poniedziałek, 30 maja 2011
Fala, Zoja, Bina i Załatwiacz! I Uszatek i Marcysia, oczywiście.
Kolejna wyprawa na daleką Wyspę Skarbów wzbogaciła (i tak już zasobny) Dom Tymianka w nowe drogocenności! Skrzynie załadowane po brzegi Falą, Zoją, Biną i Tomim Załatwiaczem dotarły szczęśliwie do portu, a znużony i syty łupów kapitan Ori (gwoli prawdy - w czasie wyprawy raczej nikczemny majtek), który powinien się teraz oddać rumowi i rozpuście (skąd wziąć na wsi rum i rozpustę?!), oddaje się pisaniu, podlewając natchnienie wodą niegazowaną mineralną.
Jak wybiera się cztery, pięć, sześć psów spośród stu siedemdziesięciu, kiedy wszystkie, WSZYSTKIE
patrzą błagalnie zza siatek kojców, liżą gwałtownie głaskające je dłonie, albo wyrywają się z łańcuchów tak mocno, że grozi im to uduszeniem?
Każdy wybór jest zły i każdy jest dobry.
Każdego wybranego psa żegna smutne wycie tych, które zostają.
A jednak wybrać trzeba.
Te psy, które najpilniej potrzebują opieki lekarskiej i te, które są od lat uwiązane na łańcuchach.
Dodatkowo takie, które będą mogły w hotelikach mieszkać ze sobą zgodnie.
Poznajcie zatem nowych Podopiecznych Domu Tymianka:
Tomi zwany Załatwiaczem
Na pierwszym zdjęciu widać doskonale, jak Tomi załatwił sobie miejsce w sercu Ori.
To majstersztyk determinacji i ekwilibrystyki poparty niewiarygodnym wdziękiem!
Tomi zagląda bowiem od tyłu do cudzego kojca, w którym Ori akurat robiła zdjęcia i krzyczy: Tu jestem, tu jestem! Na kolejnych zdjęciach widać jego radość ze spotkania z ludźmi i smutny kąt, który przez kilka lat był jego miejscem do życia.
Tomi jest niedużym, około 6-letnim pieskiem, ufnym, łagodnym, bardzo spragnionym bliskiego kontaktu z człowiekiem.
Bina
Przepiękna czarna Bina - miniaturowy nowofunland - urodziła się w schronisku i spędziła w nim prawie 10 lat. 10 lat na łańcuchu...
Bina absolutnie nie przypomina psa schroniskowego. Jest łagodna, spokojna, dystyngowana, potrafi chodzić na smyczy. Tylko bardzo, bardzo smutna.
Zoja
Malutka Zoja została podrzucona pod bramę schroniska i przeżyła w nim cztery lata.
Miała szczęście i zamieszkała na niewielkim wybiegu z kilkoma towarzyszkami. Ma sześć lat i jest miniaturową damą, która koniecznie musi znaleźć czekającą gdzieś na nią kanapę okrytą koronkową narzutą.
Fala
Falunia, śliczny kosmaty niedźwiadek o futerku w odcieniach kawy z mlekiem i kremu śmietankowego, jest jednym z najwdzięczniejszych stworzeń, jakie pojawiły się na świecie.
Wyjątkowo łagodna i bezbronna, bywała atakowana i gryziona przez psy schroniskowe. W swoim sześcioletnim życiu nie poznała niczego oprócz potwornego smutku łańcucha.
Prawdopodobnie choruje na padaczkę, ale to dopiero potwierdzą badania.
Marcysia
Marcysia przyjechała do hoteliku już dwa tygodnie temu. Została wybrana i zabrana z łancucha przede wszystkim z powodu wyniszczającej ją w schronisku biegunki.
Marcysia ma przednie zęby starte do dziąseł. Przez bezsilne, długoletnie, beznadziejne gryzienie łańcucha. W hoteliku stała się szybko radosną, promienną, śliczną suczką.
Uszatek
Uszatek to skrzyżowanie lisa z pluszowym misiem. Ktoś niewiarygodnie śliczny.
Cierpi na zaćmę i nie widzi na jedno oczko, konieczna będzie konsultacja okulisty.
Uszatek jest nieśmiały i jeszcze boi się świata, ponieważ do tej pory znał tylko życie na łańcuchu.
Zaczął się uśmiechać. Najładniej uśmiecha się do psich ciasteczek.
Wszystkie psy pochodzą ze schroniska w Rachowie Starym pod Annopolem.
Wszystkie, podobnie jak pozostali Podopieczni, szukają kochających, bezpiecznych domów, a zanim do nich trafią, proszą o wsparcie finansowe niezbędne do opłacenia hotelików, karmy, szczepień i leczenia.
Kontakt w sprawie adopcji i pomocy tradycyjnie: sekredkraj@gmail.com
Bardzo przepraszam przy okazji, że niekiedy odpowiadam na maile z dużym opóźnieniem.
Jeśli ktoś się temu dziwi, niech policzy pyszczki na pasku bocznym;-)
P.S. Wiadomość dla wszystkich osób, które dostały maile o Czarusiu ze schroniska: w niedzielę Czaruś pojechał do własnego domu z ogródkiem! Do schroniska zawitali pewnego dnia starsi państwo, zachwycili się Czarusiem, a potem wrócili po niego i zabrali do domu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowna, szalona kobieto. Nawet nie wiem co napisać, bo po prostu musimy wyskrobać z portfeli ile się da i na tyle nas tylko stać, bo.... zawsze jest jakieś bo...
OdpowiedzUsuńOri, Ty dokonujesz zawsze dobrych wyborów.
OdpowiedzUsuńCóż to za schronisko?! - chciało by się zakrzyknąć... ale nie ma co dywagować, najważniejsze, że je stamtąd zabrałaś. Pojutrze wypłata...;-)
Ściskam Czule!
ps
no jakie te wskazówki? ;-)
ale psiaki mają szczęście ,ze Ori je wybrała , pierwsze zdjęcie Tomiego powalające ,
OdpowiedzUsuńspryciarz jeden:) , i bardzo dobrze :))
piękne , smutne psy...
Tak by się wzięło i poprzytulało do nich. Jesteś cudowna. Dziś w uwadze na TVN be dzie reportaż o psinie co go właściciel zagłodził, zwiastun wczorajszy okropny. ANA
OdpowiedzUsuńhttp://dziubankiany.blogspot.com/
Nad schroniskiem nie ma akurat co się wytrząsać. Jest społeczne, prowadzone przez JEDNĄ kobietę, która przejęła je po śmierci matki. A miejscowy samorząd jest na "nie"
OdpowiedzUsuńJak wspaniale że Czaruś ma dom! Czekam cały czas na zdjęcia Bono z nowego domku :-)
OdpowiedzUsuńściskam mocno
Ania
Czaruś znalazł dom. Może i one znajdą... Nie chciałabym by na Twoim miejscu, Ori - serce aż boli, kiedy patrzy się na te pragnące miłości psiaki!
OdpowiedzUsuńoj Ori serce boli, łza płynie
OdpowiedzUsuń