Upragniony liryzm w mleczach został osiągnięty! Dzięki małemu, niewinnemu kruchemu ciasteczku (no, garści ciasteczek) i jego magicznemu wpływowi na ruchliwe, błyszczące, spragnione słodyczy psie nosy. A ciasteczka w dowód wdzięczności zostały opiane (opiewnięte?!) w Kuchni pełnej Tymianka.
jedna jaskółka (na kuchni) wiosny w okołoTymiankowych blogach nie czyni :P
OdpowiedzUsuńCiasteczka muszą być pyszne, wykorzystam przepis!
OdpowiedzUsuńAleż te stworzenia są przekupne ;-)
Pozdrawiam cieplutko.
Opiewnięcie równie zachwycające, co liryzm uchwycony na zdjęciach ;-)
OdpowiedzUsuńŚciskam czule!
Hi, hi :) pewnie wpadłaś na ten pomysł po tym jak krowe musiałam orzeszkiem przekupić ;) ale każdy sposób jest dobry ;)
OdpowiedzUsuńika
Dla zdjęć w takich pozach, w takiej oprawie warto było potargować się ciasteczkami:)
OdpowiedzUsuńOri, a Adela...... Plissssss.......
OdpowiedzUsuńAnia B.