niedziela, 17 stycznia 2010

Sto czterdzieści dziewięć smutków
















































Osoby sędziwe, czyli te, które dorastały w poprzednim stuleciu - ba, w poprzednim tysiącleciu nawet! - pamiętają może małą pyzatą dziewczynkę w wielkich okularach i z ciemnymi kucykami, która śpiewała: "Gdy był mały, to znalazłam go w ogródku i wyglądał jak czterdzieści dziewięć smutków. Taki mały, taki chudy, nie miał domu ani budy...". Pyza z kucykami to była Natalka Kukulska, a tekst Ori cytuje z pamięci, więc za ilość smutków w piosence nie ręczy.
Rudolf wygląda jak sto czterdzieści dziewięć smutków.
Przez większość życia był bezdomnym pieskiem, przyłączył się do grupy bezdomnych ludzi, a ostatnie sześć lat spędził w schronisku. Jest staruszkiem drobniutkim i kruchym, na długich pajęczych, powyginanych na różne strony nóżkach, które bolą przy każdym kroku. Ma chore, powiększone serce, chorą watrobę i łzawiące, ledwo widzące oczy. Prawdopodobnie są w jego organizmie jakieś zdrowe części, ale Ori nie wie, jakie.
Wczoraj wprowadził się do domu Tymianka z torbą lekarstw większą niż on sam. Przyjechał z odległego miasta, ledwo żywy ze strachu i pozwolił się wziąć na ręce jak szmaciana laleczka.
W domu rozejrzał się po kątach i kotach, zjadł ciepły obiadek i ułożył się na psim matercu, na którym przyjmował powitalne wizyty Melisy, Fafki, Nuki i Fetki. Nuka, która opiekuje się każdym małym bezradnym stworzeniem, miała nie lada problem: opiekować się czy nie? Mały jest, bezradny też, ale to na pewno nie dziecko! Postanowiła się nie opiekować.
Psy - na czele z Orionem, który popełnił czyn haniebny: próbował ugryźć Rudusia w ogon! - zostały wyrzucone do bud i przedsionków, aby mogły tam w spokoju przemyśleć swoją postawę i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
W niedzielny poranek Ruduś obudził się w doskonałym humorku i zapominając o chorych łapkach, przez kilka godzin przeganiał po domu koty, szczekając wcale donośnie, a w końcu wesoły ten staruszek... ugryzł Biankę w ogon!
Skąd wziął się w domu Tymianka rudy pogromca kociego ogona?
Ori wypatrzyła go przed Bożym Narodzeniem na Allegro. Po co tam w ogóle grzebała, Bóg raczy wiedzieć. Przyrzekła wszak solennie Panu Tymianka, że żaden nowy pies progu tego domu nie przekroczy!
Ori znalazła jednak kruczek prawny, który pozwolił jej z czystym sumieniem obietnicę ową... zmodyfikować. Spotkał ją bowiem wielki zaszczyt i radość: została zaproszona do współpracy przez Stowarzyszenie Viva! - wspaniałą organizację, która ocaliła tysiące, setki tysięcy zwierzęcych istnień. Miała zamiar natychmiast pochwalić się tym na blogu, ale śmierć Tymianka i inne wydarzenia opóźniły ten chwalebny moment. O swojej pracy dla Vivy Ori opowie innym razem, bo kto się dzisiaj przez tyle linijek tekstu przekopie?!
Ori jako jednostka odpowiedzialna i obowiązkowa - to taki żarcik, oczywiście - uznała, że skoro piastuje godność współpracownika Vivy, powinna wyszukać i przygarnąć największe psie nieszczęście, o jakim usłyszy. Kiedy zobaczyła malutkiego rudego pieska ze sterczącymi śmiesznie na boki uszami, przestała szukać.
Pozostało zatem tylko zastosować na Panu Tymianka szantażyk emocjonalny (obrzydliwy i skuteczny) rozpoczynający się od zdania: Kochasz mnie?, a kończący pokazaniem zdjęcia pieska, którego ktoś bez sensu nazwał Rudolfem.
Pan Tymianka reaguje wprawdzie na takie pytanie błyskotliwą ripostą: A co chcesz sobie załatwić?, jednak Ori ma w takich przypadkach przygotowany przeraźliwie niewinny błękit oczu, z którego emanuje niebiańska czystość intencji i tym powala przeciwnika na łopatki.
I tak sto czterdzieści dziewięć smutków opakowanych w drobny pyszczek i śmiesznie sterczące uszy przyjechało do domu Tymianka.






