Ori wstawiła do piekarnika wigilijny sernik i... tak, wigilijny, a bo co? I nie znaczy to, że Ori obchodzi Wigilię według innego obrządku, po prostu dopiero teraz zdążyła upiec wigilijny sernik.
Prawdopodobnie można ogarnąć chaos, jaki czyni w domu i w ogrodzie - bagatela - 17 bardzo energicznych zwierzątek i do tego piec, gotować, sprzątać, prać, pisać, fotografować, pachnieć i być piękną, trzeba być po prostu geniuszem organizacji. Ori nie dość, że geniuszem organizacji nie jest, to sama jest chaosem, huraganem niezorganizowania i kataklizmem roztargnienia. To osoba, która umówiona na przykład na wyjście z domu o godzinie 12, za pięć dwunasta biega po domu w bieliźnie i krzyczy: nie mam co na siebie włożyć! Pan Tymianka wprawdzie bardzo sobie to bieganie chwali, niemniej jednak próby Ori zmierzające do ujarzmienia własnej natury kończą się zawsze żałośnie.
Przed Wigilią natomiast - tą kalendarzową - kiedy normalne kobiety ozdabiają swoje domy i pieką te wszystkie cudowne pierniczki, Ori zaplątała się w kilka pisch historii, na przykład w pomoc w szukaniu domu dla maleńkich suczek z podkieleckiej wsi. Dwa maleństwa wielkości naparstków i ich niewiele większa mama przymarzały do ziemi na podwórku pewnego, nazwijmy to łagodnie, człekokształta. Karmione przez litościwą sąsiadkę, nie umarły z głodu, lecz ich sytuacja była rozpaczliwa. Utworzył się łańcuszek ludzi dobrej woli, w łańcuszku brały udział następujące miasta: Kielce, Toruń, Warszawa oraz Dom Tymianka, na razie bez praw miejskich.
Rezultat niezliczonych maili, telefonów, niepokoju jest wspaniały: oba szczeniaczki Wigilię spędziły w swoich nowych domach w Warszawie.
Los wynagrodził Ori za dobre serce i dzień przed Wigilią, gdy sprawy szczeniaczkowe zostały załatwione, a zamówione opowiadanie o koniu pofrunęło do czasopisma, w domu Tymianka zepsuło się urządzenie zwane hydroforem czy jakoś podobnie i dom na tydzień został pozbawiony wody. Poza tym, że było to upiorne doświadczenie, Ori nie musiała piec i gotować i zaręcza, że żadne wcześniejsze święta nie miały tak dobrego wpływu na jej figurę.
Teraz dom pachnie sernikiem, a Ori zastanawia się, czy przyjemniej jest otrzymywać życzenia noworoczne od osób bliskich, od których się człowiek życzeń spodziewa, czy od zupełnie nieznajomych, którzy zadali sobie trud napisania tylu serdecznych, dobrych słów? Na szczęście, nie trzeba wybierać! Wszystkim Ori bardzo, bardzo dziękuje...
Wprosiłam się na kawałek sernika i jestem pierwsza z komentarzem :) Ależ on smakowity, a Dom Tymianka ciepły i przytulny. Ściskam - Ola Bobe Majse
OdpowiedzUsuńWigilijny sernik zawsze dobry:) Smacznego życzę wszystkim konsumentom, jak sądze w większości kudłatym;)
OdpowiedzUsuńALe mi zrobiłaś smaczka ;)Pewnie jeszcze taki ciepły!!!
OdpowiedzUsuńSpokojnego i zdrowego Nowego Roku 2010 życze z Gdańska;)
Aleś miała święta Ori, iście oryginalne :) wigilijny sernik na Nowy Rok też jest iście oryginalny i za tą oryginalność całusy wysyłam do Ciebie serdeczne :)
OdpowiedzUsuńPS Majka w ucho została ucałowana ;)
Pozdrawiam
Ori sernik smakuje zawsze pysznie, wigilijny czy noworoczny, jaka to różnica...gorzej z wodą a raczej z jej brakiem, wigilia bez wody mniej smakuje niż z wodą :)
OdpowiedzUsuńPyszczki sa niezwykle fotogeniczne!
Ori jesteś niesamowita, te małe bidule będą Ci wdzięczne za serce jakie im okazałaś, za zainteresowanie i dobroć...dzięki takim wspaniałomyślnym osobom takie pyszczki mają szansę przeżyć...co by było, gdyby nie ludzkie czułe serca?
Pozdrawiam cały Dom Tymianka!
Uwielbiam czytać Ori:)
OdpowiedzUsuńDroga ORI-że wigilijny sernik dopiero teraz-siła wyższa,czuj się całkowicie usprawiedliwiona.Dobrze,że z piesiami ułożyło się jak trzeba.Pozdrawiam serdecznie i ściskam.
