Kwitną kaliny, ukochane krzewy Ori. W Domu Tymianka, a raczej w ogrodzie pełnym czworołapnych architektów krajobrazu, młodziutki żywopłot z kalin, świdośliw, aronii i pęcherznic z trudem opiera się działaniom psiej gromady pełnej życiowej energii. Pan Tymianka stosuje malownicze zasieki z patyków, sznurka i drutów, dzięki którym lekko tylko zmasakrowane kaliny zakwitły dużymi białymi kulami na wiotkich łodyżkach. Ori przyłapała Rafika i Snupiego nad kontemplowaniem smaku kalinowych kwiatów, tak zwodniczo podobnych do nieosiągalnych kurczątek u sąsiada zza płotu, a tak rozczarowujących dla podniebienia!
Ori w oczekiwaniu na dorodność krzewów kalinowych pozostaje wspominać cudownie kwitnące kaliny w zaprzyjaźnionym godpodarstwie, w którym odwiedzała małego Bartka i grupkę kotów...
Ależ pięknie....
OdpowiedzUsuńo moj Boze,zdjecie numer 3,zakochalam sie w tym ryjku!strasznie tesknie za posiadaniem kotow,przeogromnie,bo imponuja mi swoja niezaleznoscia.i tesknie za wsia,ale to juz inna para kaloszy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i dziekuje za odwiedziny,ktore zaszczytem dla mnie.
una invitada
Kalina jest piekna...ja nie mam jej w ogrodzie a szkoda. A kociaki w ogrodzie mam...i tez sa piekne, ale Twoje zdjecia z nimi w roli glownej sa bardzo piekne!
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia , kalina także a zwierzaki naj :) Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń