Drodzy Czytelnicy, poznajcie Rosę! Bardzo mokrą i brudną Rosę, w chwilach suchości zwaną także Rozamundą i Rozalindą.
Rosa przydarzyła się Domowi Tymianka poza planem lub też ponad normę.
Ori postanowiła i uparła się, że będzie niewzruszenie wierna psom ze schroniska w Rachowie Starym
i wszelkie skoki na bok (sześć psów ze schroniska w Korabiewicach zimą, na przyklad) zostały
zabronione. To znaczy, Ori otrzymała (od siebie) zakaz interesowania się innymi psimi nieszczęściami,
żeby nie zmniejszać szans psów z Rachowa.
Sytuacja Rosy była jednak na tyle dramatyczna i pilna, że nie można było się wahać.
"Właściciel" Rosy wywiózł ją do lasu, a kiedy wróciła, postanowił wywieźć ją bardziej... efektywnie.
Zwierzył się wcześniej z tego pomysłu sąsiadom, którzy zaczęli szukac ratunku dla suczki i tak Rosa
przyjechała do hoteliku jako nowa Podopieczna.
Wkrótce po przyjeździe została wysterylizowana, a przy okazji badań krwi wyszło na jaw, że cierpi na chorobę pokleszczową. Szczęśliwie był to wczesny etap śmiertelnej choroby, szybko zaaplikowane antybiotyki i kroplówki uratowały suczce życie.
Rosa zapomniała chyba o złych chwilach, ponieważ kipi radością życia, nieokiełznaną energią i chęcią do zabawy. Jest bardzo młoda, niezbyt duża, akurat w sam raz do pokochania!
Pojawienie się Rosy, a szczególnie jej leczenie, podłamało wątłe zasoby finansowe Domu Tymianka,
a i odzew na prośbę o pomoc dla ciągle jeszcze łańcuchowych psów w Rachowie był nader wątły,
Ori ponawia więc gorącą prośbę o wsparcie dla Podopiecznych, bo bez tego sama nic nie jest w stanie zrobić.