OdpowiedzUsuńOri aż ciepło się robi na sercu!Jak dobrze ,że maluszki juz bezpieczne idą znowu straszne mrozy.Przy tym wszystkie serniki i pierniki tego wydają się naprawdę nieistotne.Kolejne psie istnienia uratowane i świat troszeczkę lepszy,śnieżne pozdrowienia-Zofia.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ciasta smakują dopiero "po", zwykle kiedy ich brakuje. A u Ciebie akurat!
OdpowiedzUsuńale mila gromada. chetnie bym sie zapoznal, tylko za daleko mieszkam.
OdpowiedzUsuńzycze dobrego 2010 roku, by wszystkie zwierzeta z tych zdjec byly szczesliwe i zadowolone. i Ori, ktorej jeszcze dobrze nie znam rowniez:-))
Dobrego Roku, Ori!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! E.
"Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
OdpowiedzUsuńi wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie"
Tak więc Ori - smacznego!!
I my Ori, a także Jej szczęśliwej gromadce - dziękujem :)) Ori wie, za co :)))
OdpowiedzUsuńPS.
Sunia była podobna do Orionka - taka jego odrobinkę mniejsza siostra :))
Ściskam i ślę głaski - dla w s z y s t k i c h
Nie mogę się napatrzeć na te śnieżne noski i pyszczki, są tak urocze :) I...przypominają mi moją ukochaną Korunię, która uwielbiała baraszkować na śniegu... Ramzes, uważa biały puch za największego i najgroźniejszego wroga ;)
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień kochana :*
O tu mialy byc pozdrowienia a wpislam je pod poprzednim postem, bo mi sie zle otworzyl Twpj blog...
OdpowiedzUsuńZdjecia Twoich zwierzaczkow jak zawsze rewelacyjne... chcialoby sie je wytargac za uszy i wyglaskac, jest czym sie opiekowac i o kogo dbac, nie dziwi mnie, ze czasem nie masz na wszystko normalnie czasu!
Dom pachnacy sernikiem to jest to co i mnie sie marzy :)
Kochane śnieżne pyszczki:)))Jak zwykle pięknie u Ciebie,buzia od razu mi się śmieje i do tego ten sernik.Radość moja nie ma granic,kiedy słyszę,że kolejne pyszczki znalazły kochające domki.To co robisz jest najważniejsze a jak zabraknie Ci czasu na sernik pisz do mnie.Upiekę i przyślę:)
OdpowiedzUsuńŚciskam Wszystkich:)))
Ori, sądząc po blogach które odwiedzam (a wszystkie takie piękne są, poukładane), pewna byłam, że tylko ja zostaję taka niezorganizowana, po prostu beznadziejna.
OdpowiedzUsuńWięc niezmiernie wdzięczna Ci jestem, że odsłoniłaś rąbka własnej codzienności, także nie takiej znów do końca uporządkowanej.
Z tym, że sernikiem bijesz mnie na głowę; ja już w drugie święto go upiekłam. W dodatku koty wcale nie chciały nawet spróbować.
Pozdrawiam cały Tymianka Domek
Ori kochana, ja zdążyłam już poznać Twój talent cukierniczy. Ja chcę do Ciebie na sernik!!!
OdpowiedzUsuńPyszczki śnieżne, szczęśliwe, jak to w Domu Tymianka. A z tymi suniami super wyszło, nie?;-)
Ori, w tym 2010 roku życzę Ci zaplanowanych zmian, spełnienia najskrytszych marzeń. Oby otaczali Cię zawsze ludzie dobrzy, życzliwi. Oby starczało Ci na wszystko sił i dopisywało zdrowie, przesypiaj spokojniej noce!!!
2009 - temu, który przeminął jestem wdzięczna za Ciebie, mimo tego, że były i radości i smutki, dziękuję.
Pozdrawiam bardzo, bardzo gorąco DorotaC.
Jak się piecze ciasto w domu,to pachnie dobrobytem, tak mawiaŁa moja babcia i mama.
OdpowiedzUsuńA Jezus mówiŁ "gŁodnych nakarmić" i nie powiedZiaŁ,żeby ludzi nakarmić.
Tak i ja teraz karmię jak mogę,a to goŁębie,a to sinogarlice,ale wcale nie widać sikorek,chociaż im zawisiŁam sŁoninkę.
Wcale się nie przejmuj innymi sprawami,bo te sprawy sprawią,że będziesz mieć wspaniaŁy rok... zobaczysz....bo zaraziŁaś wiele osób tym,o czym świat zapomniaŁ,ale dzięki Tobie,sobie przypomniaŁ.
Szczęśliwego Nowgo Roku i z wieloma kochanymi stworzeniami przy boku (mogą też być na dwóch nogach).pa.serdeczności.pozdr.MF.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla wszystkich w Domu Tymianka!!! Karolina
OdpowiedzUsuń