Nie ma jabłoni w domu Tymianka. Ale w poprzednim ogrodzie przez płot zwieszały się ciężkie gałęzie bardzo wiekowych antonówek i słodkich koszteli, które w sierpniu i we wrześniu pokrywały trawę dywanem jasnozielonych kulek. Psy - Ori miała ich wtedy tylko sześć! - uwielbiały jabłka i przez cały jabłkowy sezon chodziły z owocami w pyszczkach. Zrywały je z najniżej opadających gałęzi, albo wybierały najładniejsze jablka z ziemi, a były tak rozkapryszone tą soczystą słodyczą, że nadgryzały tylko kawałeczek i brały kolejne jabłko. Ori przynosiła też od sąsiada kosze ślicznych zielono-czerwonych jabłuszek, których urodę także doceniały psy...
Ori się robi podejrzanie sentymentalna o tej porze roku!
Ale jakże inaczej, skoro nie ma już na świecie cudnej kolorowej Broszki ani rudej Daszy, a sierpniowe jabłka spadają nadal na ziemię, tylko nikt ich nie zbiera?
Tak dłużej nie może być! - Trzeba psom zasadzić jabłonie ;)Dobrze, że koty jabłek nie lubią...
OdpowiedzUsuńOri końcówka posta mnie rozczuliła...
OdpowiedzUsuńZe psy lubia jablka to wiedzialam, ale zeby same sobie zrywaly, to dla mnie niepojete, chociaz :)
OdpowiedzUsuńSliczne zdjecia :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak piękny jest koniec lata w sadzie no i żal że jak piszesz "nikt ich nie zbiera".
OdpowiedzUsuńOri główka do góry, może jakaś szarlotka na poprawienie humoru?
Pozdrawiamy.
To teraz do warzywniaka pora się wybrac i pieskom z kilogram jabłuszek kupic::)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są urocze.
Pozdrawiam serdecznie
Lubię do Ciebie zaglądać :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jabłuszka to wiadomo, że psy lubią. Ale czy ktoś widział psa który lubił agrest i w dodatku sam sobie go z krzaczka zrywał? Moje Reja była takim psem... A teraz je agrest za tęczowym mostem... Oj oczy mam mokre...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie, Kochana, i całą Twoją czeredę :D