Maleńka brązowa suczka z oczami jak wielkie mokre kasztany urodziła ośmioro dzieci w ogródku działkowym nad Zalewem Zegrzyńskim. Jakim cudem maleństwa przetrwały pierwsze dni życia na gołej ziemi w temperaturze spadającej w nocy poniżej zera, pozostanie tajemnicą Opatrzności.
Ktoś z sąsiednich działek zauważył pieski, dzwonił po rozmaitych fundacjach, które nie mogły lub nie chciały pomóc i w końcu metodą łańcuszkową trafił do Domu Tymianka. Wspaniałe dziewczyny, Marta i Kasia, pojechały pod wskazany adres i przewiozły psią rodzinę do hoteliku (Ori jako kobieta luksusowa nie prowadzi samochodu i z ciepłym Kiciuńkiem na kolanach organizuje takie akcje na odległość. Trzeba umieć się urządzić).
Malutka Tili w osobnym zacisznym hotelowym kojcu dzielnie opiekuje się dziećmi, zjada ogromne porcje karmy i jest nadzieja, że wkrótce z jej cudownych oczu zniknie to potworne przerażenie...
Pies, który patrzy na świat błękitnymi oceanami smutku, umierał pod płotem podwarszawskich Markach. Składał się z trudno policzalnej ilości ran, poszarpanego ucha, i z szarego, bardzo brudnego futerka. Wypatrzyły go wolontariuszki Vivy, zabrały do lecznicy, gdzie ucho zostało natychmiast operowane i gdzie dowiedziały się, że psu zostałoBY kilkanaście godzin życia: umierał z powodu ran i wysokiej gorączki. Dorota i Ola nazwały psa Mieszko, a ponieważ nie miały dokąd go zabrać, Ori wystąpiła w swojej tradycyjnej roli ostatniej deski ratunku i Mieszko pojechał do hoteliku jako podopieczny Domu Tymianka.
Takie są te historie psiego smutku. Dwie z serii jesiennych obfitości.
Psie smutki leczą się z ran i złych wspomnień i czekają na DOMY.
A zanim do nich trafią, bardzo proszą o pomoc w utrzymaniu (hoteliki, karma, dalsze koszty leczenia, szczepienia itp)
Te oczęta:(((
OdpowiedzUsuńOri dzięki, kłaniam się nisko , ze łzą w oku .
OdpowiedzUsuńKolejna dzielna psia mama.Ściskamy i zaraz pomagamy-Zofia.
OdpowiedzUsuńOri, Twoje psy z postu na post mają coraz bardziej niesamowite oczy, ogrom strachu i smutku jest w nich przeogromny, aż chciałoby się taką sunię przytulić mocno i szepnąć w te oklapłe uszyska, żeby się już nie bała, ale czy ona to zrozumie?? te małe kluseczki w legowisku są bombowe, musiałam sie mocno przyjrzeć bo z początku myślałam, że to zabawki :/
OdpowiedzUsuńtradycyjnie ściskam
Ti
Oczy zdziwione, ze ktos zmienil los Jej malenstw, ale i ufne, ze Ori pomoze, bo przeciez po cos Ja brala z calym tym caly roznorodnym 8-pakiem :)
OdpowiedzUsuńZ lekka wkrecona w cala ta historie, bardzo prosze wszystkich o pomoc dla Tymiankowego "8-paku i mamuski", bo z samych lez Rodzinka nie przezyje :)
Wysłałam grosik... Osiem szczylków to straszna obfitość, a oczy tych psiaków - ech...
OdpowiedzUsuńOri, Marto, Kasiu - jak to mówi młodzież - wielki SZACUN ;-)
Ori,
OdpowiedzUsuńa mój mąż ze smutkiem dziś powiedział, wiesz...szkoda jednak że mieszkamy w bloku...
Pozdrawiam ;-)
Ach,żebyś Ty Ori miała taki wór z pieniędzmi jak serce, to byłoby cudownie, a wrażliwych ludzi wokół mniej i mniej:( Dobrze,że jeszcze są Kasie, Marty, Doroty i Ole i że jest Ori:)
OdpowiedzUsuńDzielna Maleńka :))
OdpowiedzUsuńCo ją jeszcze czeka?
Jejku, osmioro dzieciaczkow, pamietam kiedys moja suczka chyba podobnej wielkosci rodziła dwoje, troje szczeniaczkow, a tu az osiem?! ... Biedactwa i co z nimi potem, moj Boze! A tu idzie zima i to chyba sroga...
OdpowiedzUsuńTej mamuśce się udało, szczeniakom też, pod skrzydłami Ori, z naszą pomocą, będzie dobrze. Domki na pewno się znajdą, to będą maluszki fotelowe do mieszkania. A zima za pasem...pierwszą myślą po przebudzeniu rano jest ile to dziś mamy stopni, tyle biedaków na ziemi śpi, tyle nie ma co jeść, serce pęka. Dobrze, że chociaż część z nich udaje się uratować, dzięki Wam dziewczyny. Jesteście wspaniałe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jaka cudna, dzielna kruszynka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Droga Ori.
OdpowiedzUsuńSzacunek i uwielbienie:)))
Wsparcie płynie na konto.
Ola, Warszawa