Czy ratowanie psów, opieka nad nimi i w ogóle wszystko, co dzieje się w domu Tymianka, byłoby możliwe bez gigantycznej pracy, jaką codziennie wykonują koty??!!
Najbardziej podoba mi się pozycja "psa z głową w górę". Ja preferuję z "głową w dół". Mój kot zawsze ze mną ćwiczy jogę, zajmując jak to zwykle przynależną dla kotów większą cześć maty. Koty to urodzeni terapeuci. Prowadzę terapię dla małych dzieci, nie raz rodzice mówili mi, że zmienił się u dzieciaka stosunek do zwierząt dzięki moim kotom. Miłek to jednak urodzony terapeuta, od razu sugeruje mi jak mam działać. Na ostatnim zdjęciu idylla jak u mnie we wschodnim oknie. Tylko mój Miłek ma za zwierzęcego przyjaciela tylko żółwia, a tak bardzo lubi inne zwierzaki. Wychował się w klimatach Twojego domu. Pozdrówki i pogłaskanki.
Masz rację, koty są genialnymi terapeutami, powinny być przepisywawane na receptę przez najlepszych specjalistów, szczególnie przez kardiologów. Głaski serdeczne dla Miłka i ŻÓłwia
Chcesz powiedzieć, że bez kotów to psy nie miałyby racji bytu? A mnie się wydawało, że odwrotnie :)))) Bez psów koty by się zanudziły .... Piękne są wszystkie - kotolubne i psolubne :)
Czyli jednak nie dotarł mój komentarz, który wysmażyłam tuż przed pierwszą w nocy. Pokazał mi się taki komputerowy potworek z wykrzywioną buzią i napisało, że połączenie zostało przerwane i że mój operator majstruje w sieci. A może to i dobrze... Albowiem już nieco zeszło ze mnie wielkie, święte oburzenie na haniebne, bezczelne, zatrważające wykorzystywanie kotów!!!! To się tak zawsze ładnie pisało, że Ori to, Ori tamto, Ori owo, Ori gotuje, Ori karmi, Ori sprząta... A tu co??? Kocia grupa w pocie wąsików, urobiona po końcówki ogonów stosuje kocioterapię, opatrując, czule zaglądając w oczy, z pewnością nieustannie robiąc kojące grrrrrrrrrrrrrrrrrrrr... Inna kocia grupa, z (jak mi się wydaje?) Mufinem na czele, zawiadującym wszystkim z wysokości puszkowego grodu, zajmuje się aprowizacją. Ponadto, jak mi się dalej wydaje, że to Mufin, prowadzi gimnastykę rehabilitacyjną dla staruszków, pokazując stosowne pozycje jogi. Jeden z kocich podzespołów dzielnie bada pojemność misek, a przy tym i jakość plastiku, jego stosowność do spożywania w michach pokarmów. A być może i, zgrozo!, pucuje miski do czysta własnym futrem! Inna grupa badaczy, w wysoce ciężkich warunkach pracy, wypracowuje tonaż opakowań tekturowych, tak by wiedzieć ile kota można w nagłych wypadkach bezpiecznie i szybko przetransportować w danym kartoniku na nowe miejsce pracy. Nie należy także zapominać o całym personelu kocim odpowiedzialnym za bezpośredni kontakt ze staruszkami. Klasyczne kocie pozy i wygibasy przed oczyma psów, a mające na celu onych psów: a) zabawienie, b) ukojenie nerwów, c) odwrócenie uwagi od choroby, d) oraz oczywiście inne spersonalizowane cele:-), to efekt lat ciężkiej kociej pracy! To samo nie przychodzi! Ori! Wstydź się, wstydź! Dość mydlenia oczu! Dość tego hołubienia jakoby własnego poświęcenia gumiennego! To wszystko KOTY! Wszystko!!!! Przyjadę i sprawdzę, czy chociaż jakąś premię otrzymują! Że o wypłacie, w wysokości choć średniej krajowej, nie wspomnę! A jakieś nagrody kwartalne są? Co w ogóle na to wszystko Związki Zawodowe Kotów Pracujących????? p.s. widziałam! wiedziałam, że tego nie da się ogarnąć w pojedynkę!!!!
