poniedziałek, 14 marca 2011
Foksik znowu szuka domu!
Mały Foksik, najbardziej przebojowy piesek z "sześciopaku" szczeniaczków przywiezionych we wrześniu ze Starachowic, po sześciu miesiącach pobytu w nowym domu, wraca do hoteliku.
Zaczyna ósmy miesiąc życia i najwyraźniej przestał cieszyć opiekunów.
Nieporadnej słodkiej kulce rosną łapy i uszy, nie siedzi grzecznie na kanapie, tylko domaga się długich spacerów, a buty czy kable zostawione w zasięgu zachłannego pyszczka kończą prędko żywot.
Ulga i radość, że wbijana opiekunom przy adopcji formułka "Jeśli coś się zmieni, nie będą państwo mogli/chcieli opiekować się pieskiem, proszę zadzwonić, nie wyrzucać umowy adopcyjnej z numerem telefonu itd." przekrzykiwana zapewnieniami "Ależ skąd, my nigdy, my na zawsze!!!" zapada jednak w pamięć i szczeniak nie ląduje na ulicy ani w schronisku.
Swoją drogą, to niesprawiedliwość: z Panem Tymianka nikt nie podpisywał umowy adopcyjnej na Ori, dostał przed laty uroczą i subtelną blondynkę w zwiewnych sukienkach i pantofelkach na obcasie, a teraz ma zrzędzącego babiszona ustrojonego w polarki i gumiaki. I co? Żaden hotelik, a nawet schronisko jej nie przyjmie. Na szczęście, Ori nie gryzie kabli, to jedna z jej ostatnich zalet.
Podopieczni Domu Tymianka bardzo proszą o wsparcie finansowe. W styczniu i lutym miały bardzo niewiele wpłat, taka już jest tajemnica natury ludzkiej, że reaguje najmocniej na świeże
- wybaczcie wyrażenie - efektowne nieszczęście, a psy, które są bezpieczne i zaopiekowane w hoteliku, jakoś wypadają z pamięci. A one nadal potrzebują opłacania hotelu, karmy, leczenia.
P.S. Zdjęcia Foksika robione były we wrześniu, jeszcze nie ma aktualnych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ma sie ochote takich ludzi UDUSIC...
OdpowiedzUsuńnawet nie zadadza sobie trudu,zeby znalezc psiakowi nowy dom! tylko oddaja do "zrodla".
Aska
Niestety dziadostwa takiego pelno. Potraktowali jak rzecz. Znudzil sie to wynocha. Ale tak jak dobro tak i zlo powraca, i to ze zdwojona siła. U mnie nie ma dla takich przebaczenia.
OdpowiedzUsuńBehemot
Szkoda gadać,co za wstrętni ludzie.Wsparcie poszło,ściskam-Zofia.
OdpowiedzUsuńPo pół roku!!! masakra! biedny Foksik :( normalnie szkoda słów, mam tylko nadzieję, że tym ludziom jest chociaż trochę głupio :/
OdpowiedzUsuńCo za wredni ludzie, a dzieci maja, czy tez im przeszkadzały i oddali do domu dziecka. Ja bym normalnie karała, chociaż finansowo, przynajmniej byłoby na hotelik, ech...
OdpowiedzUsuńBrak słów! Przez pół roku się nie przyzwyczaili i nie poczuli odpowiedzialni? O uczuciach nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńPół roku to trochę czasu...
OdpowiedzUsuńAle Ori... na tym filmiku to cała Ty? Ależ się wysypiasz, kochana... Nie gryź kabli ani butów, proszę ;-))
Uściski dla Ciebie i Pana Tymianka
PS
Nie chodzi o efektowne, tylko o pojemność kieszeni ;-( Ale nie zapomniałam o Was...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOri, kochana, przepraszam... ale namieszałam coś ;-)
OdpowiedzUsuńSłów brak, ale dobre z tego wszystkiego jest to, że Foksik nie został oddany do schroniska albo cos jeszcze gorszego. Mam nadzieję i wierzę w to bardzo, że znajdzie kochający domek.
OdpowiedzUsuńWpłata, wpłata... hmm faktycznie w tym miesiącu jeszcze nie przelałam, upss. Staram się co miesiąc zasilić groszem Waszych cudownych podopiecznych. W zeszłym miesiącu jedynie zabrakło mi na to funduszy ale teraz już jest OK i zmykam zrobic przelewik :)
Pozdrawiam i ślę pozdrowionka, głaski, smyranki i co tam jeszcze ...:D
Przykre, biedny pies
OdpowiedzUsuńFaksik na pewno zdążył pokochać swój dom, szkoda, że bez wzajemności...
