Miłeczka przyjechała dzisiaj do domu Tymianka.
Ori miała zamiar umieścić ją na razie w kojcu razem z Lunem, ale Luno z chudego spokojnego psa przeistoczył się już w spasionego cielaka bez cienia gracji i śmiertelnie wystraszył Miłkę końskimi zalotami.
Miłka została więc zabrana do domu i zgodnie z procedurami umieszczona w pokojowym kojcu, zwanym pieszczotliwie pierdlem dla staruszków. Staruszki posiadają osobiste pierdelki, aby mogły spokojnie zjeść posiłki i w ogóle miały święty spokój, jeśli będą miały na niego ochotę.
Poza porami posiłków pierdle są okupowane przez rozmaite psy i koty i toczy się w nich ciekawe życie towarzyskie (pierdle są otwarte i wyścielone poduszkami, więc miło się w nich drzemie).
Wzruszcacze na widok Miłki wyraziły:
zdziwienie (znowuuu??? nowy pies????) - to głównie Orion
zaniepokojenie (ale MNIE nadal kochasz????) - Nusia, Mufka, Gruszka, Fafka
życzliwość (jaka fajna!) - Tamiś, Dasza
obojętność (kolejna smarkula!) - Miłek
oburzenie (nie chcę jej tutaj!!!) - Karmelka
Postawa Karmelki jest doprawdy oburzająca i Ori przemówiła do niej surowo:
- Jak ci nie wstyd, to jest biedne psie dziecko, któremu uratowaliśmy życie, sama niedawno byłaś w takiej sytuacji, nie pamiętasz, głąbie?
A Karmelka nie pamięta i już!
Miłka zjadła kolację i zasnęła.
Trzymajcie kciuki, żeby zaprzyjaźniła się z Wzruszaczami i żeby LUBIŁA KOTY!
Miłka była dziś zbyt zmęczona i przestraszona, żeby ją fotografować.
W zastępstwie portrecik Daszy w najnowszym uczesaniu.
Bardzo gustowne, nieprawdaż?
Bardzo gustowne! Powinna czesać się tak na co dzień.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że psineczka jest już bezpieczna...
Szkoda, że nie ma zdjęcia...
OdpowiedzUsuńU mnie pierdlem jest łazienka z szykanami dla Czajnika (poduszka na pralce, kocyk na pojemniku z praniem, ręcznik na ulubionym wieszaku, poduszka na parapecie). Wręcz mu mówię, że pójdzie siedzieć bez wyroku za chuligaństwo.
Dasza wygląda jak Madame de Pompadour, tylko jest ładniejsza.
:))) bardzo się cieszę,że Miłka jest już z wami :))) my też nieco odetchnęliśmy, muszę przyznać. już nie biegam co 5minut, by sprawdzić czy pies siedzi jeszcze na łańcuchu, nie wychodzimy na spacery 5 razy dziennie tylko jeden :) kozy i kury z całej wiochy też odetchnęły z ulgą :))
OdpowiedzUsuńale mimo to jakiś taki smuteczek, przyzwyczailiśmy się do małej. Gucio najchętniej się z nią bawił. jeśli nawet nie będzie z wami,Ori kochana, to niech znajdzie szybko kochający dom z psim towarzyszem najlepiej.
dziękuję wam jeszcze raz za pomoc i SERCE. dzięki.
i pozdrawiam wszystkich mieszkańców Domu Tymianka, niech wam słońce zawsze świeci a los stawia przyjaciół na drodze.
trzymajcie się cieplutko
Oj tam, Karmelce oburzenie przejdzie równi szybko, co Miłce zmęczenie/strach/niepewność ;))
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę klatkowych kojców - moje cielęta i tak do żadnego by się nie zmieściły, za to jutro muszę wymieniać zjedzone sztachety w ogrodowych kojcach. Ech, życie :)