Ależ Królowo Rękodzieł, nie krzycz na mnie, bo się przecież PRZYZNAŁAM!!! I pokazałam dobitnie, że CAŁĄ tę robotę odwalają za mnie koty! Sprostuję tylko, że kojeniem psich nerwów mistrzowsko zajmuje się Melisa, nie Mufin i na stercie puszek też jest Melisa, natomiast psie miski testuje z poświęceniem onże Mufin. Nie do przecenienia jest także wkład czarnego Tofika, kota, który jest psem. A najlepiej rzeczywiście PRZYJEDŹ i sprawdź!!!!
A myślałam, że tak trafnie rozpoznałam Mufina... Ech... Starość, nie te oczy:-( A w misce prezentuje się godnie, to mu trzeba przyznać. Jak się ma takie kojące imię, to się nie ma wyjścia i trzeba być melisą na całe zło dla psów:-))))) No niech będzie, że się przyznałaś... Bo idę o zakład, że to tak niechcący wyszło:-DDD Już ja Was znam, niecnych wyzyskiwaczy kotów! Cała ta zapchlona szajka macza w tym swoje łapy... I mi się tytułami królewskimi nie podlizywać, Księżno Tymiankowo! Będę mieć na oku los biednych kociusiów i kocureczków. No koteczków. I kiciusiów, rzecz jasna. W razie co, ruszę z lawiną petycji. I donosików:-)))) p.s. a wypadając z roli: moje ulubione zdjęcie tutaj to właśnie (jak się okazało) Melisa na wieży z puszek! Niczym Strażnik Siedmiu Pieczęci! I jeszcze No pasaran! (o ile dobrze pamiętam pisownię?)
Najbardziej podoba mi się pozycja "psa z głową w górę". Ja preferuję z "głową w dół". Mój kot zawsze ze mną ćwiczy jogę, zajmując jak to zwykle przynależną dla kotów większą cześć maty.
OdpowiedzUsuńKoty to urodzeni terapeuci. Prowadzę terapię dla małych dzieci, nie raz rodzice mówili mi, że zmienił się u dzieciaka stosunek do zwierząt dzięki moim kotom.
Miłek to jednak urodzony terapeuta, od razu sugeruje mi jak mam działać.
Na ostatnim zdjęciu idylla jak u mnie we wschodnim oknie. Tylko mój Miłek ma za zwierzęcego przyjaciela tylko żółwia, a tak bardzo lubi inne zwierzaki. Wychował się w klimatach Twojego domu.
Pozdrówki i pogłaskanki.
Masz rację, koty są genialnymi terapeutami, powinny być przepisywawane na receptę przez najlepszych specjalistów, szczególnie przez kardiologów. Głaski serdeczne dla Miłka i ŻÓłwia
UsuńNie, bez kotów to w ogóle bez sensu :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć!
UsuńChcesz powiedzieć, że bez kotów to psy nie miałyby racji bytu? A mnie się wydawało, że odwrotnie :)))) Bez psów koty by się zanudziły ....
OdpowiedzUsuńPiękne są wszystkie - kotolubne i psolubne :)
No nie, rację bytu psy mają ZAWSZE, po prostu bez kociego wkładu dom Tymianka nie funkcjonowałby tak sprawnie
UsuńCzyli jednak nie dotarł mój komentarz, który wysmażyłam tuż przed pierwszą w nocy. Pokazał mi się taki komputerowy potworek z wykrzywioną buzią i napisało, że połączenie zostało przerwane i że mój operator majstruje w sieci.
OdpowiedzUsuńA może to i dobrze...
Albowiem już nieco zeszło ze mnie wielkie, święte oburzenie na haniebne, bezczelne, zatrważające wykorzystywanie kotów!!!!
