niedziela, 12 lutego 2012

Pastelowo


Pastelowo i leniwie jest w domu Tymianka. Dom się odszczenił - mała Majka pojechała do wspaniałego domku, gdzie zamiast psich siostrzyczek ma dwóch uroczych ludzkich braciszków.
A także dużego kudłatego psa i dwa koty.
Mufka jest trochę smutna i przykleja się do Nusi, albo Ori ukradkiem przemyca ją do łóżka.
Ori też jest smutna, bo chora i zmęczona i dręczy Pana Tymianka żądaniami herbaty, aspiryny, banana, kolacji i ogólnie ptasiego mleka.
Stres związany ze sprawami psich nieszczęść osiąga niekiedy rozmiary zabójcze nawet dla tak "wielkiego człowieka", jakim jest Ori (Ori uwielbia to określenie, jest takie subtelne i kobiece).
Na przykład, gdy po miesiącach żmudnej, trudnej (w sensie emocjonalnym) pracy zdarza się rzadki cud - udaje się znaleźć idealny dom dla starszego, niewidomego psa, dom, który chce ofiarować od zaraz opiekę i miłość, a schronisko ODMAWIA wydania psa, motywując, że "SIĘ PRZYZWYCZAIŁ I JEST TUTAJ SZCZĘŚLIWY". Szczęśliwy na łańcuchu metrowej długości!
Podobnie "szczęśliwy" był biały staruszek Lord, o którego Ori musiała stoczyć wściekłą batalię, a który po wielu przeszczęśliwych latach na łańcuchu początkowo nie umiał chodzić, nie był w stanie zachować równowagi, a teraz, po trzech miesiącach pobytu w hoteliku, jest chyba znacznie mniej szczęśliwy, ponieważ ma prawie nieograniczoną swobodę, zawsze syty brzuszek, chodzi bez problemów, a nawet biega!
"Wielki człowiek" zatem, zwalczywszy z żalem pokusę rąbnięcia swego ulubieńca, pana W. czymś ciężkim w zakuty łeb, zanim wymyśli inną formę negocjacji, wywiesza tabliczkę z napisem: NIE MAM
SIŁY, MAM DOŚĆ, ZASNĘŁAM, NIE MA MNIE".

W zastępstwie uśmiechnięty Orionek:


środa, 8 lutego 2012

Historia z pięknym zakończeniem


Dasza, piękna, łagodna, puszysta Daszenka wielkości krówki w niedzielę pojechała do własnego domu!
Po czternastu miesiącach czekania w hoteliku podbiła bez reszty serca nowych opiekunów!
Czytelnicy, którzy od niedawna zaglądają na blog tymiankowy, powinni poznać "pierwsze wcielenie"
Daszy. W październiku 2010 roku, kiedy została odebrana swojemu "panu", wyglądała tak:




Po trzech miesiącach pobytu w hoteliku Daszka wyglądała już tak, jak na pierwszych zdjęciach u góry
(zostały zrobione w styczniu 2011 roku). Widać, że opiekunowie nie żałowali jej troski i karmy -
zagłodzony prawie na śmierć szkielecik zmienił się w wielkiego, puchatego misia.
Tu Daszeńka żegna się z opiekunką...



... a tutaj... słowa nie są potrzebne!




Jeszcze miłe postscriptum: w ostatnim czasie do swoich domów pojechały Litka, Pajduś
i malutka Amelka. Pajduś przysłał już piękne zdjęcia! Opowieści z nowych domków wkrótce!


wtorek, 7 lutego 2012

Miłość zakwitła w hoteliku!


Miłość w hotelu ma posmak owocu zakazanego, staruszek portier powinien z uśmiechem podawać klucz, a złote liście klonu sypać się przez okno na zakurzony dywan...
Gdy ON jest taki duży i piękny i szeroki w barach, a ONA taka przy nim malutka blondynka, to i bez staruszka portiera rozkwita miłość wielka, namiętna i psia!
On raczej pozwala się kochać, bo wie, jaki jest wspaniały, a ona nie widzi poza nim świata.
Nora, trzymana jako szczenię w króliczej klatce przez kilka miesięcy, wylękniona i delikatna i Tosiek,
wyzwolony łańcuchowy galernik, pogodny, łagodny i godny.
Od wielu, wielu miesięcy są Podopiecznymi Domu Tymianka, dzielą kojec i złotą wiązkę słomy
(uwaga na stronie: bez obaw, związek nie zaowocuje potomstwem!) i z powodu zaistniałego uczucia muszą dalszy los dzielić razem!

niedziela, 5 lutego 2012

Kiedyś Bóg go nosił w kieszeni



Kiedyś Pan Bóg go nosił w kieszeni,
bo był rudy i miał śmieszne uszy,
lecz gdy Bóg coś majstrował przy Ziemi,
pies mu wypadł i się zawieruszył.

Święci smutni szukali i Trójca,
aż Bóg krzyknął: Nie smućcie się, dusze!
Wkrótce umrze i wróci na chmurce
zaginiony kulawy staruszek!