sobota, 1 marca 2014

Wzruszacze zdziwione



Miłeczka przyjechała dzisiaj do domu Tymianka.
Ori miała zamiar umieścić ją na razie w kojcu razem z Lunem, ale Luno z chudego spokojnego psa przeistoczył się już w spasionego cielaka bez cienia gracji i śmiertelnie wystraszył Miłkę końskimi zalotami.
Miłka została więc zabrana do domu i zgodnie z procedurami umieszczona w pokojowym kojcu, zwanym pieszczotliwie pierdlem dla staruszków. Staruszki posiadają osobiste pierdelki, aby mogły spokojnie zjeść posiłki i w ogóle miały święty spokój, jeśli będą miały na niego ochotę.
Poza porami posiłków pierdle są okupowane przez rozmaite psy i koty i toczy się w nich ciekawe życie towarzyskie (pierdle są otwarte i wyścielone poduszkami, więc miło się w nich drzemie).

Wzruszcacze na widok Miłki wyraziły:
zdziwienie (znowuuu??? nowy pies????) - to głównie Orion
zaniepokojenie (ale MNIE nadal kochasz????) - Nusia, Mufka, Gruszka, Fafka
życzliwość (jaka fajna!) - Tamiś, Dasza
obojętność (kolejna smarkula!) - Miłek
oburzenie (nie chcę jej tutaj!!!) - Karmelka

Postawa Karmelki jest doprawdy oburzająca i Ori przemówiła do niej surowo:
- Jak ci nie wstyd, to jest biedne psie dziecko, któremu uratowaliśmy życie, sama niedawno byłaś w takiej sytuacji, nie pamiętasz, głąbie?
A Karmelka nie pamięta i już!

Miłka zjadła kolację i zasnęła.
Trzymajcie kciuki, żeby zaprzyjaźniła się z Wzruszaczami i żeby LUBIŁA KOTY!

Miłka była dziś zbyt zmęczona i przestraszona, żeby ją fotografować.
W zastępstwie portrecik Daszy w najnowszym uczesaniu.
Bardzo gustowne, nieprawdaż?



4 komentarze:

  1. Bardzo gustowne! Powinna czesać się tak na co dzień.
    Jak to dobrze, że psineczka jest już bezpieczna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie ma zdjęcia...
    U mnie pierdlem jest łazienka z szykanami dla Czajnika (poduszka na pralce, kocyk na pojemniku z praniem, ręcznik na ulubionym wieszaku, poduszka na parapecie). Wręcz mu mówię, że pójdzie siedzieć bez wyroku za chuligaństwo.
    Dasza wygląda jak Madame de Pompadour, tylko jest ładniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. :))) bardzo się cieszę,że Miłka jest już z wami :))) my też nieco odetchnęliśmy, muszę przyznać. już nie biegam co 5minut, by sprawdzić czy pies siedzi jeszcze na łańcuchu, nie wychodzimy na spacery 5 razy dziennie tylko jeden :) kozy i kury z całej wiochy też odetchnęły z ulgą :))
    ale mimo to jakiś taki smuteczek, przyzwyczailiśmy się do małej. Gucio najchętniej się z nią bawił. jeśli nawet nie będzie z wami,Ori kochana, to niech znajdzie szybko kochający dom z psim towarzyszem najlepiej.
    dziękuję wam jeszcze raz za pomoc i SERCE. dzięki.
    i pozdrawiam wszystkich mieszkańców Domu Tymianka, niech wam słońce zawsze świeci a los stawia przyjaciół na drodze.
    trzymajcie się cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, Karmelce oburzenie przejdzie równi szybko, co Miłce zmęczenie/strach/niepewność ;))
    Trochę zazdroszczę klatkowych kojców - moje cielęta i tak do żadnego by się nie zmieściły, za to jutro muszę wymieniać zjedzone sztachety w ogrodowych kojcach. Ech, życie :)

    OdpowiedzUsuń