środa, 27 października 2010

Szare uszy, smutne oczy



Tara jest szara, brązowa i złota. Jedno ucho poszarpane, drugie sterczy zwykle ciekawsko, bo Tara czeka ufnie i nieśmiało na kolejny, być może, największy cud swego życia - na człowieka, który zabierze ją do DOMU.
Tara - bura, stara, niepotrzebna nikomu suka, umierała na ulicy małego mazowieckiego miasta.
Ktoś ją dostrzegł, zaczął szukać pomocy, zanim chętni do spełniania miłosiernych uczynków ludzie nie skrócą cierpień suki przy pomocy siekiery.
Ori, która słynie z konsekwencji i roztropności i która wcale i nigdy więcej nie szukała opuszczonych stworzeń, przypadkiem - no, przypadkiem! - zauważyła ogłoszenie na forum internetowym i tak Tara pojechała do psiego hoteliku.
Najpierw była operacja, bez której życie suki zakończyłoby się szybko i bardzo boleśnie, a potem oswajanie się z kojcem, wybiegiem, towarzyszkami, opiekunami.
Tara jest mądra, łagodna, śmieje się szeroko na spacerach i przepięknie wygląda na tle płowych jesiennych łąk.
Julka w uroczym kubraczku i mała śliczna Leni przyjechały z ponurego podwórza, w którym tkwiły uwiązane do krótkich łańcuchów przez kilka lat. Z tego samego miejsca wcześniej przybyły Tosia, Tina i Tania, które szybko znalazły wspaniałe domy i zwolniły ciepłe budy siostrom w niedoli.

Przed chwilą Ori dostała od Magdy, opiekunki suczek w hoteliku liścik z nowego - już nie nowego -
domu Tiny. Chyba nikt nie będzie jej miał za złe, jeśli zacytuje fragment:

"Nasza Tinia ma się bardzo dobrze i już ma miano córci.
 Jesteśmy pewni, ze to był strzał w 10, bo jej chyba dobrze z nami a nam z nią.
  Okazało się jednak, że straszna z niej psota. Zachowuje się jak szczeniak,
gryząc co się da łącznie ze swoim kojcem do spania. Kopie doły na
działce,wywleka z garażu buty
 i co tylko wpadnie jej w te psotne łapki, ale jak patrzy tymi swoimi ślepkami
 i zaczyna się łasić, to nawet nie można się na nią złościć."
 
Podobnie kochane są Tania w Poznaniu i Tosia w Warszawie. I Gusia i Tymoteusz i Pucuś i Tunia i... i... i...
Tara, Leni i Julka jeszcze mają smutne oczy i jeszcze czekają.

5 komentarzy:

  1. Az sie serce kraje kiedy sie te smutne oczy widzi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale skarbów nazbierałaś! Biedne smutne oczka... Mam nadzieję, że niedługo będą się śmiały radośnie i uważnie patrzyły na kochanego pana/panią.
    Uściski dla Ciebie i mizianki dla ferajny

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzielne i śliczne dziewczynki :)
    Ty też się trzymaj :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie pozdrawiam Państwa Tinki!
    Oczka smutne, jeszcze nieufne, potrzeba dziewczynkom czasu, teraz będzie już tylko lepiej.
    Pozdrawiam Cię Ori gorąco. Pozdrawiam i po raz kolejny podziwiam! Trzymam kciuki aby domy znalazły sie szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niełatwa ta jesień, niełatwa... Ale zawsze jest ten zaskakujący "czynnik ludzki" - coś nieprzewidywalnego, zaskakującego i dobrego jednocześnie. Objawi się! Musi. Dla tych smutnych pyszczków.

    OdpowiedzUsuń