już nie letni i nie jesienny,
z oczami złotymi jak amber,
pod rękawem nosi wonny zielnik.
Podziwiając owoce i kwiaty,
po ogrodach się włóczy, po lesie...
Z jednej strony kusi go lato,
z drugiej nęci starsza siostra - jesień...
P.S. 1 Odrobina Lisa na dobry początek jesieni jest nieodzowna, proszę Państwa! Przynajmniej szczypta Lisa rudego jak cynamon, najlepiej zaś Lisa uśmiechniętego ( Lis uśmiecha się najpiękniej po zjedzeniu naleśnika).
Ori uczciwie ostrzega, że jesienią popada nieuleczalnie w brązy, czerwienie, melancholijki i smuteczki, szarlotki i wierszyczki. Osoby źle znoszące powyższe przypadłości proszone są o nie zaglądanie tutaj do pierwszych śniegów!
P.S.2 Rudy kotek nie mieszka w domu Tymianka. Użyczył swej prześlicznej rudości gościnnie.
Droga Ori.
OdpowiedzUsuńRudy kotek jest prześliczny. Oczyma wyobraźni widzę go w Domu Tymianka, jak swą przepiękną barwą wtapia się w resztę ukochanej sfory.
Rudy lisek nie mniej piękny od rudej kici :)
Mój nieco jaśniejszy rudy lisek - Ramzes też potrafi pięknie się uśmiechać do naleśników. Ale prawdziwy uśmiech z zębami na wierzchu od ucha do ucha pojawia się, gdy pilnuje świeżo usmażone placki ziemniaczane :))
Oj, aż się się chce zaśpiewać, parafrazując, słowa znanej piosenki.
OdpowiedzUsuń"...Był sobie raz zielony las,
A w lesie jakby nigdy nic
spał sobie rudy, rudy Lis.
Rudy , rudy Lis, jaka piękna sztuka...
Przez cały czas zielony las,
Coś plecie wiatrem trzy po trzy,
I nawet nie wie, że gdzieś pod drzewem
Samotny Lisek śpi.
Rudy rudy Lis, jaka piękna sztuka..."
Pozdrawiam
A ten mały rudasek...boski.
absolutnie rudego matka jest moim ulubionym psem z Twojej gromady, ale to za odwage matczyna. rudy kiepski nie jest i tonacja ubrania swietnie wpisuje sie w jesienne kolory. szczegolnie przy tych brzozach i sciolce. zastanawia mnie czy kozlaki tam rosna, czy tez czerwonoglowce, jak zwal, tak zwal, bo teren przedni. do grzybow nawiazuje, bo jakies dwa tygodnie temu na zalesionym, doskonale utrzymanym cmentarzu angielskim, przy granicy ze Szkocja, znalazlam osiem olbrzymich, zdrowych podgrzybkow i dwa olbrzymie, zdrowe prawdziwki. i te 10 grzybow zasuszylam i mam na bigosy i krokiety na caly rok. masa tego wyszla. jestem wiec hiena cmentarna jakby nie patrzec.Anglicy nie zbieraja, sami sobie winni. sumienia nie mialam zostawic tego na zmarnowanie;)
OdpowiedzUsuńAch ile wspaniałej jesiennej rudości, lisości, psości, kotości oraz poetyckiej cudowności.
OdpowiedzUsuńKOCHAM ORI !
Uśmiech Liska jest rozbrajający!!! W towarzystwie tak uśmiechniętych łatwo znieść jesień! Którą zresztą wiem, że lubisz. Może to zasługa tych uśmiechów....?
OdpowiedzUsuń100% liska w Lisku :))
OdpowiedzUsuńJak śpi jest nie do odróżnienie od oryginału ;))
Twoje przypadłości są w sam raz dla mnie, więc bedę TU stale :)
Ściskam :)
Lisek sliczny widac nawet jak sie usmiecha na pierwszym zdjeciu, a kotek Garfild mlodziutki, jak moje rudaski tez goscinnie czasami przychodza, zajrza do miseczek i zmykaja :)
OdpowiedzUsuńOri, wypadł Ci September naprawdę zachwycająco.Prawie tak samo pięknie jak oba rudasy na foto.
OdpowiedzUsuńChyba dobrze mieć takiego udomowionego liska prawda? Uroczy widok:)
OdpowiedzUsuńA w tym rudym, kocim słodziaku to się właśnie zakochałam:)
Pozdrawiam cieplutko
Ori masz pięknego liska, ale ja mam tez jesienne psiaki - oba jesienne, rude własnie...kociak cudowny, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie urocze stworzenia, rudy pies, rudy kot, słowem barwy jesieni, choć pewnie oni w sercu wiosnę mają bo radość wielka bije od nich. A lis to uśmiecha się najpiękniej po opróżnieniu kurnika:)))oczywiście prawdziwy.:)))
OdpowiedzUsuńCudne rudości radują oczy. Lisek jak prawdziwy - patrząc pod słońce można by się pomylić ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wrześniowo