To się tak zawsze ładnie pisało, że Ori to, Ori tamto, Ori owo, Ori gotuje, Ori karmi, Ori sprząta...
A tu co???
Kocia grupa w pocie wąsików, urobiona po końcówki ogonów stosuje kocioterapię, opatrując, czule zaglądając w oczy, z pewnością nieustannie robiąc kojące grrrrrrrrrrrrrrrrrrrr... Inna kocia grupa, z (jak mi się wydaje?) Mufinem na czele, zawiadującym wszystkim z wysokości puszkowego grodu, zajmuje się aprowizacją. Ponadto, jak mi się dalej wydaje, że to Mufin, prowadzi gimnastykę rehabilitacyjną dla staruszków, pokazując stosowne pozycje jogi. Jeden z kocich podzespołów dzielnie bada pojemność misek, a przy tym i jakość plastiku, jego stosowność do spożywania w michach pokarmów. A być może i, zgrozo!, pucuje miski do czysta własnym futrem! Inna grupa badaczy, w wysoce ciężkich warunkach pracy, wypracowuje tonaż opakowań tekturowych, tak by wiedzieć ile kota można w nagłych wypadkach bezpiecznie i szybko przetransportować w danym kartoniku na nowe miejsce pracy. Nie należy także zapominać o całym personelu kocim odpowiedzialnym za bezpośredni kontakt ze staruszkami. Klasyczne kocie pozy i wygibasy przed oczyma psów, a mające na celu onych psów: a) zabawienie, b) ukojenie nerwów, c) odwrócenie uwagi od choroby, d) oraz oczywiście inne spersonalizowane cele:-), to efekt lat ciężkiej kociej pracy! To samo nie przychodzi!
Ori! Wstydź się, wstydź! Dość mydlenia oczu! Dość tego hołubienia jakoby własnego poświęcenia gumiennego! To wszystko KOTY! Wszystko!!!! Przyjadę i sprawdzę, czy chociaż jakąś premię otrzymują! Że o wypłacie, w wysokości choć średniej krajowej, nie wspomnę! A jakieś nagrody kwartalne są? Co w ogóle na to wszystko Związki Zawodowe Kotów Pracujących?????
p.s. widziałam! wiedziałam, że tego nie da się ogarnąć w pojedynkę!!!!
Ależ Królowo Rękodzieł, nie krzycz na mnie, bo się przecież PRZYZNAŁAM!!! I pokazałam dobitnie, że CAŁĄ tę robotę odwalają za mnie koty! Sprostuję tylko, że kojeniem psich nerwów mistrzowsko zajmuje się Melisa, nie Mufin i na stercie puszek też jest Melisa, natomiast psie miski testuje z poświęceniem onże Mufin. Nie do przecenienia jest także wkład czarnego Tofika, kota, który jest psem. A najlepiej rzeczywiście PRZYJEDŹ i sprawdź!!!!
UsuńA myślałam, że tak trafnie rozpoznałam Mufina... Ech... Starość, nie te oczy:-( A w misce prezentuje się godnie, to mu trzeba przyznać.
UsuńJak się ma takie kojące imię, to się nie ma wyjścia i trzeba być melisą na całe zło dla psów:-)))))
No niech będzie, że się przyznałaś... Bo idę o zakład, że to tak niechcący wyszło:-DDD Już ja Was znam, niecnych wyzyskiwaczy kotów! Cała ta zapchlona szajka macza w tym swoje łapy...
I mi się tytułami królewskimi nie podlizywać, Księżno Tymiankowo! Będę mieć na oku los biednych kociusiów i kocureczków. No koteczków. I kiciusiów, rzecz jasna. W razie co, ruszę z lawiną petycji. I donosików:-))))
p.s. a wypadając z roli: moje ulubione zdjęcie tutaj to właśnie (jak się okazało) Melisa na wieży z puszek! Niczym Strażnik Siedmiu Pieczęci! I jeszcze No pasaran! (o ile dobrze pamiętam pisownię?)