Dasza, piękna, łagodna, puszysta Daszenka wielkości krówki w niedzielę pojechała do własnego domu!
Po czternastu miesiącach czekania w hoteliku podbiła bez reszty serca nowych opiekunów!
Czytelnicy, którzy od niedawna zaglądają na blog tymiankowy, powinni poznać "pierwsze wcielenie"
Daszy. W październiku 2010 roku, kiedy została odebrana swojemu "panu", wyglądała tak:
(zostały zrobione w styczniu 2011 roku). Widać, że opiekunowie nie żałowali jej troski i karmy -
zagłodzony prawie na śmierć szkielecik zmienił się w wielkiego, puchatego misia.
Tu Daszeńka żegna się z opiekunką...
... a tutaj... słowa nie są potrzebne!
Jeszcze miłe postscriptum: w ostatnim czasie do swoich domów pojechały Litka, Pajduś
i malutka Amelka. Pajduś przysłał już piękne zdjęcia! Opowieści z nowych domków wkrótce!
cudowni ludzie:)))
OdpowiedzUsuń.....Łzy....Ciepło na sercu.....
OdpowiedzUsuńCo za radość! Dla tych, którzy mają mniej szczęścia i nadal czekają na opiekunów kolejny zastrzyk finansowy wysłany :)
OdpowiedzUsuńNic lepszego na dobranoc nie mogłaś zafundować :))
OdpowiedzUsuńRADOSNA WIADOMOŚĆ :)
niech sie Daszeńce i innym psiakom szczęści!!!
Oby jak najwięcej takich wspaniałych wiadomości :)
OdpowiedzUsuńGłaski dla wszystkich podopiecznych Domu Tymianka przesyłam i trzymajmy kciuki, aby kolejne psiaczki trafiały do dobrych ludzi i wspaniałych domków.
Lubimy piękne zakończenia:) Będzie Ci zapisane w psim i ludzkim niebie:) Jutro idę zagrać u Lotka. Mógłby Pan Bócek za to nieuważne noszenie w kieszeni coś sypnąć. Uściski we wszystkie pyski:)I kocie mordeczki oczywiście:)
OdpowiedzUsuńco za szczęście:)))
OdpowiedzUsuń:))) Piekna Dama na właściwym sobie miejscu:)) czyli fotelu. Bo tylko tam siadają prawdziwe Damy :)) tak sobie myślę że ten jej "pan" mógłby ją sobie teraz z daleka zobaczyć i ukłonić się jej z szacunkiem należnym Damie... Daszeńko tylko szczęśliwych dni :))) Gaba
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę! Daszką zwłaszcza...
OdpowiedzUsuńCudowne wieści! Serce rośnie-))))))
OdpowiedzUsuńOri bardzo się cieszę, mam nadzieję, że w nowym domku będzie szczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się... Nasz Anioł też tak strasznie wyglądał... Dobrze, że znalazła dom.
OdpowiedzUsuńCudownie! Trochę się obawiałam, że Daszce trudno będzie znaleźć domek z powodu swoich słusznych rozmiarów... A jednak znaleźli się ludzie o wielkich sercach ;-)) Niech Ci się wiedzie, Daszeńko! ;-))
OdpowiedzUsuńŚciskam najczulej!
Znowu ryczę, ale tym razem że szczęścia!!!!! To jest zakończenie! Zakończenie, na jakie za każdym razem czekamy. Bardzo, bardzo się cieszę i pozdrawiam serdecznie nowych, wspaniałych opiekunów Daszeńki, Litki, Pajdusia, Kory i Amelki. Wszystkie przeszły juz przez swoje piekło, zasługują na spokojne życie przy boku swoich ludzi.
OdpowiedzUsuńDorotaC.
Cialoby sie tylko takie dobre wieści czytać.
OdpowiedzUsuńPodziękowania wielkie dla nowych opiwekunów Daszy i innych piesków,niech im sie wszystkim dostatnio i szczesliwie zyje!
dora
Super njus! jak miło to czytać! A Daszy wymownego zdjęcia , jak stoi oparta na furtce, nigdy nie zapomnę. Na szczęście ktoś dojrzał jej smutny wzrok. Teraz już tylko dobre czasy przed nią!
OdpowiedzUsuńSkaczę, kwiczę... aż moje futrzaki patrzą na mnie z politowaniem i myślą - no odbiło jej jak nic:)))
OdpowiedzUsuńŻyczę im samych radosnych i szczęśliwych dni!!!
Ściskam Wszystkich:)))
Ori,ten mój malutki comiesięczny przelew uważam za najlepiej wydane pieniądze.Dziękuję.
OdpowiedzUsuńU.
Niestety widzę że Kora wróciła :(
OdpowiedzUsuńCzyżby nie pasowała do wystroju wnętrza ?
Jak można zrobić coś takiego stworzeniu .
Tak bardzo mi przykro psinko .
Daszenka moja ulubienica ze zdiec o ktorej tyle myslalam...kazdego dnia...ze chcialabym ja miec u siebie.Bylam pewna ze to nie mozliwe ze juz znalazla dom... A ona tyle czasu byla u CIEBIE...W takim razie ciesze sie ze bedzie szczesliwe.Daszenka kochana...łzy pokapaly::)))
OdpowiedzUsuńno właśnie, załamałam się Korunią... po tygodniu powrót do kojca, ehhhhhhhhhh, jak to wszystko znieśc...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Dasza wreszcie trafiła na wspaniałych ludzi - Ruda vel Milusia już przecież od roku jest z nami a obie trafiły do Ciebie od tego samego "właściciela"... za każdym razem patrząc na Małą widziałam Dużą ...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie historie! Przypominają mi o mojej kochanej Fretce, też zabiedzonej i skołtunionej. Teraz to prawziwa księżniczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ori jak wspaniale czytać takie wiadomości, serce rośnie!
OdpowiedzUsuńA Dasza jest wspaniała:))))