OdpowiedzUsuńBrak słów:-(
Jeśli chodzi o drugi temat, to fakt, uratowane kolejne psie życie to kolejny wydatek. Nie oszukujmy się, ilu z nas widząc błąkającego się psa od razu zawozi go do płatnego hotelu? Niewielu, łatwiej jest zadzwonić do kogoś takiego jak Ori. Potem wpłaca się jakąś kwotę i sumienie jest czyste, a my szczęśliwi, bo uratowaliśmy komuś życie. Fakt, uratowaliśmy, ale kłopot ma Ori (mimo tego, że ONA jakby tego nie widzi, bo jest jeszcze bardziej szczęśliwa, to charakter nie na nasze czasy. Wybacz.) Reasumując, nasze kieszenie też nie pękaja w szwach, ale jeśli chociaż kilka osób, którym poczynania Ori są bliskie co miesiąc wpłaci jakąś kwotę, to jej już jest łatwiej. Kochani, tam na prawdę jest duży kłopot...
Pozdrawiam serdecznie.
Witam, łatwo jest osądzać, ale nie wiemy ile kosztowała tych ludzi ta decyzja. Ja mam suczkę z sześciopaka i mimo, że kocham ją niezmiernie, to też czasem ręce mi opadają i nachodzą chwile zwątpienia, bo Fiona jest bardzo kosztowna w utrzymaniu: zjedzony kawałek podłogi, listwy przypodłogowe, podrapane futryny i drzwi, zrujnowany ogródek, poobgryzane przy samej ziemi krzaki, zniszczone sikaniem podłogi, że o takich drobiazgach jak buty, popisana gryzionym długopisem kanapa, torba, posłanie, poprzegryzane kable różnych urządzeń, weterynarz, bo leczona na pierwotniaki, nużycę....bo kłęby wypadającej sierści i odkurzanie całego domu co drugi dzień, bo kradzione jedzenie ze stołu, szafek... maskowanie jej przewinień, bo awantur i skarg reszty rodziny już i tak wystarczy. Jest bardzo ciężko. Szczególnie osobom, które pracują i nie mogą być z psem non-stop. Oczywiście powiecie, że wiedzieli, że pracują, ale może mieli takie doświadczenia jak ja, że do tej pory mieli psy, które nigdy nic nie zniszczyły, nie skakały po meblach, że aż alarm się włącza i ciągle przyjeżdżają ochroniarze, za co dostajemy faktury do zapłaty za nieuzasadnione przybycie. Nie osądzajcie tak od razu, bo nie wiecie co tam się działo. Ja opisuję swoje doświadczenia. Ja jeszcze daję radę, ale czasem brak mi siły i argumentów przemawiających za sunią. Siły dodają mi te jej oczy patrzące z miłością, ten taniec tańczony na powitanie (i podarte rajstopy :), chodzenie krok w krok, spanie na moich stopach czy przy moim łóżku, ale nie każdemu te dowody miłości są w stanie zrekompensować straty finansowe i ten codzienny strach "co dziś zniszczyła".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szczęśliwa posiadaczka 1/6 sześciopaka
hmmmm naszła mnie refleksja po przeczytaniu wpisu właścicielki 1/6 szceściopaka. Rozumiem, że ciężko jest z takim psim niszczycielem, ale czy nie łatwiej byłoby oddać pieska do psiedszkola? Wydatek nieporównywalnie mniejszy niż płacenie za wszystkie szkody, a pies szybko może zostać nauczony dobrych manier. Nie wiem co prawda gdzie Pani mieszka, ale z tego co się oreintuję we wszystkich większych miastach przy szkołach tresury są już psiedszkola, czyli miejsca w których zostawia się pieska na czas pracy (jak dziecko w przedszkolu), a opiekunowie uczą pieska podstawowych zasad współżycia z człowiekiem i z innymi psami. Dzień kosztuje ok 20-30 złotych, a zapewniam że efekty są widoczne już po bardzo krótkim czasie. Pozdrawiam Panią serdecznie i cieszę się, że mimo wszystko kocha Pani tego psiaka.
OdpowiedzUsuńChciałam sprostować jedno niefortunne sformułowanie: nie oddać, a ZAPISAĆ pieska do psiedszkola.