31 komentarzy:

  1. Ori, Kochana, dlaczego Ty mi TO robisz?!!!
    Ciągle u Ciebie ryczę! Jak wariatka!
    Łzy rozpaczy przeplatają się ze łzami szczęścia... A największym sprawcą moich łez jest zawsze fakt czytania o "zwierzęcym staruszku", który całe dotychczasowe życie miał skrajnie nieszczęśliwe.
    Ori, osobiście będę się za Ciebie modlić, abyś zasiliła swą osobą szeregi Świętych...
    Serdecznie pozdrawiam Pana Tymianka, gdyż bez jego dobrego serducha, nie mogłabyś zdziałać tak wiele dobrego... :)
    Ściskam Was oboje, jesteście kochani!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko spojrzeć wystarczy na te oczy, żeby zacząć lać łzy fontannami i nie przestać przez tydzień.
    Trzymałam za Was kciuki i nadal będę trzymać, żeby te 149 smutków zamieniło się w 1 szczęście.
    A, i ja też pozdrawiam Pana Tymianka, który umie podejmować dobre decyzje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ori piszesz tak cudownie, że uśmiech i łzy przeplatają się podczas lektury ...Rudolf jest pięknym i biednym pyszczkiem, musiał rzeczywiście przejść życiową torturę, skoro jest tak chory i ma taką żałość w oczach...cóż mogę tylko powiedzieć że lepiej nie mógł trafić! Kochana jesteś! Uwielbiam to Twoje WIELKIE SERCE dla zwierzaków, nic dodać nic ująć.
    ps. Pan Tymianka zapewne serce ma tak samo WIELKIE skoro tak łatwo ulega Twoim szantażom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie szczęście Rudolfa ;)
    Cudownie że są tacy ludzie jak TY Ori I Pan Tymianka;)!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ruduś vel Rudolf znalazł u Ciebie na pewno kochający dom na stare lata. Znowu śmiałam się przez łzy czytając Twojego posta. Jesteś kochana. I Pan Tymianka też.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ori jesteś niesamowita,Pan Tymianka oczywiście też :))). Tyle psich i kocich mordek i tyle szczęścia. Oby zawsze gościło w Waszym domu.
    Pozdrawiam i kibicuję mocno Rudusiowi aby wszystkie lata jakie mu jeszcze pozostały przeżył z Wami w wielkiej szczęśliwości

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko skąd ja to wszystko znam:) to tak jak mój Zenio:( Rudolf jest cudowny!!!!!! dobrze że Was odnalazł, teraz będzie zaszczycał :) swoją obecnością Wasz dom, a Wy jego Waszą miłością do braci mniejszych:) pozdrawiam i całuje psinę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc już jest! Teraz czekam na zdjęcia szczęśliwego Rudolfa, bo że szczęśliwy będzie, to pewne! Oby tylko zdrowie mu pozwoliło się cieszyć. A Bianki niech cholernik nie gryzie! No i Orion - moja sympatia - taki bojowy?!
    Musi tam u Was być niezłe zamieszanie - nieustająco trzymam kciuki, Ori. Pozdrawiam cały dom Tymianka - Pana Tymianka też :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale piękne i mądre (pomimo łez) oczka ma Rudolf, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Skuteczny i w dobrej intencji mały szantażyk nie jest zły ;))) Tym bardziej, że taki Rudi potem może się cieszyć, mimo że z jego oczu tchnie taaaakim smutkiem! Dobra Ori! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. :(((... Nie chcę nawet myśleć co przeszedł.
    Nie wiem co napisać.Brak mi słów, aby nazwać to co robicie.Pozostaje mi tylko chylić przed Wami nisko czoło.Chciałabym,aby Was sklonowali:)
    Ściskam Was i pyszczki:))) Wykochaj ode mnie Rudusia i biedny ogonek Bianki:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. DZIĘKUJĘ ORI ZA TWOJE WIELKIE SERCE.PANU TYMIANKA TEŻ.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ori Kochana ,to Saba i Ruduś mają u Ciebie Dom Spokojnej Starości,to piękne i takie optymistyczne.Macie wielkie serce....-Zofia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ori! Ja Ci nie będę powtarzać jak wielkie macie serca, jakimi jesteście wspaniałymi ludźmi, bo słowa tego nie opiszą! Wasze czyny i szczęśliwe oczka i radosne pyszczki mówią same za siebie!
    Dziękuję, że jesteście, że wywołujecie wzruszenie i poruszacie serca.
    Ściskam Was i przez Twoje złote rączki przekazuję mizianki dla całej ferajny

    OdpowiedzUsuń
  15. I mój 150-ty smutek bo jak przeczytałam to trudno i darmo łzy wzruszenia mam na nosie...
    Juz tu wszyscy przede mna napisali jakie masz serduszko dobre i wielkie i ciesze sie, ze tacy ludzie jak Ty sa i pomagaja tym bezbronnym naszym braciom i siostrom mniejszym i słabszym!
    I ja głaski zostawiam dla wszystkich futrzakow i Ciebie mocno sciskam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. O rety, faktycznie 149 smutków... Mam nadzieję, że za jakiś czas zobaczymy zdjęcia Rudusia, na których będzie radosny i szczęsliwy. On na pewno potrzebuje dużo czasu, by uwierzyć, ze ma normalny dom i cudownych ludzi obok, którzy nie pozwolą by kiedykolwiek poczuł sie samotny czy smutny. Dobrze, że chociaż schyłek życia będzie miał szczęśliwy, czasami jeden cudowny rok jest wart więcej niz całe życie. Dziękuję Wam, że jesteście, znowu mnie zawstydziliście.
    Pozdrawiam bardzo, bardzo gorąco, nie mogę się WAS wszystkich doczekać. DorotaC.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja to sie tylko dopisze, bo CO napisali wszyscy przede mna jest dokladnie tym, co chcialam napisac ;)))) I lece posciskac moja prawie 14 letnia gadzine ;)))))
    aa- jedno jeszcze - extra guaski dla Pana Tymianka, tak a conto przyszlych szantazykow, moze od tych pozdrowien i guaskufffff ostroznosc mu sie stepi ;PPPPP

