środa, 8 lutego 2012

Historia z pięknym zakończeniem


Dasza, piękna, łagodna, puszysta Daszenka wielkości krówki w niedzielę pojechała do własnego domu!
Po czternastu miesiącach czekania w hoteliku podbiła bez reszty serca nowych opiekunów!
Czytelnicy, którzy od niedawna zaglądają na blog tymiankowy, powinni poznać "pierwsze wcielenie"
Daszy. W październiku 2010 roku, kiedy została odebrana swojemu "panu", wyglądała tak:




Po trzech miesiącach pobytu w hoteliku Daszka wyglądała już tak, jak na pierwszych zdjęciach u góry
(zostały zrobione w styczniu 2011 roku). Widać, że opiekunowie nie żałowali jej troski i karmy -
zagłodzony prawie na śmierć szkielecik zmienił się w wielkiego, puchatego misia.
Tu Daszeńka żegna się z opiekunką...



... a tutaj... słowa nie są potrzebne!




Jeszcze miłe postscriptum: w ostatnim czasie do swoich domów pojechały Litka, Pajduś
i malutka Amelka. Pajduś przysłał już piękne zdjęcia! Opowieści z nowych domków wkrótce!


24 komentarze:

  1. .....Łzy....Ciepło na sercu.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za radość! Dla tych, którzy mają mniej szczęścia i nadal czekają na opiekunów kolejny zastrzyk finansowy wysłany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic lepszego na dobranoc nie mogłaś zafundować :))
    RADOSNA WIADOMOŚĆ :)
    niech sie Daszeńce i innym psiakom szczęści!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby jak najwięcej takich wspaniałych wiadomości :)
    Głaski dla wszystkich podopiecznych Domu Tymianka przesyłam i trzymajmy kciuki, aby kolejne psiaczki trafiały do dobrych ludzi i wspaniałych domków.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubimy piękne zakończenia:) Będzie Ci zapisane w psim i ludzkim niebie:) Jutro idę zagrać u Lotka. Mógłby Pan Bócek za to nieuważne noszenie w kieszeni coś sypnąć. Uściski we wszystkie pyski:)I kocie mordeczki oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Snowing in Vienna8 lutego 2012 22:24

    co za szczęście:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. :))) Piekna Dama na właściwym sobie miejscu:)) czyli fotelu. Bo tylko tam siadają prawdziwe Damy :)) tak sobie myślę że ten jej "pan" mógłby ją sobie teraz z daleka zobaczyć i ukłonić się jej z szacunkiem należnym Damie... Daszeńko tylko szczęśliwych dni :))) Gaba

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie się cieszę! Daszką zwłaszcza...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne wieści! Serce rośnie-))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ori bardzo się cieszę, mam nadzieję, że w nowym domku będzie szczęśliwa:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wzruszyłam się... Nasz Anioł też tak strasznie wyglądał... Dobrze, że znalazła dom.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie! Trochę się obawiałam, że Daszce trudno będzie znaleźć domek z powodu swoich słusznych rozmiarów... A jednak znaleźli się ludzie o wielkich sercach ;-)) Niech Ci się wiedzie, Daszeńko! ;-))
    Ściskam najczulej!

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu ryczę, ale tym razem że szczęścia!!!!! To jest zakończenie! Zakończenie, na jakie za każdym razem czekamy. Bardzo, bardzo się cieszę i pozdrawiam serdecznie nowych, wspaniałych opiekunów Daszeńki, Litki, Pajdusia, Kory i Amelki. Wszystkie przeszły juz przez swoje piekło, zasługują na spokojne życie przy boku swoich ludzi.
    DorotaC.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cialoby sie tylko takie dobre wieści czytać.
    Podziękowania wielkie dla nowych opiwekunów Daszy i innych piesków,niech im sie wszystkim dostatnio i szczesliwie zyje!

    dora

    OdpowiedzUsuń
  15. Super njus! jak miło to czytać! A Daszy wymownego zdjęcia , jak stoi oparta na furtce, nigdy nie zapomnę. Na szczęście ktoś dojrzał jej smutny wzrok. Teraz już tylko dobre czasy przed nią!

    OdpowiedzUsuń
  16. Skaczę, kwiczę... aż moje futrzaki patrzą na mnie z politowaniem i myślą - no odbiło jej jak nic:)))
    Życzę im samych radosnych i szczęśliwych dni!!!
    Ściskam Wszystkich:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Ori,ten mój malutki comiesięczny przelew uważam za najlepiej wydane pieniądze.Dziękuję.
    U.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety widzę że Kora wróciła :(
    Czyżby nie pasowała do wystroju wnętrza ?
    Jak można zrobić coś takiego stworzeniu .
    Tak bardzo mi przykro psinko .

    OdpowiedzUsuń
  19. Daszenka moja ulubienica ze zdiec o ktorej tyle myslalam...kazdego dnia...ze chcialabym ja miec u siebie.Bylam pewna ze to nie mozliwe ze juz znalazla dom... A ona tyle czasu byla u CIEBIE...W takim razie ciesze sie ze bedzie szczesliwe.Daszenka kochana...łzy pokapaly::)))

    OdpowiedzUsuń
  20. no właśnie, załamałam się Korunią... po tygodniu powrót do kojca, ehhhhhhhhhh, jak to wszystko znieśc...

    OdpowiedzUsuń
  21. Cieszę się, że Dasza wreszcie trafiła na wspaniałych ludzi - Ruda vel Milusia już przecież od roku jest z nami a obie trafiły do Ciebie od tego samego "właściciela"... za każdym razem patrząc na Małą widziałam Dużą ...

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam takie historie! Przypominają mi o mojej kochanej Fretce, też zabiedzonej i skołtunionej. Teraz to prawziwa księżniczka :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ori jak wspaniale czytać takie wiadomości, serce rośnie!
    A Dasza jest wspaniała:))))

    OdpowiedzUsuń