OdpowiedzUsuńWitam! Mam pytanie, w jaki sposób mogę wspomóc "podopiecznych Domu Tymianka"??? Czy przez fundację Viva??? Ori coś wspominała ,że już kończy współpracę z tą fundacją , albo ja coś źle zrozumiałam;( Jeśli to nie kłopot to proszę o konkretną odpowiedź,pozdrawiam i życzę zdrówka dla podopiecznych i opiekunki :}
OdpowiedzUsuńKochani,piszecie takie wspaniałości o Ori. Pomóżmy Jej i w miarę swoich możliwości przekażmy chociaż niewielką kwotę dla podopiecznych Domu Tymianka. Ori nigdy nie prosi o pieniądze, tym razem jednak musi mieć bardzo trudną sytuację skoro to zrobiła. Pisanie ciągle - Ori jaka jesteś wspaniała, jakie masz wielkie serce itp. - nie nakarmi podopiecznych. Pomóżmy Ori.
OdpowiedzUsuńPróbowałam nauk z psim behawiorystą, ale zaproponował mi wybudowanie kojca dla psa w domu, więc od razu zrezygnowałam z jego usług. Próbowałam znaleźć innego specjalistę czy szkołę w okolicach Warszawy, ale jakoś na nic ciekawego nie trafiłam. Będę więc wdzięczna za namiary na psie przedszkole, aczkolwiek mam wątpliwości czy umiejętności, które pies nabędzie w psim przedszkolu da się przenieść na domowy grunt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam właścicielka 1/6
Czy ktoś mi powie konkretnie jak wspomóc Ori żeby pieniądze trafiły na jej konto???
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsekredkraj@gmail.com
OdpowiedzUsuńTo jest prywatny adres Ori i najlepiej kontaktować się bezpośrednio z nią!
Pozdrawiam!
hmmmmm.zawsze bylam przeciwna skandynawskiemu systemowi wychowania psow,ale moze dla wlascicielki Fiony bylby idealny. pies na czas pobytu wlasciciela w pracy zostaje zamkniety w duzej metalowej klatce/kojcu/ -z poslaniem,woda,jedzeniem,gryzakami i innymi zabawkami. zawsze wydawalo mi sie to okropne...ale moze to dobre wyjscie,jesli nie mozna byc z szczeniaczkiem. ewentualnie (jak u nas-nie mamy swojego,ale czesto miewamy wakacyjnych podopiecznych) zamykac psa w jednym pomieszczeniu-u nas jest to duza kuchnia z zabezpieczonymi kablami itp. nawet stol zmienilismy :) i nie ma nog do podgryzania :)))))
OdpowiedzUsuńAska
Jeśli pies wszystko niszczy, kojec nie jest złym pomysłem. To wcale nie jest okropne. Bardziej okropne będzie jak kiedyś Fiona - na przykład - wgryzie się w kontakt i porazi ją prąd. Wytrzymałość rodziny ma swoje granice i pojemność portfela również. Przedszkole i kojec/duża klatka i wszyscy w końcu będą szczęśliwi. Czasem nie da się inaczej przeczekać okresu pt"słodki szczeniaczek"
OdpowiedzUsuńBTW, zawsze się zastanawiałam, dlaczego ludzie tak bardzo wolą przygarniać szczeniaki...
Ja tam preferuję psie staruszki, co prawda schorowane, ale za to jakże spokojne i wdzięczne za ciepły kąt po przejściach.
Pozdrawiam - Megana
Ori, podaj proszę na stronie nr konta. Do siebie! Mam 5 psów i to rodzinkę, nie ma mowy abym przyjęła obcego psa. Ale az takiej biedy nie mam, żeby zamiast paczki fajek dziennie zasilić michę jakiegos psiego nieszczęścia, które u ciebie znalazło dom. A w ogole to czy któras z was, kobitki nie jest prawnikiem i nie mogłaby załozyc naszej Ori Fundację Domu Tymianka, o ile Onaż w swojej skromności by sie zgodziła?
OdpowiedzUsuńPodarowano mi kiedyś piękna książkę ;Zapomniany język psów' JAN FENNEL którą polecam wszystkim miłośnikom piesków.Jeśli znajdą drugi dom to może to minimum wiedzy przyszłego własciciela uchroni je przed oddanim z powrotem jak nie potrzebnej paczki.Sama mam pięknego goldena i pomogla mi właśnie lektóra tej książki by wyrósł na wspaniałego towarzysza zabaw dla całej rodziny.Choć są to pieski po przejściach myślę że warto spróbować.....Ori proszę podaj nr.konta do siebie .Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNie moge zrozumiec podlođci niektorych ludzi ktorzy traktuja zwierze jak rzecz, ja opiekuje sie 22 kotami i 2 psami wszystkie znajdy,kazdy ma jakađ historie.zyje z nimi z 1000 zl emerytury.robie kartki ,bombki,pilnuje dzieci zeby z nimi wyzyc.Nie jest latwo ale nie oddalabym ich nikomu
OdpowiedzUsuń