piątek, 4 marca 2011

Oblicza sprawców, czyli sens pracy wyłożony w obrazkach


Przyszedł w ponury marcowy dzień, usiadł przed ogrodzeniem i było jasne, że zamierza zostać.
Patrzył w oczy Ori z pełnią zaufania: "Wiem, że mnie nie zawiedziesz", co w zestawieniu z zachowaniem psiej bandy z domu Tymianka (brak słów na określenie, jak odgrażały się intruzowi po drugiej stronie siatki) doprowadzało Ori do rozpaczy. Nie było szans na przekonanie tej obrzydliwej, rozwydrzonej, egoistycznej psiej hołoty (kto te psy tak rozpuścił?!), że Tymoteusz (bo było także jasne, że Tymoteusz ma tak na imię) powinien zamieszkać w domu Tymianka i z tragicznie smutnego samotnego psa przeistoczyć się w krótkim czasie w kolejnego rozpieszczonego, fatalnie wychowanego bachora.
To było 2 marca 2010 roku i tego dnia mały drewniany domek Tymianka oprócz tego, czym jest, czyli małym drewnianym domem Tymianka, stał się Domem Tymianka - rodzajem instytucji, która podjęła się opieki nad psami, które już w domu nie mogły się pomieścić.
Następnego dnia Tymoteusz pojechał do psiego hoteliku, stając się pierwszym Podopiecznym Domu Tymianka, a Ori przy okazji wypatrzyła Pucusia, przerażonego psa ze szczeniaczkowatym słodkim pyszczkiem, który szukał pomocy u człekokształta na stacji benzynowej i w mroźny śnieżny dzień został oblany wodą z węża. Pucuś zniknął w zadymce i udało się go odnaleźć i odłowić dopiero po trzech tygodniach.
Tymoteusz i Pucuś - oto sprawcy, a nawet Ojcowie Założyciele Domu Tymianka.
Tymek czekał na własny dom dwa miesiące, Pucuś aż pięć i jak na ojców założycieli przystało, obaj urządzili się znakomicie. Wspaniali opiekunowie, wielkie ogrody do biegania, a nawet urocze narzeczone na własność (bez obaw - dzieci nie będzie), czyli wszystko, co jest potrzebne do psiego szczęścia. Pucuś zakochał się bez opamiętania i od pierwszego wejrzenia (powąchania?) i konia z rzędem temu, kto odróżni, kto jest Pucusiem a kto jego ukochaną na dwóch ostatnich zdjęciach.
Te rewelacyjne ujęcia zakochanych zawdzięczamy Magdzie, opiekunce Puca w hoteliku. Ori ominęło szczęście oglądania tego spotkania, ale cóż, już się wypłakiwała, że nie może mieć Podopiecznych pod kwoczymi skrzydłami każdego dnia.
Tak czy owak, Ori świętuje sobie rocznicę. Zamierzała błysnąć aforyzmem albo chociaż złotą myślą, ale Czytelnicy zdążyli zapewne zauważyć, że myślenie nie jest jej mocną stroną.
Ori zje zatem batonik, a przemyślenia i odniesienia, którymi straszy Czytelniów od tygodnia, odłoży na tradycyjne jutro.

11 komentarzy:

  1. Gratuluje pierwszej rocznicy! oby takich momentów do świętowania było więcej :) i myślę, że kto jak kto, ale piesy cieszą się z tej instytucji domotymiankowej najbardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, nie wiedziałam , że Tymus to Twoj "pierworodny" :-) Jak na swiezo upieczoną -świetnie się spisałaś w tym roku! Gratulacje - a niech Tymka i Pucusia Domy się sklonują !!! Więcej nam takich potrzeba.
    Sciskam i dziekuję - Moska

    OdpowiedzUsuń
  3. Ori, gratuluję rocznicy i sukcesów, które ten czas Ci przyniósł i życzę wielu wspomagających Twoją działalność "duszyczek" ! Wracasz mi wiarę w człowieka :) Dziękuję Ci bardzo serdecznie!
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka piękna rocznica! Wielu, wielu kolejnych. Tobie, zwierzakom, nam wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro pierwsze urodziny, to i prezent się należy (szczególnie dla nowych podopiecznych):-) przelew już zrobiony :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. dwa ostatnie zdjęcia- efekt odbicia w lustrze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na taki post czekałam! Piękne :)
    Pucuś z... prawej?

    OdpowiedzUsuń
  8. a niech mnie, jak pięknie wyglądają...a te ostatnie dwa zdjęcia...ech...łza się w oku kręci...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie umiem pisać komentarzy na blogu Ori. Chemia nie zadziałała a szkoda, bo intencje były szlachetne.

    OdpowiedzUsuń
  10. To już roczek zleciał?! Świętujmy zatem wraz z Domem Tymianka, choć marzeniem największym byłoby, żeby przestał być potrzebny i mógł stać się na powrót zwykłym domem Tymianka...
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam ten dzień, rozmawiałyśmy przez telefon. Ależ były emocje kiedy opowiadałaś mi o Tymku i kiedy słyszałam w tle tych Twoich "krzykaczy". A potem Pucuś i telefon, że jest! Że nie umarł gdzieś zamin go znalazłaś. Wiesz, to jakby wszystko wczoraj było, czas jednak leci, a Ty na koncie masz piękny dorobek i piękne szczęśliwe zakończenia smutnych historii. Ori, przy okazji tej rocznicy życzę Ci zdrowia i pieniędzy, wtedy poradzisz sobie ze wszystkim. Pamiętaj, że jestem.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń