszczki kłębiły się wokół, lekko zawiedzione, bo Ori w ramach obrazy na cały świat nie upiekła im nawet malutkiego ciasta.






















Prawie wszystkie psy przy okazji się sfotografowały, pozowania odmówiły jedynie Miłek i Karinka.
Szkoda, bo też miałyby pamiątkę z kurortu!





Dobre pieski wykopały natomiast dziurkę przy bramie, żeby Panu Tymianka przyjemniej się wjeżdżało samochodem.
Ori proponuje konkurs: kto najtrafniej odgadnie ciąg wyrazów, jakich użyje Pan Tymianka, gdy trafi kołem w dołek?





czwartek, 19 lipca 2012

Sześć malutkich świeczek na torcie





Natłok bardzo ważnych spraw dotyczących Podopiecznych sprawił, że na blogu nie zostało odnotowane bardzo ważne, prywatne, wielkie święto domu Tymianka: 10 lipca minęło sześć miesięcy
od chwili, gdy zamieszkała w nim Nusia.
Nusia, zabrana ze schroniska całkowicie sparaliżowana staruszka, której lekarze nie wróżyli dalszego życia dłuższego niż tydzień...
Nusia, obecnie lśniąca, tłusta foczka wskakująca bez trudu na kanapę, biegająca sprintem po ogrodzie,
terroryzująca większe od siebie psy (nie mowiąc już o biednym Tymusiu i Ori), rozpieszczona i rozhisteryzowana niczym dziewiętnastowieczna hrabina.
- Czy ona MUSI się tak zachowywać? - pyta Pan Tymianka surowo.
- No... bo jej wszystko wolno - odpowiada bezradnie Ori.
Ori osiągnęła mistrzostwo w jednej, jedynej dziedzinie: przemianie umierających staruszków w żywotne rozwydrzone potwory!

P.S. W podziękowaniu za tyle ciepłych słów pod poprzednim wpisem dobra wiadomość: dzisiaj "Dom Tymianka" wzbogacił się o dwóch Podopiecznych zabranych z psiego piekła w Ełku.
Wkrótce zostaną uroczyście przedstawieni.



środa, 18 lipca 2012

Nutka osobista







Przydarzył się dzień przykry, męczący, dziwaczny i absurdalny.
Jak dobrze, że są Wzruszacze.

wtorek, 17 lipca 2012

Dzień dobry, jestem Beza!





Dzień dobry, jestem Beza! Jestem buldożką francuską i podobno mam "rodowód", ale nie wiem, co to znaczy. Moja pani kupiła mnie, żebym rodziła dzieci, które ona będzie mogła sprzedawać.
I ja się trochę nie udałam. Kiedy zaczęłam rodzić moje pierwsze dzieci, stało się coś strasznego, co mnie strasznie bolało i lało się ze mnie okropnie dużo krwi, troje moich dzieci umarło, a sześć urodziło się żywych. A ja byłam bardzo chora i słaba, miałam gorączkę, bardzo schudłam i ciągle bolał mnie brzuszek. I przyszła pani doktor i powiedziała, że muszę mieć szybko zrobioną operację albo umrę, a moja pani powiedziała, że nie będzie na mnie wyrzucać pieniędzy i że nie będę już rodziła dzieci, więc
może mnie komuś oddać i niech ten ktoś się o mnie martwi. I wtedy przyjechała inna pani, bardzo miła i zabrała mnie do siebie i zamieszkałam u niej w czymś, co się nie nazywa domem, tylko hotelikiem
i zostałam podopieczną Domu Tymianka i nie rozumiem, co to znaczy, ale miałam już operację i już mnie nie boli brzuszek i jestem zdrowa i wesoła. I taka śmieszna pani z jasną grzywką robiła mi zdjęcia i robiła przy tym różne miny, mówiła, że to jest potrzebne do tego, żeby znaleźć mi domek.
I jutro jadę do nowego domku.

niedziela, 15 lipca 2012

sobota, 14 lipca 2012

Bursztynek - klejnot bez skazy






Oto Bursztynek, ostatni klejnot z ostatniej kolekcji. Wciśnięty pomiędzy brudne pręty chlewowiska, nie
zapowiadał się zupełnie na szalejącą z radości kuleczkę, która życie najchętniej spędziłaby na kolanach
ulubionego człowieka!





Bursztynek - pies poręczny, podręczny i dosercny!