    OdpowiedzUsuń
  18. Juz przy pierwszym zdjeciu wiedzialm co bedzie dalej - wpierw same smutki z tych pieknych wiernych oczu - ale potem jak zwykle happy end - Ori i Pan Tymianek znowu wchodza do akcji i sprawiaja ze jest nadzieja ze lepszy swiat.
    Ania w Ängelholm

    OdpowiedzUsuń
  19. Trafiłam tu za Rudolfem - będę zaglądać częściej, bo mi się tu spodobało.
    Pozdrawiam cały zwierzyniec!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ori, ja co prawda jestem człowiekiem pióra i z pisania żyję, ale powiem Ci, że słów mi zabrakło. Napiszę tylko: Dziękuję Ci, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ori, wielkie gratulacje z okazji stania się współpracownikiem Vivy.
    No, to dużo sukcesów w tej działalności!
    Pozdrowienia dla Domu Tymianka.

    P.S. Mam nadzieję, że Rudolf (właściwie, to czego chcesz od tego imienia; ładne jest przecież?)niezbyt boleśnie ugryzł koci ogonek.

    OdpowiedzUsuń
  22. Oj Rudusiu Rudusiu, ty nawet nie wiesz (a może już wiesz) jakie cię szczęście spotkało, że dobre oczy Ori cię na tym allegro wypatrzyły... bądź szczęśliwy i radosny, nie daj się podgryzać i zdrowiej szybko!
    Głaski dla Rudusia a dla Ori i pana Tymianka cieplutkie pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam Ori , która wypatrzyła Rudolfa na allegro,za co będę Jej dozgonnie wdzięczna ,bo była to już ostatnia chwila na to aby wyciagnąć go z tych betonów. Nie wiem czy kiedykolwiek miał dom , a jeśli nawet to myślę ,że tego nie pamięta.
    Przyznaję się do zrobienia ogłoszenia , z mocnym postanowieniem ,ze nie pozwolę mu umrzeć zapomnianym i niekochanym.
    Rudolf trafił na Was , cudownych ludzi , więc szczęscie się do niego uśmiechnęło u schyłku
    zycia.To dla mnie prawdziwa radość oglądać Wasze wspaniałe zdjęcia!
    Jeszcze raz bardzo dziękuję i na pewno będę Was odwiedzać , z wdzięcznością oczekując wiadomości o Rudolfie.
    pozdrawiam serdecznie
    figa33 z dogo
    ps. Rudolf to całkiem fajne imię ....
    też mam sobowtóra Rudolfa , o tym samym imieniu...tylko 10 lat młodszego....

    OdpowiedzUsuń
  24. I w domu Tymianka te 149 smutków zamieni się w 149 radości.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kochana Ori i kochany Pan Tymianka. Uwielbiam Was! Biedny Rudolf, ileż on się musiał w życiu nacierpieć!!! Morza łez wypłakałam. Z żalu nad nim, z żalu nad wszystkimi stworzeniami, które nie mają dobrze albo nie było im dobrze w życiu. I ze wzruszenia. I w ogóle.
    Jak to dobrze, że wzięliście Rudolfa!
    Uściski dla Was. Asia M.

    OdpowiedzUsuń
  26. Tulę się do Waszych wielkich serc , bo dojecie radość ogromną :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ori kochana:) jak się czują wszyscy domownicy Waszego domu?, jak Rudolf? czekam na wieści i nowe przecudne fotki! pozdrawiam
    Ps. za pare dni przyjeżdża do nas kolejne serducho:) mam nadzieje, że niedługo zdam relację z zapoznania:)papa

    OdpowiedzUsuń
  28. Od miesięcy zaglądam do Domu Tymianka ale piszę po raz pierwszy. To wspaniały dom, z cudownymi zwierzętami i wspaniałą opiekunką Ori. To krzepiące, że wciąż jeszcze są ludzie wrażliwi na świat, czuli, pełni miłości i chęci pomocy! Pozostawiam te kilka zdań z serdecznymi życzeniami zdrowia dla Wszystkich Domowników.

    OdpowiedzUsuń
  29. na pewno niebawem Ruduś(bardzo ladne imie, pasuje do niego) bedzie mial i szczescie w swoich psich oczach!
    zycze mu by czul sie jak najlepiej, pomimo tej torby lekow..
    a inni, psi, mieszkancy Domu Tymianka na pewno go polubia.
    pozdrowienia dla wszystkich mieszkancow DOmu Tymianka, ludzkich, psich i kocich;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam Twój blog...chociaż Cię znam tylko z blogowego świata przepełnia mnie ciepłe uczucie do Ciebie za to co robisz. Sama mam jak do tej pory 7 zwierzaków ściągniętych z ulicy albo schronisk.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń